
złoty lin - zdjęcie komórką ... - zdjęcia, foto - 6 zdjęć
Na początku chciałbym sie przedstawić. Jestem 37 latkiem .Wróciłem do wędkowania po prawie 20 letniej przerwie, za sprawą kumpla który mnie namówił na wyprawę na stawy karpiowe. Efekt - kilka karpi 2-4 kilko i na koniec nie lada gratka 6,3 kg (po 40 minutowej walce- delikatny sprzęt )... Ale do rzeczy.
Urlop na Kaszubach, zaplanowaliśmy z żoną juz w lutym. 4 lipca wyjazd o 10 rano (sobota). wieczorem pierwsze zapoznawcze wędkowanie na jeziorze.kilka brań płotek.zniechęcony kończąc ok 22 wędkowanie wrzuciłęm całą zanęte do wody ,szykując sie na poranne wędkowanie.
Niestety rano mocno padało i łowienia nici. ok. 14 rozpogodziło sie. Z uwagi na dośc dużą odległość łowiska od miejsca zakwaterowania zrobilem wywiad środowiskowy dotyczący okolicznych wód.
Okazało sie iż 10 minut spacerkiem w las jest leśne oczko. Niebyłbym sobą gdybym nie sprawdził. Zabrałem rodzinę (żona i 2 synow 6 i 12 lat) na spacer. Oczywiscie zabrałem wedke ze spławikiem choc chętniej łowie na koszyczek. Po dotarciu na miejsce , oczom moim ukazał się cudowny widok .
Czarnozielona woda otoczona ze wszystkich stron lasem z pięknym stanowiskiem .Juz po pierwszym zarzucie branie (karaś pospolity) z połowy wody.Nastpney rzut - kolejne,i kolejne.
Zmiana gruntu na max - 2 minuty ciszy i piekny karas. Raz po razie wyciągaliśmy na przemian karasie dłoniaki lub linki po 8-10cm. Linki do wody a 10 karasi wzięliśmy na kolacje.
garść kukurydzy do wody - wróce po kolacji solo!!! Ja juz pocierałem nogami na mysl o wieczornym wędkowaniu!!! godz.20 jestem na miejscu. jedna wędka na grunt (rosóweczka) , spławikówka 5 cm nad dnem. zaczeły sie brania jedno po drugim na spławikówce.
W ciągu godziny , może półtorej złowiłem 25-30 karasi wszystkie do siatki (przeważnie wypuszczam po wędkowaniu).
Ryby brały na wszystko:biale robaki,czerwone,dendrobena,kukurydza. W czasie ścigania zestawu spławikowego - branie na gruntowce i zaraz spokój. Sciągnąłem spławik do ok 1,5 metra od brzegu ,spławik sie wyłożył na płasko - przynęta na gruncie . Siegnąłem po gruntówkę - pusto znów zwracam uwagę na spławik , a on zaczął wykonywać ruchy to w lewo to w prawo i tak w kólko ok 5-6 minut po czym podniósł sie o 30 stopni nad wode . Zaciąłem a tu jak w skałę!
Po czym ryba pojechała w bok na odkreconym hamulcu (zawsze mam lekko odkręcony bo łoiwe na lekki sprzet :żyłka główna 0,18 przypon 0,16 . 0,12 urywały ...). No i wjechała w trawe .Nie pomagało pukanie ,szarpanie.Pomyslałem zaczep ale nie trace głowy.W jednej ręce wedka drugą składam podbierak (2 m) .Po czym zacząłem sie rozbierac do rosołu.... Jakims 'psim swędem' ryba odeszła od brzegu. Pojechała jeszcze ze dwa razy w kierunku traw i wyłożyła sie na wodzie.
Oczom moim ukazał sie wielki jak kłoda lin.
'Mysle sobie jestes mój tylko nie przedobrzyc'. pozwoliłem mu jeszcze raz odjechać i zareyzykowałem , podkładając pod niego podbierak. Wyciągąłem rybe na brzeg - szybka fotka telefonem . Myśle : buzi i do wody... Niestety lin zdążył połknąc głęboko hak .Nie mogąc sobie z tym poradzic w szybko zapadającym zmroku ,podjąłęm decyzję o jego uśmierceniu...:/ Sapkowałem sie szybko ,karasie do wody i triumfalnie wróciłem na kwatere . Po zważeniu i zmierzeniu okazało sie ze to złoty lin 2,53 kg i 53,5 cm długości!!!!
Przez kolejne 3-4 dni łowiłem wieczorkiem po kolacji 2-2,5 godz.Wyniki przeszły moje najśmielsze wyobrażenia .Kolejne dwa liny :srebrny i brązowy!!! oczywiscie tym razem wypuszczone z tym ze do stawiku na terenie gospodarstwa agroturystycznego.Pisząc teraz to opowiadanko już pocieram nogami na samą myśl o ponownym wypadzie na leśne mega liny jeszcze tego lata .Przecież to tylko 200 km z Bydgoszczy....
pozdrawiam
Tomasz
ps. moje liny do zobaczenia w mojej galerii...
edit :w ostatnim numerze 2009 WW - moje liny zostaly odznaczone (zloty srebrny i brazowy medal PZW)
Autor tekstu: Tomasz Michalski
![]() | u?ytkownik1805 |
---|---|
Brawo! Takie łowisko to skarb. Nie wiem czy bym się podzielił wiadomościami z innymi. Raz tak zrobiłem i skłusowano zupełnie jeziorko śródleśne. Teraz tam żyją tylko żaby i traszki. W ruch poszly sieci nawet prąd! Zgroza! Ale życzę połamania kija. 5 z+. (2009-07-20 17:24) | |
![]() | mrWhite7 |
Autor chce uchodzić za bardzo etycznego wędkarza a nie posiada nawet przyrządu do wyhaczania ryb ! Chcąc wypuścić rybę z głęboko połkniętym hakiem po prostu ucinamy żyłkę przy pyszczku a biologia i silne kwasy trawienne załatwią sprawę. Naukowo potwierdzone. Wielu wędkarzy trzyma złowione ryby w specjalnych parometrowych siatkach , mnie też się to czasami zdarza jak nie chcę aby wypuszczane od razu ryby płoszyły pozostałe w zanęconym łowisku.Staram się jednak nie nadużywać tego sposobu bo wywołuje niepotrzebny stres poza tym ryby ocierają się o siebie tracąc szlam a co gorzej łuski i narażają się na infekcje. Jeżeli łowię w sporej odległości od brzegu nie używam siatek a po złowieniu od razu decyduje czy ryba wraca czy też ją zabieram a wtedy zabijam ją niezwłocznie. (2011-04-21 09:43) | |
![]() | arlito |
już myślałem, że to lin był srebrny :] (2012-04-16 16:18) | |
![]() | arlito |
już myślałem, że to lin był srebrny :] (2012-04-16 16:19) | |
![]() | u?ytkownik70140 |
5 (2013-05-20 18:13) | |