Zaloguj się do konta

Złów i wypuść - fakty i mity o wypuszczaniu ryb

Wypuszczanie ryb – jeden z elementów Catch&Release budzi wiele wątpliwości. Zwolennicy przekonują, że to podstawa etycznego wędkarstwa, przeciwnicy twierdzą z kolei, że bezsensowny zwyczaj, ponieważ złapana, a potem wypuszczona ryba nie ma szans na przeżycie. Czy faktycznie?
O polskim C&R i zasadach wypuszczania ryb opowiada dr nauk przyrodniczych Paweł Oglęcki.

- Jakie, Pana zdaniem, jest podejście polskich wędkarzy do kwestii wypuszczania ryb. Co ich do tego skłania, zniechęca?

- Mówiąc o zasadzie Catch&Release trzeba zwrócić uwagę na jedną zasadniczą kwestię – to, jak do tej zasady podchodzą wędkarze. Pod tym względem możemy ich bowiem podzielić na dwie grupy - dla jednej wypuszczanie ryb wiąże się z etyką, robią tak, bo po prostu uważają to za dobre rozwiazanie, dla drugiej grupy wędkarzy wypuszczanie ryb ma wymiar ekonomiczny. Ci patrzą na te kwestie taką kategorią – warto rybę wypuścić, aby później móc ją jeszcze raz złowić. Doskonałym przykładem działań tej drugiej grupy są karpiarze, którzy wypuszczają złowione okazy właśnie z czysto ekonomicznych względów. Karpie po prostu są mało licznym gatunkiem.

- Argumentem często powtarzanym przez przeciwników C&R jest twierdzenie, że złapana ryba ma małe szanse na przeżycie, dlatego nie warto jej wypuszczać. Czy faktycznie, zawsze C&R ma
sens?


- Sam nie jestem zwolennikiem popadania w skrajności. Jeśli wędkarz chce zabrać do domu jedną, dwie ryby, a jest to zgodne z regulaminem, to nie widzę w tym nic złego. Najgorsze, co można zrobić, to marnować ryby. Na przykład dorsze po ostrym holu nie nadają się do wypuszczenia, ale wystarczy ją wolniej i ostrożniej prowadzić, by miały szanse na przeżycie. Kolejny przykład, to łowienie pod lodem – wielokrotnie widziałem sceny, gdy wędkarz wyławiał małe okonki, które zamiast wrzucić spowrotem do wody wyrzucał na lód, aby męczyły się i powolnie ginęły. Wszystko jest więc kwestią naszego świadomego, rozsądnego podejścia.Wracając jeszcze do wypuszczania konkretnych gatunków. Mitem jest twierdzenie, że najcenniejsze są największe okazy – owszem są, ale z biologicznego punktu widzenia najbardziej są te w środkowej skali wielkości, np. szczupaki o wade 3-5 kg, sandacze 2-4-kilogramowe czy bolenie o wadze od 1,5 do 2 kg. Takie okazy są najlepszym materiałem tarłowym.

- Ile więc możemy trzymać rybę poza wodą, aby mieć pewność, że po wypuszczeniu przeżyje. Istnieje taki stały limit?

- Jeśli chodzi o przetrzymywanie ryby, to zawsze obowiązuje zasada – im krócej, tym lepiej. Wiele zależy tu również od złowionego gatunku, niektóre ryby są bowiem w stanie dłużej wytrzymać na lądzie, np. węgorz – nawet kilka godzin. Przeciętnie ryba ma szanse na przeżycie, jeśli poza wodą przebywa nie dłużej niż 0,5-do 1 min.

- A jakie są zasady wyjmowania ryby z wody?

- Przede wszystkim nigdy nie wolno wyjmować ryby suchą ręką, dłoń zawsze powinna być zwilżona. Jeśli rybę podbieramy, to trzeba pamiętać, że linka uszkadza łuski i receptory linii bocznej. Często powtarzanym błędem jest szamotanie się z haczykiem - takie obchodzenie się z rybą na pewno nie warunkuje jej przeżycia. Liczy się każda sekunda, dlatego lepiej czasami wypuścić ją razem z haczykiem. Bardzo ważne jest także unikanie tzw. “chwytu śmierci” - chodzi o pionowe trzymanie ryb, które zdarza się nagminnie wśród tych, którzy np. fotografują się ze złowionymi okazami. Słusznie zostało ono nazwane chwytem śmierci. Dlaczego? Chodzi o odporność kręgosłupa, który przy pionowej pozycji po prostu rybie pęka. Warto pamiętać, aby nie trzymać ryby za ogon czy głowę, ale zawsze poziomo i oburącz.

- Czy obowiązują jakieś zasady jeśli chodzi o podbieranie ryby? Mam tu na myśli jakiś sprawdzony zestaw.

- Właściwe narzędzia do podbierania to na pierwszym miejscu płytki podbierak, który najczęściej stosują muszkarze. W takich ryba nie ma szans ugrzęznąć. Przypominam też, że posiadanie wypychacza jest u nas obowiązkowe! Najlepiej jeśli mamy dwa – jeden w kamizelce, a drugi za uchem – tak na wszelki wypadek, na pewno się nie zawieruszy.

- A ułożenie ryby?

- Jeśli chcemy zmierzyć rybę nie musimy wcale wyjmować jej z wody. Praktycznym i bardzo skutecznym sposobem jest w tym przypadku miarka na wędzisku – rybę po prostu przykładamy do wędziska. Jeśli koniecznie musimy rybę wyjąć, to obowiązkowo należy ułożyć ją na twardym, zwilżonym podłożu.

- Słyszałam, że nie bez znaczenia jest nawet temperatura wody i powietrza.

- Oczywiście. Na niekorzyść ryb szczególnie działa nagrzana woda i powietrze. Im jest cieplej, tym trzeba szybciej działać. Na przykład przy łowieniu pstrąga w lutym możemy potrzymać go chwileczkę dłużej, robiąc mu nawet przysługę i oczyszczając z pijawek, ale w lipcu trzeba już działać tak szybko, jak tylko to możliwe.

- Co z samym sposobem wypuszczania ryby. I tu krążą sprzeczne poglądy.

- Moim zdaniem wiele złego dla opinii polskich wedkarzy zrobiły programy Rexa Hunta, który za każdym razem w swoich filmach przy wypuszczaniu ryby całuje ją, po czym wyrzuca do wody, co według mnie jest niedopuszczalne! Rybę należy przytrzymać i delikatnie włożyć do wody.

- A jak wygląda realizacja zasady C&R na świecie? Czy tylko my mamy problem z przyswojeniem sobie tych reguł?

- Powiem szczerze, że u naszych zachodnich sąsiadów i generalnie na świecie zasada no kill oraz C&R już od wielu lat są dla wędkarzy czymś naturalnym, co nie podlega w ogóle żadnej dyskusji. W Holandii codziennością są 10-kilogramowe szczupaki, ponieważ takie okazy tam się po prostu od lat wypuszcza. Podobnie jest w Wielkiej Brytanni. W USA czasami wędkarze zabierają np. łososia, ale jest to jedna, góra dwie ryby. Pozostałe złowione sztuki wypuszczają. U nas i krajach Europy Wschodniej niestety cały czas pokutuje komuna i przekonanie, że łowi się po to, aby zapełnić lodówkę.

- Mamy szansę na zmianę mentalności, jakiś “złoty środek”, tak aby reguła C&R na dobre weszła w krew polskim wędkarzom?

- Problem, moim zdaniem, rozwiąże się sam. W dobie komercjalizacji łowisk, gdzie w wielu miejscach wypuszczanie ryb staje się obowiązkowe, a za ich zabrane trzeba płacić, wielu wędkarzy dojdzie do wniosku, że takie zachowanie im się najzwyczajniej w świecie nie opłaca. Myślę też, że wędkarze nie powinni bać się wypuszczania ryb. Nie chodzi o to, aby popadać w skrajności. Ja sam od czasu do czasu zabieram jakąś rybę. Jest to zwyczajna procedura mająca głównie na celu oszczędzenie populacji ryb. Jeśli zacznie tak myśleć i działać większość z nas, łowienie w Polsce będzie miało przyszłość.


wysłuchała Martyna Mikulska

Opinie (59)

użytkownik

Czyli jak zwykle należy kierować się zdrowym rozsądkiem. Przeginanie w jedną, jak i w drugA stronę nie jest wskazane! [2009-12-03 13:12]

użytkownik

Bardzo dobrze przygotowany i opracowany materiał. Brawo Pani Martyno :):):)Longinie masz rację co do tego umiaru. Powinniśmy ryby albo wypuszczać albo je zabierać w celach konsumpcyjnych. Ja jestem za tym pierwszym rozwiązaniem. Natomiast moim zdaniem nie powinniśmy ryb bezsensownie mordować tak jak te okonki opisane w artykule. [2009-12-03 13:55]

GBH

Jest jeszcze trzecia grupa: tych, co to zwyczajnie nie lubią się babrać (patroszyć) i potem smażyć, bo ich "wyrafinowane" małżonki bez obrzydzenia tolerują tylko filet z pangi a widok surowej ryby w kuchni wywołuje mdłości. Wypuszczają ryby, choć całe to "nokill" mają w kiblu. Moim zdaniem ta grupa jest bardziej liczna od tych etycznych. [2009-12-03 14:11]

użytkownik

Bardzo ciekawy materiał. Szkoda, że nie wywołał dyskusji, ale trudno. Na wstepie, z całym szacunkiem do P.Ogleckiego - duże karpie sa wypuszczane, ponieważ są prawie niejadalne. Cytuję tu słowa jednego z karpiarzy, z którym rozmawiałem nad Soliną. Chęć ponownej walki z ta samą rybą...tu też miałbym wahania. Ja bym nigdy nie chciał "tej samej kobiety, i tej samej ryby..*))". Ale - z pewnością pogłowie matecznego stada najstarszych ryb jest bezcenne. To jedyne, co rozumiem i akceptuję . Równocześnie, jako świetne tło tej rozmowy - jakiś Kolega złowił na Caspe, w Hiszpanii, sandacza /zdjęcie widziałem - jest w portalowych zgłoszeniach/ . Powtarzam jego wymiary za Autorem złowienia - 95 cm, 5 kg wagi. To jest forma głodowa drapieznika. Zresztą - zobaczcie sami fotkę- to naprawdę straszna chudzina. Świadczy niezbicie o nadmiarze drapieżników, i brakowi pozywienia dla nich . Jedyna myśl na koniec - nie bądzmy fanatykami w żadną stronę. Odpowiadamy za stan i warunki dla pogłowia wszystkich ryb - i zdajmy ten egzamin. [2009-12-03 15:30]

Lopez

Dla mnie artykuł 5+ !!!!! Jak czytam to myślę, że uczyć się wędkarstwa można całe życie - ale warto. Może powinni też artykuł ten przeczytać "starzy wyjadacze" którzy dumnie prezentują złowioną rybę w pozycji pionowej w kilkunastu ujęciach ( zastanawiam sie ile czasu trwają te sesje zdjęciowe) a później wypuszczają rybę "na wolność". Komentarz dodałem bo sam z bardzo pożytecznego artykułu wycignąłem wnioski. [2009-12-03 17:09]

Norbert Stolarczyk

Pożyteczny i pouczający wywiad dla mnie na ***** [2009-12-03 19:22]

użytkownik

Bardzo mnie ucieszył ten artykuł. Znalazłem w nim zdania , które na tym portalu powtarzałem kilka razy a były uważane jako głupoty. Może teraz się to zmieni. Gdzie są Ci portalowicze, którzy uważają, że im większa i starsza ryba tym lepszy materiał genetyczny??? [2009-12-03 20:56]

użytkownik

E no PORAŻKA!!! to powinno być na szczycie portalu. Była by dyskusja a tak, lipa. A może temat już przejedzony? "Chwyt śmierci" To podoba mi się najbardziej, ile widzieliście takich zdjęć a pod spodem podpis." Ryba wróciła w doskonałej kondycji" Chyba widziałem film tu jak metrówka wróciła w doskonałej kondycji do swojego środowiska naturalnego. Prowokuje oj prowokuje, bo chciałbym tu widzieć całą portalową sektę C&R,N/K i co tam jeszcze, chciałbym zobaczyć starcie autorytetu i nowej sekty która powiela coś co bardzo fajnie brzmi po Angielsku. Bo taka już nasza natura " ja wiem lepiej i basta" . Artykuł 5 i jak rozumiem wstawiony przez kogoś z redakcji, więc może tak na szczyt portalu? [2009-12-03 23:37]

użytkownik

Jaka tu cisza. Już nawet arta na forum zareklamowałem. A tu nic. [2009-12-04 21:43]

użytkownik

Jest w tym tekście wiele mądrych racji, jednak czy wpłyną one na zmianę zachowań, najbardziej zażartych paprykarzy, wątpię, chociaż może się mylę. Wędkarstwo żeby przetrwało, potrzebuje wędkarzy, którzy będą spoglądać nie na dziś, czy jutro, czy myśleć, a to nie moje, potrzeba nam głośnego krzyku - to moje, to mojego kolegi, to nasze, wtedy damy radę. Nie namawiam tu do całkowitego wypuszczania ryb, bo sam tego nie robię, pytam tylko po raz kolejny komu jest potrzebne podczas każdego wędkowania 10 kg. niedorostków, a widuje takich, którzy to robią kilka razy w tygodniu. Zasada złów i wypuść ma swoich zwolenników, jak i przeciwników, a mi chodzi tylko o to żeby jedni i drudzy kierowali się sercem, myśląc przyszłościowo, a nie modą... dla tej jest miejsce na wybiegu! [2009-12-06 16:51]

janusz45

Polskie C&R i zasdy wypuszczania ryb są takie,że ci co dużo mówią mało robią . Wędkuje na rzece Pilicy w okolicy Tomaszowa Maz. ,dlaczego niewidzę tych którzy propagują to, a mięsiarzy negują. W okolicy niema ryb ,to nie jest wina ;mięsiarzy; lecz gospodarzy czyli P.Z.W.Czy winą "mięsiarza" jest,który zabiera 15 cm. płotkę że niema brzany,leszcza,klenia?.Miejscowi "No kill"nie łowią w naszej okolicy ,bo niema już co wypuśćic. [2009-12-06 18:01]

użytkownik

Jak chcę rybkę wypuścić to daję jej się wypiąć w wodzie lub jak nie chce to wypinam ją w wodzie. Rzadko sie zdarza by trzeba było robić operację a jeśli już to długie węskie szczypce i ewentualnie rozwieracz. A jeśli już naprawdę ma głęboko i puszcza dużo krwi, to jeśli jest wymiar to zabieram, samo życie. Jak chcę rybkę zabrać to albo łamię jej kręgosłup (okoń), by cierpiała jak najkrócej, lub pałką w głowę - ciut dłużej się męczy ale to niezbędne minimum. [2009-12-06 18:11]

2780plox

Uważam podobnie jak longin. Nie wolno przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę. I to co pisze jurcys. Szczególnie o tą porę. Pełnymi siatami wywożone z łowiska: leszcze, krąpie, sapy i płocie. I to ciagle ci sami wędkarze. Zawsze mnie to zastanawiało. [2009-12-06 18:13]

użytkownik

Artykuł na piątkę . Czytam często artykuły pana Pawła Oglęckiego i zawsze czas przeznaczony na czytanie , to nie jest czas zmarnowany .Skrajności trzeba odrzucic , bardzo mądrym postępowaniem jest dla mnie zabranie ryby która po złowieniu i tak nie ma prawie żadnych szans na przeżycie . Lepiej zrobimy zabierając ją i jedząc niż wypuszczając tylko dla zasady , dla mody czy szpanu . Jeśli chodzi o materiał genetyczny jestem zaskoczony , wcześniej dałbym sobie głowę uciąc że czytałem kilkukrotnie że najlepszymi reproduktorami są ryby największe . Cóż byłem w błędzie .Bardzo pożyteczny wpis , dlatego klikam na 5 . Pozdrawiam . [2009-12-06 18:33]

użytkownik

Rycerzu - nie byłeś w błędzie - czytalismy chyba te same artykuly. Ryby najstarsze - dla przykładu szczupak od 5 kg wzwyż, sandacz podobnie. Moze okreslenie "najstarsze" sugeruje takie kłody pokryte mchem i skorupiakami. A to nie o to chodzi..Jak czytalem opisy tarła - np. szczupaka - duże ryby, zwłaszcza samice, to one sa wodzirejami, daja bezpieczenstwo, szczególnie półmetrowym "pistoletom"... [2009-12-06 18:55]

marekrav

Zdecydowanie ***** Pan Doktor ma racje Niemożna popadać w skrajności Choć sam jestem zwolennikiem C&R to zgadzam się że do tej kwestji trzeba podchodzić "z głową" [2009-12-06 19:10]

hlehle

Zachęcam do spojrzenia w jeden z ostatnich numerów WŚ i szczupaka z porozrywanymi i ładnie zagojonymi skrzelami. Ryba mimo to pięknie żerowała. Łowiąc zarówno w Anglii jak i w krajach skandynawskich, często trafiają mi się ryby, które według wielu znawców nie miały prawa przeżyć. "Chwyt śmierci" - kto taką głupotę wymyślił? Może takie położenie rybie nie służy i znacznie zdrowszym jest poziome, ale czemu w takim razie te same ryby są łowione w następnych dniach, czy nawet miesiącach. Jakby ten chwyt był taki śmiercionośny to wielu ryb nie złowiłbym ponownie. Piszmy infomarcje, które mają jakieś pokrycie w praktyce, zamiast odstraszać ludzi. To samo odnośnie 0.5-1 min. Oczywiście, że im krócej tym lepiej, ale jeśli to nie jest upalne lato to szczupak bez problemu przeżyje wiele minut poza wodą i jeszcze złowimy go nie raz. Tyle okiem praktyka ;) [2009-12-06 19:19]

janunio1

Wszystko co jest zawarte w tym artykule jest prawdą i to co tyczy wypuszczania rybek i to że ryba jest zabierana ja to rozumiem tylko nie mogę zrozumieć emerycików którzy siedzą nad wodą dzień w dzień i chlastają wszystko co im na hak wejdzie jak popadnie,pozdrawiam kolegów po kiju,za artykuł***** [2009-12-06 20:05]

kazik

A ja się zgodzę z wypowiedziami rozmówcy tego artykułu . Każde nierozsądne zachowanie z rybą która będzie wypuszczona niesie za sobą skutki zdrowotne dla tej ryby. Nie tylko opisany chwyt śmierci , ale nieodpowiednie podebranie ryby np. za skrzela , lub mocno ściskając za głową , powodują jakieś uszkodzenia w mniejszym czy większym stopniu . I cóż że dany osobnik przeżyje , ale jest to ryba już stracona genetycznie i tylko jest jako okaz połowów wędkarskich. W przyrodzie towarzyszy rywalizacja o prawo do rozrodu i tylko najzdrowsze i najsilniejsze osobniki wygrywają i biorą w tym udział . Kolego ,, hlehle” jak widzę to kolega jednak mało obserwował życie ryb i proponuję trochę zająć się akwarystyką a wiele spraw na pewno kolega pozna (bez obrazy za tą uwagę) . Co do osobników które po wypuszczeniu biorą to w to nie wierzę i chyba to był inny osobnik znajdujący się w pobliżu . A zresztą jeżeli ryby okaleczone ponownie dają się złowić to świadczy o tym że coś w tych wodach jest nie tak i ryby są głodne, bo instynkt głodu jest silniejszy niż zachowanie i jest duża rywalizacji o pokarm , czyli albo drapieżnika jest za dużo , albo pokarmu za mało. Jeszcze może być tak że okaleczone nie mogą przyjmować pokarmu mimo że instynktownie chwytają zdobycz . Dlatego jeżeli będziemy wypuszczali jakąś rybę to należy z nią obchodzić się wyjątkowo ostrożnie . A co do praktyki to miałem kiedyś Szczupaka tak około 4kg który miał w przełyku wbite wszystkimi grotami dwie kotwice tak że żadnej zdobyczy nie mógł przełknąć i czekała go śmierć głodowa i wziął na trzecią , co się później dziwiłem jak oprawiałem go . Ja po prostu przerwałem mu męki śmierci głodowej. [2009-12-06 21:05]

podzyg

Bardzo dobry artykuł daje 5 ***** .A co do wpisu kolegi "janunio1"to troche szacunku dla emerytów i rencistów wszak wszędzie zdażają się mięsiaże pozdrawiam [2009-12-07 04:22]

użytkownik

A ja tego materiału nie ocenie wcale, bym nie został posądzony, że za wszelka cene usiłuje dyskredytować podobne treści. Muszę jednak przyznać, ze kilka kwestii w tym materiale podoba mi się okrutnie: a- że problem prawdopodobnie sam się rozwiąże, b- że nie trzeba popadać w skrajności, c - że Rex narobił więcej złego niż Neron. No i są też kwestie, które mi się zasadniczo mijają z rzeczywistością: a - że karp to gatunek o małej liczebności (w ogóle bym to wyrzucił z polskich łowisk), b - że te metrowce w Holandii czy Szwecji są dlatego ze wypuszcza się okazy, ale nie chce mi się po raz trzysta któryś rozwijać tematu, c - jak ta etyka się ma do wędkarstwa sportowego? (według mnie nijak) Poza tym pozdrawiam Ja1Kubę, Longina, GBH,Gilberta,Janusza45. Aha - i jeszcze kwestia.... liczebności gatunków. Najłatwiej jest oskarzyć wędkarzy o nieekonomiczne zachowania. Cóż, gospodarka zasobami jest trudną dziedziną. Trzeba przeprowadzać statystyki, trzeba robić sumienne badania, prowadzić hodowlę narybku, ustalać zasady, prowadzić przemyślane zarybienia, ograniczyć jeśli nie zlikwidować rybactwo śródlądowe itd. Ale po co? Lepiej rozreklamować C&R i mieć święty spokój. A do tego podwyższyć składki tak, by wędkarstwo stało się dostępne tylko dla businessmanów, dyrektorów, prezesów i innej "elyty", co to bułkę przez bibułkę. Drażni mnie ten temat, oj drażni. Dlatego jako naczelny mięsiarz wedkuje.pl, zgłaszam stanowczy protest przeciwko obłudzie i skrajnościom. [2009-12-07 08:58]

hlehle

Kazik nie doceniasz odporności ryb, szczególnie takich jak szczupak. Co powiesz na przypadek, że duża ryba została złowiona, sfocona w uścikach śmierci, mega śmierci i super śmierci.  Po dwóch tygodniach została złowiona ponownie i mierzyła 2 cm więcej i była jeszcze bardziej spasiona niż za pierwszym razem. Właśnie dzięki dobrym zdjęciom mam pewność, że wiele ryb jest łowiona ponownie. Jakby takie zdarzenia przeszkadzały w godach rybom to tym bardziej w pobieraniu pokarmu.

Oczywiście, że zdarzają się przypadki jak ten ze szczupakiem z kotwicą w przełyku. Sam miałem takie dwa. Raz nie udało się rybie pomóc, ale i zjeść się jej nie odważyłbym - przy długości 90+ cm nie wiem czy szczupak ważył więcej niż 2kg. Drugą rybę oswobodziliśmy z kolegami z kotwiczek. Odpłynęła. Czy przeżyła? Nie wiem. Napewno wiem, że jakbym walnął ją w łeb to szanse miałaby zerowe.

Nie tylko ze szczupakami się to zdarza. Kolega trafił tego samego bolenia po roku. Pewnie nie był to jedyny przypadek, ale akurat ta sztuka miała bardzo dziwnie zdeformowaną płetwę ogonową i łatwo było ją rozpoznać. Rybka ładnie urosła przez sezon.

Rok temu złowiłem tego samego sandacza, zza tego samego kamienia w ciągu 15 minut. Dopiero w domu na zdjęciach zauważyłem (a w zasadzie znajomy), że to ta sama ryba. Za to przypadki, że raz na tydzień trafia się ten sam piesek są nagminne i u mnie i u moich kolegów. Ryby nie tylko nie wyglądają na schorowane, ale często widać jak przybierają jesienią na masie.

[2009-12-07 16:37]

kazik

Doceniam kolego ,, hlehle” i wiem że w końcu te ryby się wygoją , ale zmiany jakie nastąpiły raczej stawiają je jako drugo , albo trzecio rzędne osobniki względem materiału genetycznego. A co do łowienia tych samych osobników to nie chcę się spierać , ale  na pewno i ja i ty nigdy byśmy nie dali stuprocentowej pewności że to te same ryby. Jedynie leżeli byśmy znakowali takie osobniki (co niektórzy badacze ryb już robią ) dały by taką pewność kto ma rację . Bo jak do tej pory nigdzie się nie spotkałem z takimi informacjami , aby ktoś potwierdził w stu procentach taki fakt. Ja uważam że sportu lub zabawy na czyimś cierpieniu robić nie wolno i to jest nie humanitarne. Lepiej łowić tak aby jak najmniej ryb kaleczyć i nastawiać się na takie ryby jakie chcemy złowić , omijając te których nie jesteśmy zainteresowani . Ryb wcale przez wypuszczanie nie przybędzie , a przybędzie jeżeli będą miały odpowiednie warunki i spokój .

O poprawę , a raczej o przywrócenie tych warunków należy zawsze i wszędzie zabiegać , a spokój to niestety my musimy im zapewnić , dbając o siedliska i ograniczając bezsensowne zabawy w postaci złów i wypuść i temu podobne slogany podciągające to do sportu. Wędkarstwo to hobby jak myślistwo i musi mieć jakiś sensowny powód aby nasze działanie miało jakieś uzasadnienie.

[2009-12-07 18:38]

kazik

cos poprzednio nie zapisało?

Doceniam kolego ,, hlehle” i wiem że w końcu te ryby się wygoją , ale zmiany jakie nastąpiły raczej stawiają je jako drugo , albo trzecio rzędne osobniki względem materiału genetycznego. A co do łowienia tych samych osobników to nie chcę się spierać , ale na pewno i ja i ty nigdy byśmy nie dali stuprocentowej pewności że to te same ryby. Jedynie leżeli byśmy znakowali takie osobniki (co niektórzy badacze ryb już robią ) dały by taką pewność kto ma rację . Bo jak do tej pory nigdzie się nie spotkałem z takimi informacjami , aby ktoś potwierdził w stu procentach taki fakt. Ja uważam że sportu lub zabawy na czyimś cierpieniu robić nie wolno i to jest nie humanitarne. Lepiej łowić tak aby jak najmniej ryb kaleczyć i nastawiać się na takie ryby jakie chcemy złowić , omijając te których nie jesteśmy zainteresowani . Ryb wcale przez wypuszczanie nie przybędzie , a przybędzie jeżeli będą miały odpowiednie warunki i spokój .

O poprawę , a raczej o przywrócenie tych warunków należy zawsze i wszędzie zabiegać , a spokój to niestety my musimy im zapewnić , dbając o siedliska i ograniczając bezsensowne zabawy w postaci złów i wypuść i temu podobne slogany podciągające to do sportu. Wędkarstwo to hobby jak myślistwo i musi mieć jakiś sensowny powód aby nasze działanie miało jakieś uzasadnienie. Takim uzasadnienie może być ograniczanie liczebności jakiegoś gatunku , eliminowanie osobników zdeformowanych i nie nadających się do rozrodu , a w końcu i służących za pokarm (tylko że w tym przypadku w dzisiejszych czasach musi być ograniczony i to prawnie) .

 

[2009-12-07 18:55]

Stawarz

Jakieś Półtora miesiąca temu byłem z kolegami na Nieliszu-było 15 łódek po 2 i 3 osoby  każdy złapał od 5 do 6 wymiarowych szczupaków niechby wszyscy zabrali po komplecie ryb!I tak niech by było co tydzień-wystarczy policzyć!Jeśli niektórzy panowie uważają że zasada" złów i wypuść" kompletnie nic nie daje to są w błędzie!Poza tym, robie często zdjęcia rybom i nie uważam żebym zrobił którejś tak wielką krzywdę ażeby nie mogła przeżyć! Za wpis 5 .Pozdrawiam! [2009-12-07 18:58]

hlehle

@Kazik, odniosę się do kilku spraw.

Pierwsza to bezsensowność podejścia "No kill". Proponuję wyjrzeć troszkę poza nasze krajowe podwórko, gdzie nasze postrzeganie wędkarstwa od wielu lat się nie zmieniło i według mnie jest mocno upośledzone. Jak najbardziej rybom należy stwarzać warunki do życia i z tym się zgadzam, ale proponuję dowiedzieć się w jakich warunkach potrafią żyć ryby w Anglii czy w jakiś innych śmierdzących i betonowych kanałach w Holandii. RYb jest naprawdę duuużo więcej niż u nas i średni rozmiar znacznie przewyższa nasze standardy. Za to w ostatnich latach niektóre łowiska nagle "się popsuły". Są to łowiska łątwo dostępne dla naszych rodaków jak i innych kolegów ze wschodu. Nie piszę tego złośliwie. Takie są fakty. Nawet jeśli ryb od C&R nie przybędzie to przynajmniej nie ubyje tak, jak ma to miejsce u nas w kraju. Z drugiej strony zapewniam CIę , ża jakbyśmy nagle zaczęli wypuszczać ryby w Polsce, to przez kilka lat ryb by przybyło i to znacznie. Czego przykładem jest kilka łowisk, gdzie czasowo wprowadzono "no kill".

Następna sprawa to rozpoznanie tych samych osobników. Centki szczupaka są jak nasze liie papilarne - niepowtarzalne. Nie ma żadnych szans na pomyłkę. Bardzo podobnie jest w przypadku sandacza i jego pasków, chociaż tu trzeba trochę bardziej się przyjrzeć. Dodatkowo dochodzą znaki szczególne, jak stare szramy, które występują praktycznie u wszystkich okazowych ryb, a taki sum jest nimi pokryty.

Szkoda, że cały czas obracamy się wokół tego co wpojono nam wiele lat temu. Wokół tego czym cały czas karmi nas PZW czy inne instytucje zarabiające grube pieniądze na zarybieniach itp. sprawach. W interesie wielu ludzi, będzie właśnie konsumpcyjne podejście do wędkarstwa, czy kiepski stan pogłowia. Lekiem na to przecież są zarybienia. Szkoda, że nikt nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo różnią się ryby wyhodowane od tych z naturalnego tarła. Tam gdzie stosowana jest powszechnie zasada no kill zarybienia są znacznie uboższe niż u nas. Sprowadzają się raczej to korygowania rybostanu np. po jakimś zatruciu, czy w przypadku innych niesprzyjających warunków. Mimo braku zarybień w tych krajach i presji wędkarskiej wyższej niż u nas ryby są i mają się dobrze...

[2009-12-07 20:05]

kazik

Nie raz to widziałem , bo kilka razy byłem na tym zbiorniku kolego ,, Stawarz” . Mi nie chodziło o to żeby akurat brać tyle co limit w RAPR , bo ten proceder na tym zbiorniku jest normą , przeważnie przez miejscowych . A tak w nawiasie to dlaczego nie zrobią ograniczenia ilości ryb zabieranych  , lub nie zwiększę wymiaru dla ochrony  . Przecież to widzi każdy kto tam jest i tylko gadanie że wypuść , a nie zrobić tego tak aby wszystkich jednakowo dotyczyło. Jeden wypuści a drugi zabierze i obaj są zgodni z Prawem. Ograniczenie takie skutkuje na wszystkich jednakowo i nie ma niepotrzebnych zatargów że ten mięsiarz a tamten nokilaty . Bo nieraz widziałem no kilowca co łowił 50 centymetrowe Leszcze jak brały i mu w tym przypadku nie przeszkadzało że zabiera i to pokaźną ilość , albo małe wyrzucał w krzaki . Nie obraź się za sposób wypowiedzi , ale należy wszystkich traktować jednakowo i ograniczać tak aby tej ryby było jak najwięcej , bo to no kil i temu podobne propagandy  to tylko pusta gatka dzieląca wędkarzu na tych dobrych i tych złych.

[2009-12-07 20:24]

kazik

Nie raz to widziałem , bo kilka razy byłem na tym zbiorniku kolego ,, Stawarz” . Mi nie chodziło o to żeby akurat brać tyle co limit w RAPR , bo ten proceder na tym zbiorniku jest normą , przeważnie przez miejscowych . A tak w nawiasie to dlaczego nie zrobią ograniczenia ilości ryb zabieranych , lub nie zwiększę wymiaru dla ochrony . Przecież to widzi każdy kto tam jest i tylko gadanie że wypuść , a nie zrobić tego tak aby wszystkich jednakowo dotyczyło. Jeden wypuści a drugi zabierze i obaj są zgodni z Prawem. Ograniczenie takie skutkuje na wszystkich jednakowo i nie ma niepotrzebnych zatargów że ten mięsiarz a tamten nokilaty . Bo nieraz widziałem no kilowca co łowił 50 centymetrowe Leszcze jak brały i mu w tym przypadku nie przeszkadzało że zabiera i to pokaźną ilość , albo małe wyrzucał w krzaki . Nie obraź się za sposób wypowiedzi , ale należy wszystkich traktować jednakowo i ograniczać tak aby tej ryby było jak najwięcej , bo to no kil i temu podobne propagandy to tylko pusta gatka dzieląca wędkarzu na tych dobrych i tych złych.

[2009-12-07 20:25]

kazik

Nie raz to widziałem , bo kilka razy byłem na tym zbiorniku kolego ,, Stawarz” . Mi nie chodziło o to żeby akurat brać tyle co limit w RAPR , bo ten proceder na tym zbiorniku jest normą , przeważnie przez miejscowych . A tak w nawiasie to dlaczego nie zrobią ograniczenia ilości ryb zabieranych , lub nie zwiększę wymiaru dla ochrony . Przecież to widzi każdy kto tam jest i tylko gadanie że wypuść , a nie zrobić tego tak aby wszystkich jednakowo dotyczyło. Jeden wypuści a drugi zabierze i obaj są zgodni z Prawem. Ograniczenie takie skutkuje na wszystkich jednakowo i nie ma niepotrzebnych zatargów że ten mięsiarz a tamten nokilaty . Bo nieraz widziałem no kilowca co łowił 50 centymetrowe Leszcze jak brały i mu w tym przypadku nie przeszkadzało że zabiera i to pokaźną ilość , albo małe wyrzucał w krzaki . Nie obraź się za sposób wypowiedzi , ale należy wszystkich traktować jednakowo i ograniczać tak aby tej ryby było jak najwięcej , bo to no kil i temu podobne propagandy to tylko pusta gatka dzieląca wędkarzu na tych dobrych i tych złych.

[2009-12-07 20:29]

kazik

Nie raz to widziałem , bo kilka razy byłem na tym zbiorniku kolego ,, Stawarz” . Mi nie chodziło o to żeby akurat brać tyle co limit w RAPR , bo ten proceder na tym zbiorniku jest normą , przeważnie przez miejscowych . A tak w nawiasie to dlaczego nie zrobią ograniczenia ilości ryb zabieranych  , lub nie zwiększę wymiaru dla ochrony  . Przecież to widzi każdy kto tam jest i tylko gadanie że wypuść , a nie zrobić tego tak aby wszystkich jednakowo dotyczyło. Jeden wypuści a drugi zabierze i obaj są zgodni z Prawem. Ograniczenie takie skutkuje na wszystkich jednakowo i nie ma niepotrzebnych zatargów że ten mięsiarz a tamten nokilaty . Bo nieraz widziałem no kilowca co łowił 50 centymetrowe Leszcze jak brały i mu w tym przypadku nie przeszkadzało że zabiera i to pokaźną ilość , albo małe wyrzucał w krzaki . Nie obraź się za sposób wypowiedzi , ale należy wszystkich traktować jednakowo i ograniczać tak aby tej ryby było jak najwięcej , bo to no kil i temu podobne propagandy  to tylko pusta gatka dzieląca wędkarzu na tych dobrych i tych złych.

[2009-12-07 20:36]

użytkownik

No Ciekawy Artykol az Sie Milo Czyta !! [2009-12-07 20:37]

Norbert Stolarczyk

jeszcze raz bardzo dobry artykuł. [2009-12-07 20:48]

kazik

Nie chodziło mi o to żeby zabierać większe ilości z regulaminem , ale o to aby nasze przepisy dostosować tak aby ryby jednak były chronione , a nie tylko puste gadanie . Przecież jedni i drudzy robią to zgodnie z regulaminem . To trzeba przepisy dostosowywać do potrzeb łowisk  , a nie nastawiać jednych na drugich , bo te no kil i temu podobne gadanie do tego dąży .

[2009-12-07 21:02]

użytkownik

Hlehle, zgadzam się z Tobą w pełni, z Kazikiem niestety nie mogę się zgodzić bo jak mogę skoro uważasz, że no kill to pusta gadka... cholerka jasna, to są fakty a nie puste gadki, ja nie twierdzę, że to sposób na całe zło ale powtarzam jak mantrę to jest krok do przodu a nie w tył...w artykule nie zgadzam się ze stwierdzeniem autora cytuję :"Mitem jest twierdzenie, że najcenniejsze są największe okazy – owszem są," po pierwsze to są albo nie...(ale to nie tak istotne) a po drugie owszem są z kilku powodów: po pierwsze stanowią najcenniejszy materiał genetyczny, po drugie "produkują" największe ilości ikry (kilkadziesiąt tysięcy jaj na kilogram masy nawet) po trzecie są najsilniejsze, przetrwały najdłużej i są doskonale przystosowane do środowiska a więc i rozrodu. Niestety jest ich najmniej i to jest problem dlatego szczególnie w przypadku tzw "okazów" istotne jest stosowanie "NoKill" - jest ich skończona ilość przypominam. A jeśli chodzi o biologiczny aspekt to średniaki mają bardzo duży wpływ - ponieważ ich ilość w zbiorniku jest największa (jeśli chodzi już o ryby mogące się udawać na tarło) i w globalnej ilości dają najwięcej ikry w zbiorniku ale jej jakość jest różna. Mam nadzieję, że trochę niektórym rozjaśniłem temat. [2009-12-07 21:03]

użytkownik

NK to takie samo zboczenie, jak postanowienie o białym małżeństwie. Każdy może uważać za słuszne swoje przekonania, zatem wyraziłem swoje zdanie. No ale suma sumarum należy szanować przekonania wszystkich Kolegów, zatem szanuje tych, co są zatwardziałymi NK.   [2009-12-08 10:05]

użytkownik

hlehle jak ryba po dwóch tygodniach miała 2 cm więcej to musiała długo wisieć żeby się tak rozciągnąć:) rocznie ponad 25 cm musiała by rosnąć. [2009-12-10 19:38]

hlehle

Ja1kuba, ja myślę że spokojnie mogła urosnąć 1 cm - późna jesień w pobliżu zimowiska białej ryby. Szczupaki wtedy ładnie przyrastają. Dodatkowy centymetr to pewnie kwestia pomiaru.

Nie zmienia to faktu, że te same ryby są łowione wiele razy i są w dobrej kondycji.

[2009-12-22 19:13]

Fragles

Za ciekawy temat i wywiad *****5.W pełni podzielam zdanie autora, nie popadajmy z jednej skrajności w drugą.Od czasu do czasu trzeba zabrać rybkę do domu, żeby nie zostać posądzonym o zdradę małżeńską.Tym bardziej, gdy żona ryby lubi !!! [2010-03-03 12:05]

panoni

Artykuł jest tak czytelnie i prosto podany że nawet ci co doszukują się w nim możliwości jakiegoś "wymyku" na własne uwprawiedliwienie raczej nie mają szansy. Osobiście duże ***** Jest to prawda że często widać jak ktoś trzyma rybe za skrzela lub wypina głęboko zaciętą rybę palcami rozpychając jej pysk . Moje zdanie jeśli chodzi o ryby które nie nadają się do wypuszczenia to indywidualna ocena każdego z osobna a w szczególności ryb które są głęboko zakotwiczone a wyrywanie z przełyku na siłę ( widziałem i takie sytuacje) jest raczej bez sensu i wypuszczanie ,tym bardziej że można poświęcić chwilę i postarać się je wypiąć by jak naj mniej krzywdy jej uczynić .Oczywiście mozna pewne gatunki wypuścić nie wyciągając ale i to jest uzależnione od wiedzy wędkarza i jego oceny czy ryba ma szansę . Jeszcze raz podkreślę że tego typu artykuł i forma przekazu bedzie zawsze piorytetem i zajmował czołowe miejsce które warto polecić jako coś co warto czytać i samego sposobu przekazu :) [2010-03-31 12:22]

Klepak86

W Polsce wiele by się musiało zmienić w RAPR i ogólnie w przepisach. Zmniejszenie limitów dziennych, wprowadzanie wymiarów odgórnych i moim zdaniem dla wszystkich drapieżników zasada złów i wypuść. I wtedy można myśleć o wprowadzaniu większych opłat za wędkowanie, aby wyeliminować dziadostwo z nad wody czyli tzw Biedną Litwę, która idzie na ryby tylko po to żeby zabić i zjeść wszystko co pływa w wodzie, gdzieś mając jakiekolwiek przepisy. No i oczywiście znacznie wyższe kary pieniężne łącznie z zakazem połowu ryb na terenie kraju. pozdrawiam [2010-04-03 14:00]

użytkownik

Przeczytałem ten wywiad dopiero teraz i wywarł na mnie pozytywne wrażenie

wiele mozna sie nauczyć i chwała za to autorowi tekstu.Oczywiście piąteczka ode mnie*****...............

[2010-06-20 08:33]

ZAMOSCIANIN

Kolego janunio 1 od emerytów to krok w bok. Popatrz najpierw w lusterko, a potem  uderz się w piersi nim zaczniesz na kogoś najeżdżać!! Znalazłeś sobie kozła ofiarnego( szkoda ci, że siedzą codziennie na rybach?) Przeczytaj najpierw artykuł z zrozumieniem sam się do niego ustosunkuj i nie oskarżaj!!!! No chyba , że masz takich kolegów i z nich czerpiesz inspiracje. Artykuł na piątkę z plusem!!!! Przeginacie z tą zasadą złów i wypuść tak pisze się po polsku ( nauczyli was ) Polacy nie gęsi swój język mają?? Światowcy się znaleźli od siedmiu boleści!!! Trendy, moda, chęć wyróżnienia się ... tak to wymyśl coś swojego , a nie tylko powielasz jeden za drugim? W tym kraju ponoć panuje wolność , a czy ja wezmę rybę czy nie to moja sprawa ( zgodnie z regulaminem PZW ) Takie fanaberie już wypisujecie, że aż ???????? Na szczęście są ludzie rozsądni, którzy tu piszą nie przeginajcie ani w jedną ani w drugą stronę i tym wędkarzom cześć i chwała!!  Macie tendencje do popadania w skrajność i powielania czyiś pomysłów. K....wa doktorat napiszcie z wykładania ryby na macie czy śluz uszkodzony ? czy nie? pierdoły jak jeden z drugim jesteś taki delikatny jak niewiasta i tak ci szkoda tego piklinaga i użalasz się bo się zaciął na haczyku to po jaka cholerę siekasz czerwone robaki do zanęty, czemu białego nabijasz na haczyk, czemu żywca zaczepiasz? Zaprzeczacie jeden drugiemu i sobie nawzajem przytakujecie popadacie w koło obłędu! Po co jeździsz na te ryby ? czemu je kaleczysz ? siedź w domu na kanapie ! To całe NO KIL to jak sekta nie powiem jaka ty im mówisz nie , a oni dalej cię nawracają i pieprzą o dobroci mieszkającej w nas ? Jeszcze raz napiszę artykuł przedni, doskonale napisany i spełnia swoją rolę edukacyjną. Chcesz kolego wypuszczać ryby to je wypuszczaj ja ci złego słowa nie powiem!! Ale czemu do jasnej anielci czepiasz się i obrażasz tych co chcą rybę wziąć. Kreując się przy tym na lepszego od innych, za kogo wy się uważacie? Już wizji o braku ryb w Polskich rzekach i jeziorach nie roztaczajcie bo tego nie kupię zafajdane Nostradamusy. Pozdrawiam serdecznie normalnych wędkarzy, którzy zachowali zdrowy rozsądek i umiar. Połamania kija!!!! [2010-06-20 13:09]

użytkownik

Bardzo ładny artykuł. [2010-07-08 12:35]

Marfii1984

Bardzo dobry artykuł. Chociaż i komentarze też można czytać z zapartym tchem... Dyskusja tak czy nie... niech każdy sam zdecyduje ja od kiedy wróciłem do łowienia od ponad dwóch lat zabrałem do do domu może ze 4 sztuki na kolację. Ale u nas wypuszczanie traktuję się trochę jak dziwactwo. Wiele razy słyszałem po powrocie z ryb " Gdzie masz ryby???" - odpowiadam " Wypuściłem" i słyszę " To po co jeździć, tyle czasu marnować i ryby wypuszczać ???" Co mogę powiedzieć z ryb najbardziej lubię śledzie i łososie a więc na kolację łapę ryby w sklepie :) Propagujmy " No kill " bo to piękna idea ale nie nakłaniajmy nikogo na siłę gdyż przybędzie nam tylko wrogów zamiast zwolenników. Szkoda tylko że ryb nam może nie starczyć zanim dojrzejemy wszyscy do wyjścia na ryby z wędką termosem a siatka zostanie jako ozdoba w garażu... Pozdro dla wszystkich zarażonych. [2010-07-31 18:53]

WANIA

WITAM, KOLEGO MARFII 1984 A ŚLEDZ CZY ŁOSOŚ TO NIE RYBA ? PO PROSTU KAŻDY UMYWA RĄCZKI ! (A KTOŚ ZABIŁ ŚLEDZIKA NO NIE?.......................................................................  [2010-08-25 21:47]

roczesla

Artykuł super<> popieram w całym jego znaczeniu - - - Nie bierzesz ryby do domciu to ją natychmiast wypuść z całą delikatnością...Jeżeli zabierasz, to ja uśmierć ażeby złowioną wieczorem nie męczyć w siatce do rana...  RYBA też czuje ból - bez potrzeby nie męczmy jej !!!! [2010-10-07 19:55]

pmirek5

- Problem, moim zdaniem, rozwiąże się sam. W dobie komercjalizacji łowisk, gdzie w wielu miejscach wypuszczanie ryb staje się obowiązkowe, a za ich zabrane trzeba płacić, wielu wędkarzy dojdzie do wniosku, że szkoda na tych darmozjadów w warszawie płacić i wtedy zostanie nas garstka.a jeżeli zostanie 10% wędkarzy to nie utrzymamy tej bandy złodziei pzw [2011-01-04 22:08]

wloza

Bardzo dużo osób chce wpajać te niby dobre zachowania wędkarzy wypuszczajacych złowione ryby. Tylko jak to się ma do faktu gdzie nawet większość się do tego będzie stosowała a i tak znajda się takie instytucje którym wolno wyławiać w zbiornikach wodnych ryby po kilkanaście ton i nikt tego jakoś nie komentuje. A miało to miejsce jakiś czas temu w zbiorniku Mietkowskim w którym złapanie sandacza przed odłowem nie było żadnym problemem, ja osobiście miałem około 30 brań w jedną noc i złapanych 10 sztuk które większość oczywiście wypuściłem. Po odłowie ilość brań spadła drastycznie, a odłowiono nie mało bo około 2 razy po 12 ton ryby. Jak to się ma do wędkarskiej etyki wypuszczania złowionych ryb, jedni dbają a drudzy mają to gdzieś. [2011-03-03 23:33]

subdad

Zagadzam sie jak najbardziej z moim poprzednikiem. No Kill to jedna sprawa, a dzierżawcy jezior to druga sprawa. Ani wędkarze ani nawet kłusownicy nie wytrzebią ryby tak jak dzierżawcy, wystarczy poczytać na forach. Najczęściej winę za brak ryby składa sie na kłusowników i wędkarzy biorących wszystko jak leci. Fakt, że wędkarze biorą więcej niż im trzeba, a kłusownicy byli zawsze , są i będą. Nawet jednak oni nie są wstanie wytepić ryby tak jak dzierżawcy.  Od kilku lat jeżdżę na jez Białoławki i wielokrotnie dzwoniąc do znajomego o nocleg usłyszałem: "teraz nie przyjeżdżaj...przez 10 dni sieciami ciągali wszystko co popadnie" Więc o czy mowa??Popieram oczywiście umiarkowane połow dla siebie tyle co na kolacje, natomiast może głośniej sie powinno mówić właśnie o degradacji jezior przez dzierżawców?? [2011-03-22 12:37]

przemas1

zgadzam się z tym artykułem ale przykładowy wędkarz złapie dużą rybę to jest dla mnie oczywiste że weźmie i ją sobie zje ponieważ u nas w polsce duza ryba to unikat i rzadkość a te wszystkie artykuły w różnych informatorach wędkarskich o wielkich rybach w polsce i że można dużo ich złowić to jest zwykły mit [2011-06-30 14:42]

przemas1

nalezy dbać o wymiary ochronne oraz dopuszczalne limity a wtedy ryba sama się odrodzi [2011-06-30 14:48]

pinex77

doskonały artykuł na kontrowersyjny dla wielu mięsnych wędkarzy temat. [2012-08-14 22:57]

luxxxis

Odświeżam bo warto,stary kotlet ale jary i tematyka ponadczasowa. [2016-01-24 08:58]

TheBill

Właśnie zauważyłem że wpis sprzed 8 lat a nic się w tym czasie nie zmieniło [2016-01-24 10:08]

tripod

Artykuł niestety powtarza stereotypy, najgorsze z nich to cytuję \"Mitem jest twierdzenie, że najcenniejsze są największe okazy – owszem są, ale z biologicznego punktu widzenia najbardziej są te w środkowej skali wielkości, np. szczupaki o wade 3-5 kg, sandacze 2-4-kilogramowe (...)\" Otóż właśnie samica sandacza o wadze od 6 kg wagi ciała (i więcej) daje coraz lepsze potomstwo, wielokrotnie mocniejsze i lepiej przystosowane do środowiska - ta prawda jest potwierdzona w podręcznikach ichtiologicznych. Te dane, które podaje p.Oglęcki są danymi dla rybaków. Im po prostu nie opłaca się hodować cięższych tarlaków. A wędkarze hodują ryby w łowiskach w innym celu niż intensyfikacja i ekonomizacja produkcji, prawda? My chcemy toczyć pojedynki z metrówkami. Drugi kwiatuszek, cytuję \"Na przykład przy łowieniu pstrąga w lutym możemy potrzymać go chwileczkę dłużej, robiąc mu nawet przysługę (...).\" No właśnie, w lutym ryba będzie złowiona podczas temperatury za dnia -10 stopni, woda ma ok. 4 lub 5 stopni, a wiec dla pstrąga jest to różnica 14 - 15 stopni, im dłużej ryba będzie trzymana na mrozie, tym pewniejsze uszkodzenie systemu nerwowego 9w mniej lub większym stopniu) dla system nerwowego o krwioobiegu. W przypadku takiej różnicy temperatur bohater wywiadu powinien zalecać odczepianie ryby bez wyjmowania z wody. I niestety, bohater wywiadu ani się nie zająknął o podstawowej sprawie dającej rybie szanse na przeżycie baz uszczerbku na zdrowiu - właściwe złożona wędka, aby nie holować zbyt długo, ponieważ w mięśniach ryby tworzy się kwas mlekowy (jak u ludzi) i jego nadmiar z reguł zabija rybę, jedynie tyle, że 2-4 dni po uwolnieniu do wody zgodnie z C&R. Jeśli ktoś z wędkarzy przegina z delikatnym sprzętem, to ryba za to płaci. pozdrawiam [2016-01-25 14:47]

TheBill

tripod proszę podaj mi nazwy tych książek ichtiologicznych. Bo w tych które przerabiałem potwierdzały teorię pana Oglęckiego na temat tarlaków [2016-01-25 17:52]

Wibowit

Bardzo interesujące. Ja ryby wypuszczam i nie zauwazyłem,żeby miały problem z odpłynięciem.   [2017-11-06 16:58]

wiejo

https://wedkuje.pl/na-rybach/25176 [2017-11-06 17:14]

barrakuda81

Złowiłem tego samego okonia na przestrzeni trzech dni.Pierwszy raz w piątek a potem w niedzielę.Czy jestem pewien że to ta sama ryba?Tak ,ponad wszelką wątpliwość to ten sam osobnik.Sfotografowany dwa razy,porównany - miał bardzo specyficzną delikatną deformację płetwy i zagojoną starą bliznę na grzbiecie.Ryba agresywnie zaatakowała po raz drugi i może jeszcze się kiedyś spotkamy.Moim zdaniem o ile ryba nie jest "zarżnięta" godzinnym holem i nie zażarła po trzewia to powinna przeżyć.Zresztą moje wszystkie wracają do wody a co robią inni wędkarze to jż kwestia ich podejścia, sumienia i zdrowego rozsądku.Uważam że dobrze jest uwalniać jak najwięcej ryb.Ciekawe co by było ,hipotetycznie gdyby pilnować bezwzględnie wód, zarybiać i wypuszczać wszsystko...Pewnie o ile nie zdarzyłby się jakiś kataklizm, zatrucie wody cz y coś innego to zarybienia wogóle nie byłyby potrzebne.Dla mnie fajne jest to że połowię, nacieszę się holami, wypuszczę i wrócę nad tę samą wodę ze świadomością że te ryby nadal tam są tylko czasem nie biorą albo spotkały się na swoje nieszczęście z jakimś zębatym ,cętkowanym zabójcą...Lepszy taki niż dwunożny:-) Taki model korzystania z wód mi odpowiada bo chcę łowić dużo, i najlepiej coraz większych sztuk - myślę że wszyscy tego chcemy.Pozostaje tylko prywatna ocena jak ten stan osiągnąć a wypuszczanie ryb jest bez wątpienia dobrym ruchem we właściwym kierunku. [2017-11-06 17:45]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej