Mity w PZW – część 2 – czyli dlaczego w PZW nic nie ma prawa się zmienić
Rafał (Rafal)
2020-10-26
Kontynuujemy nasz cykl mitologii związanej ze stowarzyszeniem PZW. Tym razem przyjrzymy się powtarzanym przez wielu wędkarzy oraz głównie działaczy związkowych mitom związanym z wyborami władz w PZW. Jest to o tyle na czasie, że zgodnie ze statutem PZW w przyszłym roku kończy się kadencja obecnych władz wszystkich szczebli.
Aby zachować chronologię z poprzednią częścią kontynuujemy numerację mitów.
Mit 4 – w PZW nic się nie zmieni bo ludzie nie przychodzą na zebrania w kołach
Co do zasady można by się z tym mitem zgodzić. Rzeczywiście w zebraniach bierze udział najczęściej zarząd, komisja rewizyjna, sąd koleżeński i kilku zaprzyjaźnionych kolegów. Dlaczego tak się dzieje? Ano znów kłaniają się zasady w myśl których organizowane są takie walne zebrania kół oraz sama struktura kół. Po pierwsze w PZW pierwsze skrzypce grają ogromne koła z dużych, wojewódzkich miast liczące często po kilka tysięcy członków. Czy jest w ogóle szansa zebrać taką masę ludzi? Nikt się nie łudzi, że nie. Byłoby sensownie takie koła podzielić na dużo mniejsze. Ale w PZW nikomu na tym nie zależy bo to z tych kół najczęściej wywodzą się funkcyjni działacze w okręgach – np. prezes O/ Mazowieckiego jest jednocześnie prezesem (obecnie honorowym ale wciąż w zarządzie koła) ogromnego koła nr 6 Warszawa – Wola. Wystarczy zatem, że o walnym zebraniu w kole powiadomi się tylko garstkę znajomych i można być prezesem dożywotnio. A wystarczyłoby zapisać z statucie limit wielkości kół (te wielkie podzielić na mniejsze), obowiązek listownych zapowiedzi walnych zebrań wraz z porządkiem obrad oraz głosowanie korespondencyjne (tzw. obiegowe) w przypadku braku quorum na zebraniu fizycznym. Zamiast tego walne zebranie odbywa się zawsze w tzw. drugim terminie wyznaczonym 15 minut po pierwszym. Robi się to po to aby ominąć obowiązek zebrania quorum z pierwszego terminu. Fikcja? Oczywiście! Ale tak się to kręci od lat.
Drugi aspekt tej sprawy to fakt, że ludzie nie chcą należeć do PZW. Chcą tylko opłacić licencje i mieć temat z głowy. To dlatego tam gdzie PZW utraciło dzierżawę cennego akwenu koła się porozpadały. Przykładem jest Zalew Włocławski powyżej zapory we Włocławku na Wiśle. Prywatna spółka rybacka przejęła dzierżawę zbiornika sprzedając licencje w wysokości 30% rocznej opłaty z PZW. Skutek? W ciągu roku z pobliskich kół uciekli członkowie (nie wnieśli opłat za licencje oraz składki związkowej) i cały okręg Płocko-Włocławski zbankrutował oraz został w konsekwencji przejęty przez okręg mazowiecki.
Mit 5 – jeśli w PZW ma się coś zmienić należy wybrać sensownych ludzi w kołach do władz okręgów
Załóżmy jednak, że koło do którego należymy jest aktywne i jego członkowie chcą mieć wpływ na to co dzieje się z ich ciężko zarobionymi pieniędzmi. Udaje się na wyborach w kole wybrać sensownych i oddanych sprawie wędkarstwa ludzi. Udaje się również wybrać sensownego delegata lub delegatów na zjazd okręgu. I co dalej? Nic! Nic się nie zmieni.
W tym miejscu kłania się kompletnie patologiczny sposób organizowania wyborów przez PZW. Otóż w PZW istnieje system wyborczy polegający na tym, że to obecna władza decyduje kto może głosować. A więc zawsze zadba o to aby głosowali na nią w większości popierający ją delegaci. Nie wierzycie? Już wyjaśniam. Władze okręgu PZW (zarząd, itd.) wybierane są przez delegatów na zjazd okręgu wybieranych w kołach. Hmm no dobrze ale czy zatem z każdego koła wybierany jest 1 delegat? Otóż nie, z kół dużych czasem jest to kilka osób a z małych 1. Ma to sens bo odzwierciedla ilość członków w kołach. No dobrze ale w takim razie skąd koło wie ilu delegatów może wybrać? Ano właśnie – informuje je o tym… zarząd okręgu w uchwale. Reasumując zarząd okręgu przed wyborami informuje koła o ilości delegatów na zjazd okręgu. Przypadkiem koła z których wywodzą się władze okręgu zawsze mają łącznie większą liczbę delegatów niż koła opozycyjne. Po prostu zarząd o to dba, jeśli jakieś koło jest zbyt „krnąbrne” to tak ustawi progi ilości członków aby delegatów mieli mniej a „swoim” zawyży. I już, po sprawie.
Dlatego nie liczcie na cud zmieniając władze w kole na oddanych ludzi. Z reguły nic nie wskórają na ustawionych wyborach na zjeździe okręgu. Za dużo ludzi ma w tym interes aby utracić władzę.
A co się dzieje wyżej? Wyżej jest trudniej bo okręgi są zbyt świadome aby dać się w tak prosty sposób ograć. Dlatego tam stosuje się typowe manewry polityczne polegające np. na „kupowaniu” delegatów obietnicami intratnych stanowisk. Gorzej jeśli w ten sposób wybrany ZG z obietnic się nie wywiąże, wtedy mogą mieć miejsca wnioski o zwołanie nadzwyczajnego zjazdu podpisane przez ponad połowę delegatów. Tak się wydarzyło w zeszłym roku, choć nikt oczywiście dowodów nie ma, że o to chodziło.
Rozwiązaniem tego stanu rzeczy byłoby wprowadzenie kadencyjności władz. Ale żaden działacz od szczebla okręgu i wyżej nie chce o tym słyszeć.
Mit 6 – obecna kadencja władz PZW została przedłużona przez Covid19 i wyborów nie będzie
Najważniejszym prawnym dokumentem regulującym działanie każdego stowarzyszenia na terenie RP jest statut. Statut PZW w par. 18 pkt. 6 stanowi tak: Kadencja władz i organów trwa cztery lata i jest równoczesna. Do kompetencji Krajowego Zjazdu Delegatów zaś zgodnie z par. 25 pkt. 11 należy prawo do zmiany statutu. A zatem, jakakolwiek uchwała zarządu koła, okręgu lub Zarządu Głównego próbująca zmienić cytowany zapis par 18 pkt. 6 stanowiła będzie złamanie statutu PZW bo tylko Krajowy Zjazd Delegatów ma takie prawo. Jednocześnie Zarząd Główny jest zmuszony przeprowadzić KZD zgodnie z par. 23 pkt. 1: Zwyczajny Krajowy Zjazd Delegatów zwołuje co 4 lata Zarząd Główny.
Co się zatem stanie jeśli ZG nie przeprowadzi zjazdu w statutowym terminie? Otóż wraz z końcem czteroletniej kadencji wygaśnie mu legalny mandat do sprawowania swojej funkcji. Mówiąc wprost w stowarzyszeniu PZW nie będzie władz. A jak wszyscy wiemy nawet prezydent RP nie mógł przedłużyć swojej kadencji i wybory musiały odbyć się do sierpnia 2020 bo tak stanowi Konstytucja RP, która jest tym czym statut w PZW. Na szczęście ustawodawca (parlament) w RP przewidział taką okoliczność i zgodnie z Ustawą prawo o stowarzyszeniach wyznaczył instytucje, które sprawują urzędowy nadzór nad stowarzyszeniami. Są to lokalne starostwa powiatowe. W przypadku stowarzyszenia PZW ze względu, że jego siedzibą jest Warszawa to nadzoruje je Urząd m.st. Warszawy w osobie Prezydenta Miasta. I może on w sytuacji braku władz np. wprowadzić wyznaczony przez niego zarząd komisaryczny, który w statutowym trybie przeprowadzi wybory. Dlatego niezależnie od tego co uchwalił ZG bezwzględnie z końcem kadencji przestanie pełnić swojej funkcji bo statut nie przewiduje innej możliwości.
Reasumując - jak widzicie, pomimo prób wmawiania wędkarzom przez działaczy, że winę za brak zmian ponoszą oni sami, to nawet w przypadku prób podjęcia owych zmian system skutecznie dba o to aby nikomu z urzędujących działaczy włos nie spadł z głowy. Dlatego wielu prezesów praktycznie dożywotnio sprawuje swoją funkcję. Chyba wszyscy pamiętamy wieloletniego prezesa ZG Eugeniusza Grabowskiego, który sprawował swoją funkcję od końca lat 80tych jako emerytowany gen. MO aż do 2013 roku – przez ponad 20 lat! To dowód jak skuteczny jest system blokowania zmian w PZW. I pewnie to stąd obecne próby ZG „przedłużenia” swojej kadencji do „nie wiadomo kiedy” bez podstawy prawnej. Być może ZG liczy, że uda mu się w tym czasie zbudować większość wśród delegatów. Tego nie wiemy. Ja osobiście liczę na to, że Prezydent Warszawy będzie stosował wobec PZW obowiązujące prawo i na wypadek wygaśnięcia mandatów obecnych władz wprowadzi zarząd komisaryczny. Być może wybory zorganizowane przez zewnętrznego komisarza wywrócą do góry nogami obecny układ i wpuszczą nowych ludzi do władz. Chcielibyście?