Żyłka VDE Robinson Pro Feeder
Jakub W (Jakub Woś)
2015-08-31
Zacząłem szperać po internecie. Teraz cały sprzęt wędkarski jest już robiony specjalnie pod każdą metodę więc w wyszukiwarce wpisałem dwa słowa „żyłka” i „feeder” Od razu w oczy rzuciła mi się belgijska flaga. Marcel Van den Eynde przecież to nie byle kto w wędkarskim świecie. Poczytałem opinie rekomendacja samego mistrza, japońskie surowce? Dokonałem wyboru.
Dwa dni później byłem szczęśliwym posiadaczem żyłki VDE Robinson Pro Feeder 0,2 o uciągu 5,8 kg. Jedna fotka opakowania i nawijamy żyłkę na kręciołek. Po nawinięciu pierwsze testy nad wodą. Pierwszy rzut i słyszę to co chciałem usłyszeć. A w zasadzie nic nie słyszę. Żyłka bezszelestnie przesuwa się po przelotkach. Rzut dalszy niż na sąsiedniej wędce z plecionką. O to chodziło. Jak się później okazało puchu też o wiele mniej zbiera niż plecionka.
Kolor, czy kolor ma znaczenie? Kwestia sporna. Jednak jasno brązowy kolor na piachu nawet dla mnie był ciążki do odnalezienia.
Żyłkę początkowo używałem tuż za kamienistymi przelewami w poszukiwaniu kleni. W lipcu trafił się sum któremu brakowało kilograma do granicy wytrzymałości żyłki. Sierpień to znów klenie i niewielkie brzany.
Po kilku miesiącach śmiało mogę polecić tę żyłkę każdemu miłośnikowi feedera. Żyłka bardzo gładka i miękka. Gładka na początku i gładka na końcu nawet po kontakcie z kamieniami, bardzo wytrzymała na przetarcia. Po kilku godzinach łowienia w nocy haczyka szukałem na pamięć przesuwając palcami wzdłuż żyłki. Zazwyczaj czułem nierówności zbliżając się do haczyka. Tutaj nie raz się ukułem bo nie wyczuwałem żadnych uszkodzeń. Otulina z elastycznego poliamidu RS, oraz zewnętrzna ochronna warstwa z fluorocarbonu sprawują się naprawdę świetnie. Żyłka jest również mocna na węzłach.
Zachwycony tą żyłką postanowiłem kupić jeszcze żyłki Pro Match i Carp. Mam nadzieję, że te spiszą się równie dobrze.