Na rybach: Ryba życia ... Po ponad tygodniu bez żadnego nawet k… #11963

Rzeka Tyśmienica | 2016-05-13 |

Ryba życia ... Po ponad tygodniu bez żadnego nawet k… #11963


Ryba życia ... Po ponad tygodniu bez żadnego nawet króciutkiego wypadu nad rzeczkę udało mi się wygospodarować trochę czasu w dniach 12, 13 i 14 maja wczesnymi porankami od 5:30 do 9:00 i wieczorami od około 17 do 20:30. Pozostała część czasu była zajęta rzecz jasna przez bardziej prozaiczne obowiązki czyli pracę. Wyprawka praktycznie jak każda poza sobotnim łowieniem na spinning kiedy to „oszalałem” z rozpaczy … ale o tym dalej i dlatego postanowiłem opisać tę wycieczkę. Prawie trzydniowe łowienie zacząłem w środę około 19 dopiero i polegało głównie na zmontowaniu sprzętu i zabawę z maluchami oraz tzw. „zanęceniem łowiska” czyli wsypałem całe dwie puszki kuku do wody od jednego z supermarketów, którą to nabyłem swego czasu w promocyjnej cenie 78 gr. za opakowanie z dodatkiem dosłownie 10 dkg. „zanęty rzecznej” i trochę ziemi z burty. Tak też „nęciłem” codziennie z tym, że rano wrzucałem tylko puszkę bo miejsce, które obrałem i tak bardzo często bywa zasypywane wszelakiej maści eliksirami mającymi na celu zwabienie rybek co zaobserwowałem siedząc niedaleko. Uprzedzając pytania to woda pzw i nikogo nie podsiadłem na dodatek byłem jedyny co mnie zresztą bardzo zdziwiło. Poza kilkoma płotkami, wzdręgami, okonkami i jazgarzami „błogi” spokój. Czwartkowy poranek przyniósł już ciekawsze wyniki. Hitem poranka oraz wieczorów tego dnia jak i pozostałych okazał się biały robak, na którego bardzo dobrze brały praktycznie wszystkie rybki, które złowiłem, dodatkowo odseparowały bardzo skutecznie jazgarze i okonki, które co prawda brały, ale bardzo sporadycznie. W piątek było jeszcze lepiej ! Co ciekawe jak już napisałem rządził biały. Na czerwonego tylko jazgarze i okonie, to samo na kilka czerwonych, nawet rosówki obskubane zostały i nie miałem żadnego konkretnego brania na czerwonego. Podobnie rzecz miała się z kukurydzą, brania chimeryczne i bardzo rzadkie, a brały leszczyki. Wszystkie większe rybki złowiłem w godzinach popołudniowych, poranki nie były tak łaskawe, a sobotni okazał się najsłabszy dlatego w samo południe korzystając z wolnego uderzyłem ze spinem na ponad trzygodzinne machanie. I zacząłem wymachiwać. Na początku gumy, ale efekty mierne, po godzinie jeden okonek. Potem podawałem nieduże woblerki i coś tam zaczęło się dziać, ale „sztuki” były wręcz malutkie, dlatego zamieniłem woblerki na obrotówki i to był strzał w dziesiątkę. Co kilkanaście minut przyzwoity okoń w liczbie sztuk sześciu zameldował się na haku , aż nagle poczułem … Prawdę pisząc nie wiedziałem co poczułem, dopiero po kilku czy kilkunastu sekundach zorientowałem się, że to było branie ! Przyznać uczciwie muszę, że w życiu nie miałem takiego brania ! Otóż uderzenie było porównywalne do "odbicia" ręki podczas używania maczety ... ! Z początku pomyślałem, że to jakieś zwierzę, ale po jakichś pięciu minutach pokazał mi się dosłownie potwór pod wodą, możecie mi nie wierzyć, ale twierdzę, że była to na pewno sporo ponad 80 tka ! Jak dużo ponad mogę tylko zgadywać ... Powalczyłem około 7 minut na tak zwane oko i poniosłem porażkę niestety … Podczas ostatniego z odjazdów obrotówka wyskoczyła z wody i było „po ptokach”. Stratę tego esoxa przeżywam do dziś i pewnie jeszcze długo będę wspominać ten piękny dzień ze względu na jedno tylko branie, ale za to jakie ! Ciekawe czy mnie jeszcze "spotka zaszczyt go spotkać ... ? Pozdrawiam. Sławek.  

 

11963 - Opinie i komentarze użytkowników (1)

Kamilo1981Kamilo1981
Niezla przygoda. Zebaty, zawsze dodaje adrenalinki, zwlaszcza te z rzeki :) ***** i powodzenia (2017-10-22 22:09:)

skomentuj ten wpis