Leszcz na cienko

Wyjątkowo piękny był ten majowy dzień: termometr za oknem wskazywał 26 °C. W rześkim powietrzu rozchodził się zapach wiosny, w około zrobiło się już zielono. Ne móc przegapić tak pięknego dzionka postanowiłem odwiedzić kolegę po kiju. dziwił się troszeczkę moim przyjazdem.
- Już jedziemy? Zapytałem.
-Czyżby nie chciał? Zastanawiając się chwilkę odpowiedział.
- No wiesz nie jestem przygotowany!
- Kij zmontujesz nad wodą takiej pięknej pogody nie można przegapić obiecuję ci, że nie pożałujesz.
- No dobra zdam się na twoją intuicję która nigdy nie zawodzi.
- Podjadę po ciebie o 15:30.
Wciągnąłem gumowe buty, zabrałem wcześniej przygotowane czerwone robaki, pszenice i oczywiście 1kg uniwersalnej zanęty trapera.
Auto wytoczyłem na na wąską polną drogę i po paru minutach byliśmy na miejscu.
Trochę się zawiodłem ponieważ najlepsze miejsca były już zajęte.
- Niema co zwlekać jedziemy do domu pełno tu spiningistów nic nie złowimy (odpowiedział smutnym głosem kolega).
- Nie poddajemy się jest przecież płytka zatoczka na której nikogo niema (odpowiedziałem).
- No OK możemy spróbować.
Lustro rzeczki marszczył leciutki południowo-zachodni wietrzyk.
Rozłożyłem graty wędkarskie na stanowisku, wpis do rejestru i zabieram się za mieszanie zanęty. Po chwili zestaw ląduje w wodzie (był to bacik Mistrall SILVER ICE 7m, żyłka główna 0.14, przyponowa 0.10, haczyk 12 i spławik dysk 4g) brania były słabe brały malutkie płotki i krąpiki lecz zabawa była przednia. Widoki rodzącego się na nowo życia były bezcenne wpatrzony w piękno tej okolicy dostrzegam kątem oka zanurzający się spławik. Szybkie podcięcie i olbrzymi opór tnie żyłką lustro wody.
- Krzyczę do kolegi żeby podbiegł
- Już po rybie taki delikatny zestaw niema szans zestresowany (mówię do towarzysza)
-Spokojnie nie holuj jej siłowo odpowiada.
Już 5, 10 min trwa walka! Podeszło do mnie jeszcze 3 wędkarzy udzielając cennych rad, nie słuchając ich robiłem co w mojej mocy by utrzymać rybę na wędce. Mija 15 Minuta walki ryba się poddaje.
- Jest to leszcz krzyczę ze zdumienia jak małe dziecko!!!
spinningista podebrał rybę!!!
Leszcz ląduje na trawie lecz co jest!!! Zdziwiony spoglądam na pysk. Gdzie jest haczyk?
Haczyk wbił się pod płetwę piersiową dlatego tak szalał.
Nadwyrężony zestaw spławikowy zwijam i pakuję do samochodu. W ruch poszedł spinning, obławiam miejsce w którym łowiłem na spławik. Zakładam małą cykadę i biczuję wodę bez rezultatu. Do końca łowienia zostaje nam 30 min. W końcu coś się dzieje, zaczęły skubać okonki, lecz wszystkie wielkości nie przekraczającej 20 cm- lądują w wodzie. Rzut na płytszą wodę jest przytrzymanie, tnę hamulec kręcioła zaczyna pięknie grać. Myślę sobie piękny okoń lecz opór był raczej przypominający leszcza ale leszcz na spining? Kołatały się myśli co to może być ale zaraz po trzecim odjeździe ryba wykłada się na wodę. Patrzę, piękny złoty leszcz pierwszy którego złapałem na przynętę spiningową. Ryba ślizgiem ląduje za brzegu.
Szybkie robienie fotek i leszcz pod haczony pod płetwą ląduje w wodzie lecz większego i kilka małych krąpików zostawiam ponieważ lubię czasem zjeść wędzonego leszcza.
Mrok zapadł, jedziemy do domu a w pamięci przesuwają się obrazy dnia dzisiejszego.
Ryby miały wymiary 52 i 57 cm niestety nie ważone.
Byliśmy szczęśliwi, a ja szczególnie, bo przeżyłem przygodę, na którą tak długo czekałem.
Do tej pory nie mogę uwierzyć, że na tak delikatny zestaw można wyholować tak wielką rybę, oraz, że leszcz wiosną jest agresywny i atakuje nawet duże gumy które przepłyną w pobliżu jego terytorium.
Najsilniejszym przeżyciem nad wodą nie jest unicestwienie stworzenia, lecz radość z z jego istnienia i życia. I dlatego smutne refleksje ogarniają wędkarza na widok ciągłego kurczenia się rybostanu w Polskich rzekach i nie tylko.
Pozdrawiam całą brać wędkarską;)))).
Wpis zgłoszony do konkursu wędkuje.pl