Moja relacja z wakacyjnego wędkowania - pierwszy lin

25 lipca ( w moje urodziny) wybrałem się na pobliskie stawy PZW. Stawów jest 11, wybrałem więc staw numer 1 ( tzw. jedynka). Łowiłem na spławik, jedna z wędek to bat. Słońce świeciło było może ze 30 stopni. Wiatru prawie wcale nie było czuć. Założyłem robaki na haczyki. Pozarzucałem i podsypałem pod spławiki zanętę. Z początku nic. Siedzę sobie pod drzewem cały czas patrząc na spławiki. Wreszcie coś – pomyślałem, więc podchodzę i zacina niewielki opór po chwili patrzę mała płotka. No więc odhaczam rybkę, fotka i spowrotem do wody. I znowu, robak na haczyk i zarzucam. Po 10 minutach kolejne branie – spławik się zanurza. Zacinam, nic dużego. Wyciągam z wody i patrzę o jazgarz ( to mój pierwszy w życiu :D). Był problem z jego odhaczeniem bo głęboko zassał, ale gdzieś czytałem że one tak robią. Szybka fotka i po chwili jazgarz wraca do wody i odpływa ( a ja znowu robak i zestaw do wody). Następnie na brzegu po krótkim holu zameldował się mały 20 centymetrowy leszczyk, który nie był gorszy i też odbył szybką sesję fotograficzną - po chwili wrócił do wody. No i ja zarzuciłem zestaw (pomyślałem sobie, że fajnie byłoby złapać lina) i po chwili widzę chwiejący się spławiczek – więc zacinam. No tu już o wiele większy opór. Holując tę rybę zastanawiałem się co to może być. Rybka wynurzyła głowę i myślałem, że to mały karpik. A tu nagle przy brzegu okazuje się że to lin. Bardzo się ucieszyłem, bo to mój pierwszy lin w życiu. Zmierzyłem go – miał 30cm. No i szybka fotka i do wody. Po wypuszczeniu ryby spakowałem się i wróciłem do domu uradowany jak nigdy ( na rybach byłem ok. 3 godzin). Teraz na roku szkolnym miło sobie przypomnieć ten udany wakacyjny wyjazd na ryby.