Witam!
Mam na Imię Damian i mam 12 lat.
Chciał bym przedstawić moją nietypową sytuację która przydarzyła mi się dnia 30 lipca nad jeziorem Głębokim w okolicy Międzyrzecza.
A więc tak, chodzimy z dziadkiem do o koła jeziora z woblerkiem i nic nawet nie puknie .
Więc dziadek rozłożył sobie 2 karpiówki i siedział na kładce a ja nie poddałem się i dalej chodziłem tylko że z blachą .
Rzucam parę razy i jest okoń prawidłowo odczepiam i do wody .
Po 2 rzutach od złowienia okonia przerzuciłem blachę nad gałęzią wystającą z drzewa.
i blacha zanurzyła się na około pół metra.
Była to dosyć gruba gałąź i nie chciałem szarpać bo zerwę blachę.
No i położyłem wędzisko na ziemi a blacha była jeszcze w wodzie.
A więc zaryzykowałem i ostrożnie zacząłem wchodzić na drzewo za pomocą linki na nogach.
Powoli dochodzę do gałęzi na której była przewinięta żyłka.
Po drodze jeszcze znalazłem bardzo ładnego woblera i dziwiłem się że ten ktoś kto go zaczepił na drzewie nie próbował go ściągnąć.
Ale wracając do tematu.
Będąc już tuż obok tej żyłki słyszę jakiś dziwny odgłos.
Patrzę na wędzisko i coś się nietypowo rusza.
Zobaczyłem na żyłkę i rzeczywiście się coś dzieje a więc złamałem kawałek tej gałęzi i zciągnąłem żyłkę i z popędem lecę do wędki dosłownie tak się spieszyłem że aż spadłem na szczęście nic mi
się nie stało a więc chwytam za wędkę i jeszcze docinam.
Miałem szczęście bo szczupak mógł się zerwać.
Po około 15 minutach walki jest mój rekord 7,25 kg szczupak.
Byłem bardzo zadowolony robię zdjęcie i podchodzi do mnie jakiś wędkarz mówi że złapałem bardzo ładną rybę ja mu odpowiadam Dziękuję.
On do mnie mówi
- No to jak do domu weźnierz to się najecie.
Ja mu odpowiadam
- Nie,nie takiemu pięknemu i walecznemu przeciwnikowi zwrócę wolność.
I jeszcze poprosiłem go o zdjęcie z szczupakiem na rękach lecz nie miałem jak zamieścić na portalu ponieważ zgubiłem kartę pamięci .
Ale i tak miałem wielką radochę a największą z pięknego uwolnienia ryby.
Szczupak poszedł jak szczała i przy okazji chlapną mnie a gdy doszedłem do dziadka dziadek po około 1 godzinie od mojego przyjścia złapał ładnego karpia 5 kg.
Jak dla mnie była to wesoła i szczęśliwa wyprawa .
Była dla mnie na najwspanialszą z wypraw wędkarskich.
I dla takich ryb i chwil jeżdżę na ryby.
Autor tekstu: Damian Gerc