
Jestem młodym spinningistą, który zaczyna tą ruchową metodę. To teraz opowiadanie. Był ciepły dzień 7 lipca 2011. Siedzę sobie tak na leżaku i sobie myślę o wspaniałej rybie, którą jest pstrą. Po chwili zadzwonił telefon, kuzyn zapytał się mnie czy jedziemy na okonie. Pomyślałem sobie no pewnie, nie mam nic do stracenia biorę moją wędkę na okonia i gumy z wahadłówkami. O 11 byłem już na brzegu, wybrałem miejsce gdzie jest podwodna, zielona łąka, siedzę na pomoście. Patrzę są okonie, rozkładam swoje wędzisko i do roboty był mocny wiatr, przynęty przy rzucie zawsze zwiewało. Jedno machnięcie kijem i już przynęta w trzcinach. Po kilku minutach przynęta się odczepiła kolejny rzut nic, trzeci znowu w trzciny tak sobie pomyślałem że to będzie mój najgorszy dzień w życiu. Ale przecież nie ma 13 w piątek. No dobra zmiana przynęty na wahadłówkę czerwoną i pierwsze puknięcie zacinam, ryba tak mnie pociągnęła z niespodziewania że będzie taka duża że ,aż przewróciłem moje dwa pudełka w wodę na szczęście później wyłowiłem je podbierakiem, żyłka była tak napięta ze można było coś na niej zagrać. Walczę już 20 min i ukazuje mi się na własne oczy sandacz miał może 55 cm, rekord to nie jest ale mój tak. Krzyczę do kuzyna szybko podbierak!!! On biegnie, prawie by się przewrócił. Jest rybcia już na brzegu , parę zdjęć, zmierzenie i wpuszczenie do wody, ale o czymś zapomnieliśmy no tak o zważeniu, trudno. Teraz zmieniam zdanie że to był najgorszy dzień bo przecież był to najdziwniejszy dzień w moim życiu i do dziś nie mogę uwierzyć że wyłowiłem sandacza wędką na okonia. Idę dalej łowić ale wtedy złowiłem piękne, duże garbusy (okonie) po 20-35 cm. Tak najgorsza wyprawa życia zmieniła się w najlepszą, która mogła być. Gdy wróciłem do domu opowiedziałem rodzinie o mojej przygodzie nad rzeką, a oni zaczęli się śmiać że ja spinningista, który był dopiero 8 razy nad wodą z spinem złowiłem sandacza. No ale cóż wszystko może się zdarzyć, więc zapraszam Was drodzy koledzy i koleżanki z forum do łowienia metodą spinningową, bo gdy wyłowimy jakąś rybę jest to bardzo miłe uczucie, a i zachęcam Was do wypuszczania ryb. Robert O.