Nocna zasiadka na sandacza

/ 6 komentarzy / 2 zdjęć


Rano idąc do pracy wogóle nie było nawet mowy o rybach, tymbardziej że obiecałem żonie że po ostatniej wyprawie na rybki już dłuuuuugo nie pojadę ( tylko po to żebym mógł wtedy pojechać ;)) pogoda nie dopisywała,około 19 stopni i pochmurno. Myślą o rybach zaraził mnie kolega z pracy, twierdząc że 'nie ma bata, dziś złowić sandacza musimy..!' Namawiać mnie długo nie musiał. Jeden telefon, być albo nie być, uda się albo nie uda.... No i fart że żona umówiła się z koleżanką. Pogoda faktycznie była sprzyjająca. Całe 8 godzin umawialiśmy się gdzie się zasadzimy i na co będziemy łowić. Nasz spór na temat żywca czy trupka nie kończył sie do godziny 14. Po pracy każdy z nas pojechał do domu przygotować kije i nałapać żywca. Z tym drugim nie było większego problemu, staw koło kumpla był prawdziwym bankiem małych płoteczek i wzdręg :) 10 minut i do domu. O 16 byłem już u niego. Jeszcze tylko ostatnie przygotowania i o 19.00 byliśmy już nad wodą. Już albo dopiero bo do zalewu mieliśmy około kilometra ;) Od parkingu do brzegu musieliśmy jeszcze przejść około 400 metrów do brzegu. No i wkońcu...rozwijamy. Ja z kijem siedziałem już łowiąc po 15 minutach, jemu natomiast zajęło to następną godzinę. Co chwilę spoglądając na niebo mieliśmy nadzieję że nie będzie padać, ale to było chyba nieuniknione. Żywiec pływał już daleko od brzegu, a drugi kij nie okazywał żadnych oznak, że po drugiej stronie cokolwiek pływa. minęła godzina,nasz zapał i nadzieja na to że cokolwiek wyciągniemy z minuty na minutę topniała. No i wreszcie,policjant zareagował. Juz po chwili na brzegu ląduje średniej wielkości leszczyk :) Na wędce kolegi sytuacja podobna. Nadzieja zaczęła powracać. Jednak nasz żywiec jak stał, tak stał... Około 2 w nocy jedna z wędek zwariowała. Któreś z drapieżników zaczęło ciągnąć naszego żywczyka coraz dalej od brzegu. A potem nastała taka niezręczna cisza. Żaden z nas nie wiedział co będzie dalej. W ciszy oczekiwaliśmy kolejnego wyprowadzenia żyłki, ale po 10 minutach postanowiliśmy sprawdzić co dzieje sie z naszą malutką przynętą. Chwila ściagąnia żyłki i oglądamy pusty haczyk. 2:30 przyszedł deszcz, nawet on nas nie wygnał. Myśl o holu sandała utrzymywała nas nad wodą. Do 5 rano żadna z wędek z żywcem już nawet nie piskęła. Za to mieliśmy zabawę z wyciąganiem raz mniejszych, raz większych leszczyków. Zmoczeni, zmęczeni, i zawiedzieni zaczęliśmy sie zwijać. Najpierw gril do samochodu, potem siedziska, plecaki i resztę przyborów do wędkowania. Pierwsze zwijaliśmy zestawy gruntowe, mocno wymęczone po nocce i po licznych braniach. Zwinęlimy też jedną z wędek z żywcem, gdy sygnalizator zaczął znowu wariować. Nerwowo popatrzeliśmy na siebie że to chyba jakiś żart, ale poczekać zawsze warto.5 minut,chwila na papierosa i znowu odjazd. Zacinamy,hamulec popuszcza żyłkę, i w tym momencie już wiedzieliśmy że Coś mamy..pytanie tylko co?? Krótki hol i już wiemy że to naszą rybka z wcześniejszych planów o wielkim sandaczu. 10 metrów do brzegu,8,5 i zaczep. Zyłka pękła jak włos, kij wyprostował się a na kołowrotku nie czuć już było żadnego oporu. :( Ale przecież to niemożliwe pomyśleliśmy, tyle godzin, ryba już prawie na brzegu, myślam i już nawet planowałem czym ją przyprawię i jak bardzo dumna będzie ze mnie moja żona. Z drugiej jednak strony cieszyliśmy, to co chcielismy złapać mieliśmy już na haczyku i tylko głupi zaczep nam to zepsuł. Rano jeszcze tylko zdjęcie moich nocnych połowów i rybki wróciły do wody. Może następnym razem :) połóamania kija sobie i wszystkim kolegom :) Pozdrawiam

 


4
Oceń
(45 głosów)

 

Nocna zasiadka na sandacza - opinie i komentarze

pawel75pawel75
0
Świetny opis, faktycznie czasem nie trafi się nam na końcu żyłki to na co polujemy ( tak jest bardzo często ) ale wyprawa jak najbardziej udana mimo nie najlepszej pogody ! I to cały urok wędkarstwa ! Pozdrowienie i piąteczka :)
(2011-06-29 18:53)
z@melaz@mela
0
Fajny opis ale czy wiesz że  n jesli lowisz na żywca to powinien ON być ze  zbiornika  na którym masz zamiar lowić  ( nie wolno przenosić  ryb miedzy zbiornikami) .
(2011-06-29 19:54)
u?ytkownik32263u?ytkownik32263
0
Dlatego wolę zacinać szybko a trupka na sandacza uzbrajam małą kotwiczką w mordkę rybki. Choć czasem lepiej trochę poczekać ale góra 1-2 minuty. Za opis 4 a sandałek uwiesi się następnym razem. Powodzenia!
(2011-06-30 22:58)
DarunioDarunio
0
zamela-------------Fajny opis ale czy wiesz że  n jesli lowisz na żywca to powinien ON być ze  zbiornika  na którym masz zamiar lowić  ( nie wolno przenosić  ryb miedzy zbiornikami) .
[2011-06-29 19:54]









A co powiesz o kupnie żywca w sklepie ???????? to też jest ''przenoszenie" ryb???
(2011-07-02 18:11)
manix123manix123
0
Wszystko fajnie kolego tylko co twój szef na to jak całe 8 godzin przegadane o rybach.
(2011-07-03 12:29)
waldi05waldi05
0
Fajny opis gratuluję samozaparcia. Za opis oczywiście "5". Pozdrawiam. (2013-02-28 09:00)

skomentuj ten artykuł