Popołudniowy wyskok na chwilkę i ....

/ 3 komentarzy / 6 zdjęć


Wróciłem z pracy o 16:00 zjadłem obiad i zasiadłem przez TV mając nadzieję, że coś ciekawego znajdę wśród setki programów. Mijała minuta za minutą , leniwie patrzyłem w ekran telewizora ale myślami byłem gdzie indziej , oczywiście nie mylisz się tak właśnie byłem myślami nad wodą. Mój 'świr' nie pozwalał mi zapomnieć o rybach. Nie wytrzymałem w końcu i zapytałem żony czy nie wyskoczyli byśmy na ryby tak dla relaksu na 2 godzinki ze spławikówkami i jedynie kukurydzą którą kupimy po drodze. Popatrzyła na mnie z litością ale ku memu zdziwieniu powiedziała że OK nie ma sprawy na 2 godzinki wyskoczymy a jak nie będzie brań to przynajmniej nasza sunia skorzysta bo pojedzie z nami i sobie pobiega. Pięć minut i już wszystko w aucie poukładane, później tylko szybki galop z monetą w dłoni do sklepu i jest już puszeczka KUKU :) ... jedziemy.
Po dojechaniu na łowisko szybki rekonesans co się dzieje na wodzie , jak z komarami i jaki mamy nad wodą wiatr i do dzieła. Rozkładam wędkę i na haczyku ląduje kukurydza i hyc do wody. Czas mijał leniwie , komary dogryzały i brzęczały mimo wszystko nie poddam się i siedzę dalej. Pytam kontrolnie swej połowy życiowej czy jeszcze siedzimy ? a ona mi na to że tak jeszcze z 30 min i jak nie pyknie nawet to jedziemy do domu. OK umowa stoi powiedziałem i nadal penetrowałem swoje miejsce zarzucając to w lewo to w prawo , raz bliżej a raz dalej. W końcu postanowiłem umieścić zestaw tuż przy kaczeńcach. Ledwie umieściłem zestaw w upatrzonym miejscu kiedy spławik nagle podniósł się lekko po czym jak nakręcony zaczął jechać sobie po wodzie i to co raz szybciej. Stanowcze zacięcie , chwila konsternacji bo pomyślałem sobie że znów to spartoliłem , że znów jak desperat holuje na siłę ale nie , hamulec ustawiony pośpiesznie robi swoje lekko terkocząc , kij wygina się w pałąk a żyłka napięta zestaw pracuje. Patrzę jak mój przeciwnik ucieka w lewo to w prawo , wiem że nie jest to coś małego wiem że to moja pierwsza większa sztuka że to właśnie ten moment ... Jest coraz bliżej już prawie go widzę ale jeszcze nie czas na fanfary spokojnie pozwalam rybie pracować , niech ma również szanse , zostało jeszcze z 2 metry do brzegu , jeszcze metr już go widzę już prawie jest na brzegu , chwytam podbierak delikatnie wprowadzam rybę do niego i na brzeg. KARP , hurrrrrra mój pierwszy w życiu KARP , ależ jestem szczęśliwy , serce bije szybciej a adrenalina jak by dawała znać o sobie. Duma mnie rozpiera ale teraz pomiary i formalności no przecież wszystko musi być zgodnie z przepisami i prawem oraz regulaminami. Miarka ( wymiar jest ) siatka ( już w niej wylądował ) uffff ... no i mam pierwszą ładna rybę. Chwilę później słyszę jak moja żona woła , Marekkkkkkkkkkkkkk podbierak coś mam , ok myślę sobie i lecę jak opętany z podbierakiem by już po chwili umieścić w nim karpia ( no to ładne kwiatki myślę sobie ) mamy już karpie dwa haha no to 1:1. Komary już zjadały mnie po kawałku kiedy oto nie wiedząc kiedy usłyszałem jeszcze raz w dniu dzisiejszym PODBIERAK i oto w tym momencie już zrobiło się 1:2 dla żony. Honor uratowała mi 13 centymetrowa płotka która przesądziła o remisie. I oto w ten to włąśnie sposób całkiem na chwilę wyskoczyłem z Żoną na rekonesans a wróciliśmy z 3 karpiami :) i pogryzionymi rękami i ..... ale było warto.

Pozdrawiam Marek

 


4.5
Oceń
(24 głosów)

 

Popołudniowy wyskok na chwilkę i .... - opinie i komentarze

Wedkarz87Wedkarz87
0
Fajna, spontaniczna wyprawa uwieńczona rybkami :)) to jest to ! Tym bardziej, że to Twój pierwszy złowiony "misiak" :)) brawo
p.s.  Ja tez lubię organizować dwuosobowe zawody ! Lepiej się łowi, więcej emocji i frajdy ze złowionych rybek :)) pozdrawiam piona za spontan, to się liczy ;))
(2011-08-31 11:15)
kostekmarkostekmar
0
Bardzo fajny kolejny wpis i udana wyprawa ad hoc. Ja też zawsze kiedy udaję się za szwagrem na ryby to mam takie nasze dwuosobowe zawody. I jest jak w kolowrotku, raz on, raz ja zwyciężamy. Zostawiam 5***** i połamania. (2011-08-31 13:04)
SlyderSlyder
0
Ciekawy opis nagłego wyjazdu na ryby. I to jeszcze z sukcesami. Wiemy, że bywa i tak, że spontany kończą się o kiju. No, kilka razy zdarzyło się. Zostawiam 5***** i życzę połamania. (2011-08-31 18:57)

skomentuj ten artykuł