Wędkarstwo Rzeczne. Spinning. Marek Szymański dwa słowa o książce.

/ 9 komentarzy

Wędkarstwo to specyficzna dziedzina życia. Dziedzina, której nie nauczysz się z książek. Dziedzina, w której nie ma złotych praw, ale właściwie każdą teorię można przewartościować na własny sposób. Jest to też dziedzina, w której bardzo ważne o ile nie najważniejsze jest doświadczenie. Dlatego też gdy dekadę temu, ja wędkarz jeziorowy stanąłem po raz pierwszy nad brzegiem wielkiej rzeki poczułem się zwyczajnie głupi. Ogrom dostojnie płynącej wody miał się nijak do dobrze znanych hektarów jeziorowej toni...

Pamiętam, że wtedy próbując zrozumieć rzekę trafiłem na publikację, która w moim odczuciu jest chyba najlepiej napisaną polską książką wędkarską. Niby wędkarstwa z książek się nie nauczysz, ale jeśli z każdej strony książki przemawia do czytelnika wędkarz bardzo doświadczony i co ważne potrafiący mówić o swoim wędkarstwie w sposób niesamowicie wręcz przystępny to publikacja taka staje się bardzo cenna.

Noworoczne, wolne od pracy dni sprzyjają temu by usiąść wygodnie ze szklaneczką czegoś zacnego i ponownie zagłębić się w lekturze, która mimo już ładnych kilkunastu lat od pierwszego wydania nic nie straciła na aktualności.

Wędkarstwo rzeczne. Spinning to zbiór podstaw bez znajomości, których łowienie w dużej rzece takiej jak Wisła stanie się tylko udręką. Autor w bardzo przystępny sposób wyjaśnia, że rzeka to żywy, podlegający ciągłym zmianom organizm, którego pełne poznanie nigdy nie będzie możliwe. Rzeka żyje i zrozumienie tej myśli jest w moim odczuciu pierwszym krokiem od którego możemy rozpocząć rzeczne łowy. Z kolejnych kart książki dowiemy się wielu bardzo przydatnych rzeczy, poznamy rzeczne miejscówki, nauczymy się rozpoznawać ślady na wodzie dzięki czemu będziemy mieć coraz lepszy pogląd na to co jest pod wodą. Te niby proste rzeczy to najważniejsze zagadnienie rzecznego łowienia, poznać mechanizmy jakimi rzeka buduje swój świat to w rzeczywistości poznać miejsca, w których kryją się ryby a ta wiedzę jest dla nas bezcenna.

Książka Marka Szymańskiego dała mi bardzo wiele. Dzięki niej zacząłem patrzeć na rzekę i starać się rozumieć to co widzę. Oczywiście nie jest tak, że autor podał w tej publikacji gotowe przepisy na to jak złowić ryby. Tak łatwo nie będzie. Książka ta to po prostu zbiór spostrzeżeń bardzo doświadczonego spinningisty, który uczył się tego fachu gdy ryb w Wiśle było w bród i poznał tą rzekę jak mało kto. Dlatego właśnie jest to wiedza tak cenna.

Moim skromnym zdaniem każdy kto łowi w dużych rzekach może sporo zyskać po lekturze tej pozycji. Ze swojego doświadczenia powiem tylko tyle, że zgadzam się z autorem w bardzo wielu kwestiach. Powiedzmy sobie wprost nad rzeką liczy się myślenie i czytanie wody a nie coraz to nowszych, bardziej wymyślny sprzęt z włókna 100 czy 500 mln PSI. O naszym sukcesie decyduje to czy wyciągniemy odpowiednie wnioski z obserwacji wody a nie to czy łowić będziemy Dragonem czy Lamiglasem...

Podsumowując polecam tą książkę każdemu kto chce poznać obraz wędkarstwa nie zmanierowanego dzisiejszą pogonią za wynikiem, wędkarstwa, w którym ważny jest kontakt z przyrodą i szacunek zarówno dla ryb jak i rzeki.

Polecam.

Połamania Kija!

 


4.8
Oceń
(15 głosów)

 

Wędkarstwo Rzeczne. Spinning. Marek Szymański dwa słowa o książce. - opinie i komentarze

Jakub WośJakub Woś
+2
Na pewno jedna z lepszych ksiażek wędkarskich zwłaszcza jeśli chodzi o wędkarstwo rzeczne. Póki zima trzyma chyba przeczytam kolejny raz. (2016-01-03 13:10)
w6i6e6w6i6e6
0
Klasyka. Doskonała propozycja dla tych co uważają, że o rzece wiedzą wszystko. (2016-01-03 17:26)
luxxxisluxxxis
+1
Nie czytałem ale autor jest ikoną,wywalczył obwód ochronny dla suma wespół z Maćkiem Jagiełłą-również super gościu.Kto jak kto ale Szymański wart lektury. (2016-01-03 19:31)
w6i6e6w6i6e6
0
Naprawdę warto poświęcić wieczór czy dwa na lekturę. Wiele ciekawych przemyśleń. No i akurat ja nie łowię łososiowatych, na lód jeżdżę niezbyt często więc zimę poza okazjonalnym szukaniem kleni mam wyłączoną z wędkowania na conajmniej dwa miesiące więc jest czas przypomnieć sobie trochę dobrej lektury. (2016-01-04 09:27)
luxxxisluxxxis
0
Biedactwo...zima bez salmo? brrrr. Ja jednak choruję od zawsze na Wielką Rzekę,miejsce zamieszkania jednak psuje mi to trochę,pozostają głąby esoxy z jeziornych blatów i poczciwe salmo z niedużej rzeki.Ale po głowie chodzi od lat walka z dwumetrowym wąsalem czy srebrzystym bolkiem... (2016-01-04 10:36)
w6i6e6w6i6e6
0
Esoxy to piękne ryby a nie głąby :-) Na Mazowszu za kropkami nie bardzo jest gdzie pochodzić, niby jest Rządza, ale mimo wszystko uważam, że ta rzeczka dopiero pokaże swoje prawdziwe oblicze za rok, dwa jak zaprocentuje działalność koła, które na niej robi dobrą robotę. Tak więc zima to dla mnie jedynie okonie, jazie i klenie - te dwie ostatnie potrafią dać w kość równie mocno jak pstrągale :-) (2016-01-04 12:04)
luxxxisluxxxis
0
Kleń ma napewno lepszy pierwszy strzał,reszta też wzorcowa,jazia nie złowiłem jeszcze a co do zębatych zdania nie zmieniam-leniwe,gnuśne,przewidywalne bestie:) (2016-01-04 12:20)
SithSith
0
Wiesław, za wpis *****, ale dla mnie klasyka to "Wędkarstwo rzeczne" W. Strzeleckiego i "Wędkarstwo jeziorowe" T. Andzrejczyka. Mam pierwsze wydania tych książek. (2016-01-04 13:02)
w6i6e6w6i6e6
0
Owszem tylko, że mimo wartości przytoczonych przez Ciebie tytułów to dziś są one już trochę archaiczne i w podejściu do wędkarstwa i do samych ryb. (2016-01-14 10:52)

skomentuj ten artykuł