Kompresor handmade - do aerografu

/ 10 komentarzy / 10 zdjęć


Witam
Przedstawiam kolejny mój projekt handmade, pt - kompresor lodówkowy.
Oczywiście, zaznaczyć muszę że jest to jedynie moje wykonanie pomysłu i patentu znanego wśród wszystkich modelarzy od lat. Nic specjalnie odkrywczego nie wniosłem w stosunku do opisów i instrukcji dość ogólnie dostępnych na necie. Po prostu pokombinowałem i zaadaptowałem posiadane materiały do ogólnych zasad konstrukcyjnych.
Opis, wszystkie foty/rysunki i wykonanie są moje.


Mój kompresorek powstał z części znalezionych i zakupionych na pobliskim skupie złomu, szpeja ogólnie dostępnego w każdym przydomowym warsztaciku oraz kilku drobiazgów ze sklepu z techniką CO.
Wymaga jeszcze dopracowania i kosmetycznych korekt, zarówno technicznie, jak i estetycznie. Wiem że nie wygląda pięknie, ale działa absolutnie zgodnie z oczekiwaniami i wymaganiami przed nim stawianymi.


Podstawowymi częściami są: Agregat z lodówki, gaśnica samochodowa lub podobna butla ciśnieniowa, jakaś deska pełniąca funkcję podstawy, kawałek węża ciśnieniowego, filtr paliwa od malczana, opaski na węże, zaworek do regulacji ciśnienia na wyjściu/reduktor, manometr (ja mam 0-6 bar), zawór zwrotny, zawór bezpieczeństwa - u mnie obie te funkcje pełni zawór zwrotny 1/2 cala z bezpiecznikiem ciśnieniowym (otwiera się przy 7 bar), jakieś szpeja elektryczne - trochę kabla, włącznik. Do tego wszystkiego - przejściówki, mufy i inne duperele hydrauliczne - nie mówię jakie, bo to trzeba zawsze indywidualnie dostosować (spasować gwinty poszczególnych komponentów itd).


!!! Uwaga - z racji tego, że wszelkie 'zabawy' z ciśnieniem wiążą się z pewnym ryzykiem dla życia i zdrowia, a nigdy nie wiadomo czy młotka w rękę nie weźmie osoba zupełnie pozbawiona wyobraźni i instynktu samozachowawczego - oświadczam, że zamieszczone tu opisy i materiały nie są materiałami instruktażowymi i ja jako ich autor, nie ponosze odpowiedzialności za ewentualne szkody i krzywdy poniesione w wyniku powielania/wykonywania przez Was przedstawionego tu urządzenia !!!


Budowę zacząłem od wizyty na złomowisku, gdzie za astronomiczną kwotę 'na piwo' - 10 PLN (łącznie) zakupiłem podstawowe elementy kompresora - czyli:
- sprężarkę z lodówki (polecam na miejscu sprawdzić czy działa)
- gaśnicę samochodową proszkową (ten typ z malutkim manometrem wskazującym poziom naładowania) taką jak ta -


(foto001.jpg)


I na jej podstawie (to istotne) przedstawiam dalszy opis mojego kompresora - można natomiast zastosować dowolną butlę/gaśnicę/zbiornik ciśnieniowy, pod warunkiem że dostosowany jest do przechowywania gazów pod ciśnieniem i ma odpowiednią wytrzymałość! - wtedy, zasada działania jest ta sama, ale rozwiązania i same połączenia mogą się różnić od tych przedstawionych przeze mnie.
Drogą kupna, nabyłem również rozwalony bęben do nawijania węża ogrodowego (bęben wywaliłem, bo potrzebowałem tylko 'nosidła').
Następnie, w sklepie z techniką CO, zakupiłem zawór zwrotny z bezpiecznikiem (12 zł), manometr 0-6 bar - (10zł), i redukcje, krućce, mufki, taśmę teflonową - (jakieś 10-12 zł)
Całą resztę gratów, czyli - deskę , węże, opaski, zaworek, elektrykę, filtr - miałem na stanie - ale myślę że to wszystko max 20 zł.
Sumując - materiałowo budowa wyniosła mnie jakieś 40-45 zł


Niespecjalnie jest co opisywać - cała filozofia to połączyć wszystko do kupy, zamocować na 'nosidle' i działa . Dlatego też nie robię fotorelacji 'krok po kroku', a poszczególne opisy odnoszę do fotek całości ustrojstwa.
Ale po kolei:
1 - podłączamy agregat do prądu i sprawdzamy (oznaczamy) rurki - zasysającą (można na niej zrobić pompę próżniową - ciekawostka dla osób bawiących się w np laminowanie), tłoczącą (ta pójdzie do zbiornika - gaśnicy) i olejową - czyli nie robiącą nic - (tą trzeba zatkać, zalutować, albo po prostu jakoś zaślepić, żeby nie wylał się olej jak przechylimy maszynerię (czego należy unikać).
2 - odkręcamy głowicę z (pustej!!!) gaśnicy, demontujemy mechanizm spustowy gaśnicy (te rączki czerwone, i taki 'grzybek' zamykający który jest wewnątrz głowicy), demontujemy rurkę którą podawany jest proszek z dna butli (wykręca się). Płukamy gaśnicę żeby pozbyć się reszty proszku.
3 - odpowiednio preparujemy głowice - to w zasadzie najtrudniejsza część więc opiszę ją w kilku krokach:
- Po wykręceniu rurki podającej proszek z dna butli, po odkręceniu tej końcówki plastikowej na wylocie, oraz odkręceniu małego manometru (który jako wskaźnik zupełnie się nam nie przyda) zostaje nam w ręce 'goła' głowica.
- Jeśli popatrzymy - na spodzie głowicy (tej najszerszej części wkręcanej w butlę gaśnicy) jest taka zaślepka kanału który prowadzi do fabrycznego manometru. Trzeba tą zaślepkę usunąć (rozwiercić lub wydłubać), tak by udrożnić ten kanał - będzie to nasze wyjście powietrza z butli. Rozkład otworów i wyjść z głowicy ilustruje rysunek:


(foto002.jpg)


teraz robimy WEJŚCIE powietrza do butli - w miejscu skąd wyciągnęliśmy ten 'grzybek' który odpowiadał za otwarcie gaśnicy, powstał kanał o średnicy bodajże 6 mm. Ja rozwierciłem ten kanał do 8 mm, następnie wbiłem w niego kruciec 1/2 cala z wyjściem na wąż 8mm tak jak na rysunku, a od środka głowicy - za pomocą stożkowato zakończonego majzla, rozklepałem końcówkę tak, by żadna sila nie mogła wyrwać krućca z głowicy. Całość dodatkowo uszczelniamy poxiliną/poxipolem lub lutujemy


(foto003.jpg)


4 - skręcamy armaturę głowicy do kupy - czyli, montujemy manometr, wyjście - u mnie zaworek precyzyjny do powietrza FESTO bo taki miałem, lub jak ktoś chce/ma - reduktor do powietrza z osuszaczem. Na króciec wlotowy zakręcamy zawór zwrotny z bezpiecznikiem (zgodnie z kierunkiem przepływu), kolejny kruciec do podłączenia węża z agregatu. Armaturę każdy dobierze sobie sam - w zależności od tego jakie są gwinty na głowicy gaśnicy, jaki kto zastosuje zawór zwrotny, reduktor itd - to musi indywidualnie opracować i dobrać odpowiednie redukcje, przejściówki, nyple itd.
Można również dowolnie prze konfigurować układ - wstawić presostat, filtr oleju na wyjściu itd.
Foto wyjaśni mój lekko zawiły opis:

(foto004.jpg)
(foto005.jpg)


5 - na rurkę ssącą agregatu zakładamy kawałek wężyka i filtr paliwa np z malczana - pełnić będzie rolę filtra powietrza.


(foto006.jpg)


6 - całość trzeba jakoś z sensem rozplanować i mocujemy wg uznania na jakiejś desce/podstawie itp. Dobrze, żeby agregat miał fabryczne nóżki gumowe - doskonale amortyzują drgania i wyciszają urządzenie. Ja zastosowalem 'nosidełko' od węża ogrodowego i kawalek deski. Deskę przykrecilem do nosidełka, do deski przykręcilem agregat, zamocowalem gaśnicę i mam kompresor przenośny (z uchwytem do noszenia).


(foto007.jpg)
(foto008.jpg)
(foto009.jpg)


7 - łączymy agregat z wlotem do butli za pomocą węża ciśnieniowego i opasek. Można a nawet powinno się zastosować filtr wychwytujący olej ( ten kompresor ma to do siebie że troszkę 'pluje' olejem, który co (różne są opinie - od 6 mies do co 2 lata) należy uzupełniać poprzez rurkę olejową na agregacie.
Ja jeszcze takiego filtra nie mam, dlatego dałem dłuższy wężyk, który zawinąłem w spirale - myślę że trochę ograniczy to ewentualne wyrzucanie oleju.
Filtr oleju zrobię przelotowo na wężu, z dwóch krućców na węża 1/2 cala i kawałka obustronnie nagwintowanej rurki wypełnionej węglem aktywowanym (mam tego sporo bo jestem akwarystą). Dzięki temu będzie jednocześnie pełnił funkcję odwadniacza.
8 - montujemy elektrykę kompresora - w moim przypadku po prostu włącznik prądowy. Pilnuję ciśnienia na manometrze i ręcznie steruję załączeniem/wyłączeniem....w przyszłości mam plan zastosować presostat sterujący kompresorem. Jeśli ktoś ma presostat - czysta wygoda - robimy wtedy full automat. Niestety jest to część droga - ok 100 zł, ale przy takich zastosowaniach jak moje - malowanie aerografem samoróbką - pilnowanie ciśnienia nie jest uciążliwe i bez presostatu można się spokojnie obyć, ale przy bardziej profesjonalnym malowaniu - myślę że będzie on niezbędny.
9 - dobrze by było przed reduktorem/zaworkiem regulacyjnym na wyjściu powietrza z butli zastosować zawór odcinający np kulowy. Wtedy nastawiamy sobie wypływ powietrza na określonym poziomie i po prostu otwieramy/zamykamy zaworem podawanie powietrza. Ja musze coś takiego dokupić, bo się może przydać.

GOTOWE
Calość mojego ustrojstwa wygląda tak :

(foto010.jpg)


Krótki i niestety dość marny filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=eqGDKUb_-Vs


Mój kompresorek nabija butle w około minutkę do 6 bar. Zabezpieczony jest bezpiecznikiem na zaworze zwrotnym który otwiera się przy ciśnieniu 7 bar (mam manometr do 6 a i tak więcej nie potrzeba...). Dodatkowo - zawór z bezpiecznikiem daje mi możliwość natychmiastowego ręcznego opróżnienia butli np po skończeniu pracy.
Jest naprawdę kompaktowy - dzięki nosidełku, jest również doskonale mobilny - ot bierzemy w łapę i idziemy...
Mimo że jeszcze planuję rozbudowę i modyfikacje o :
- presostat - żeby zrobić automat jak w oryginalnych kompresorach
- filtr oleju - aby całkiem wykluczyć możliwość plucia olejem
- zawór odcinający (albo szybko złączka z odcięciem) na wyjściu z butli
- jeśli znajdę lub tanio kupie - zamontuję reduktor z manometrem wskazującym ciśnienie na wyjściu z butli.
- być może zastosuję większą gaśnicę jako butlę, o ile będzie pasowała moja głowica z całą armaturą.
- być może zmontuję jakąś zgrabną obudowę, na pewno pomaluję butlę i agregat - aby całość była bardziej estetyczna.
To na chwilę obecną kompresorek jest już przetestowany i DZIAŁA DOSKONALE.


PLUSY :
- budowa jest banalna i komponenty dość łatwo dostępne. Dodatkowo - w zasadzie nie ma się co zepsuć.
- TANIO (mój w tym stanie- ok 40 zł) - jeśli znajdę presostat na złomie, to z całą resztą planowanych modyfikacji zmieszczę się w łącznym koszcie urządzenia do 100 zł.
- wydajnie - jak na kompresor z zastosowaniem wyłącznie do aerografu, pompowania rowerów i samochodu ( sprawdzałem - spokojnie sobie radzi ) - wydajność jest zupełnie wystarczająca. Jeśli dołożę większą butlę i zawór ciśnieniowy automatyzujący pracę kompresora - to urządzenie spełni wszelkie stawiane przed nim oczekiwania
- niewielkie gabaryty - jest malutki i łatwy w przenoszeniu.
- CICHO - jest to największy plus urządzenia najbardziej doceniany przez wszystkich jego użytkowników. Spokojnie można pracować nawet w bloku, nawet o północy - bez obawy obudzenia dzieci w pokoju obok, a tym bardziej sąsiadów dookoła. Jedynie przy starcie odrobinkę 'charczy', bo musi pokonać opór zaworu zwrotnego i ciśnienia z butli za nim (na filmiku efekt ten spotęgował parkiet). Zaręczam że działa naprawdę cicho!

Mam nadzieję że mój opis spotka się z Waszym zainteresowaniem.

Liczę na Wasze komentarze, sugestie i opinie.
Cały projekt, fotografie, opisy są mojego autorstwa. Proszę o nie kopiowanie w celu dalszej publikacji powyższego artykułu ani jego części.
Pozdrawiam, Andrzej Krawczyk - milczący

 


4.8
Oceń
(39 głosów)

 

Kompresor handmade - do aerografu - opinie i komentarze

organista 2organista 2
0
Kurcze stary nie źle żeś to sobie wykombinował.
No obowiązkowo  "5".
Pozdrawiam.
(2010-07-21 13:39)
DaniecDaniec
0
Fajnie, że to opisałeś. Patent jest prosty i skuteczny. Sam w ten sposób maluję woblery pewnie już z 15 lat. (2010-07-22 12:49)
kabankaban
0
Bardzo podobnego sprzętu używa kolega(jego dzieło)u którego malujemy woblerki.
(2010-07-24 08:27)
jaca23poljaca23pol
0
bardzo ciekawe może sam zrobie hm,... (2010-07-24 19:45)
wichura75wichura75
0
Świetny opis ;) .A ja mam takie pytanie,jakim olejem uzupełniać kompresor i jaki powinien być jego poziom? bo przez moją nieuwagę przy transporcie wylał się z niego olej
(2010-10-31 23:26)
milczacymilczacy
0
Dziękuję za komenty.
Kolego wichura75 - szczerze mówiąc to nie mam pojęcia jak sprawdzić poziom tego oleju....
Chyba nawet nie da się tego zrobić. W moim agregacie dolałem po prostu "na oko" trochę oleju przekładniowego który wycyganiłem w firmowym warsztacie :) a i to tylko dlatego że mi się ulało przy montażu (tak jak Tobie - przy przechyleniu).
Sam szukałem na sieci jakichś konkretów i nie znalazłem rzetelnej instrukcji - opinie sa podzielone:
Jedni wcale nie uzupełniają żadnego oleju i kompresory latają bezawaryjnie po kilka/naście lat, inni robią z tego nadzwyczajnie poważną sprawę i straszą zatarciem jeśli nie zrobimy dolewki co min 6 miesięcy.
Ja dolalem tylko raz jakieś 100 ml i jak na razie nie zauważyłem żeby kompresorek się grzał, rzęził czy coś w tym stylu..
Inna rzecz, że pewnie zależy to od intensywności eksploatacji. W najgorszym wypadku skombinuję sobie nowy agregat więc sobie specjalnie głowy nie zawracam dolewaniem oleju :)
Pozdrawiam.
(2010-11-02 10:47)
zloty206zloty206
0

Uwielbiam takie wynalazki!!!!!Obowiązkowo piona.A najbardziej podobało mi się ostrzerzenie a raczej oświadczenie o nie ponoszeniu odpowiedzialności-niby humorystyczne,ale.......Pozdrawiam i czekam na więcej.

 

(2011-10-25 19:42)
troctroc
0
Potrzeba matką wynalazków- parafrazując znane powiedzenie- ze sprzętu zrobionego samodzielnie tym większa frajda im więcej pracy włożone w jego wykonanie, ***** i życzę dalszych pomysłów.
(2011-11-18 18:01)
camelotcamelot
0
***** A tak czułem, gdy swoją starą lodówkę wywoziłem na złom, -że jest w niej jakiś niewykorzystany potencjał ! (2011-12-05 23:18)
Przemol34Przemol34
0
Bardzo ciekawy i praktyczny artykuł. 5+
(2012-01-05 17:02)

skomentuj ten artykuł