Łowiska specjalne - wędkarstwo po nowemu - zdjęcia, foto - 2 zdjęć
Łowiska specjalne, jako sposób na użytkowanie wód, przeżywały prawdziwy boom w połowie lat 90. Obecnie szanse rozwoju mają jedynie te najatrakcyjniejsze, których właściciele, bądź dzierżawcy dbają o zmieniające się upodobania wędkarzy. Czy kontakt z naturą i tradycyjne wędkarstwo przegra z agroturystyką?
Jak wiemy, obecnie łowiska specjalne przybierają różną formę, poczynając od komercyjnych, aż po typowo ochronne i licencyjne. Łowiska komercyjne, to zbiorniki, które są najczęściej chronione i zarybiane. Leżą poza obwodami rybackimi i nie mają połączenia z innymi łowiskami. Zbiorniki ochronne mogą być budowane na wodach otwartych, dopuszcza się do nich jednak limitowaną ilość wędkujących, istnieją tam również ograniczenia w ilości zabieranych ryb. Jeszcze inne, to łowiska licencyjne – tworzone zarówno na wodach zamkniętych i otwartych, również posiadające ograniczenia w ilości użytkowników.
Nie dla łowisk na wodach otwartych
“Łowisk specjalnych nie możemy traktować jako sposobu na zagospodarowanie wód, chyba że mówimy o łowisku ochronnym. Dla mnie typowe łowisko specjalne to takie, w którego funkcjonowanie możemy ingerować - możemy wpuścić dużą ilość ryb i corocznie regulować – mówi Janusz Klenczon z okręgu mazowieckiego PZW. - Na samym Mazowszu funkcjonuje kilka łowisk. Komercyjne znajdziemy w Halinowie, z kolei licencyjne w Komorowie, Makowie Mazowieckim, Chomiczówce czy okolicach Leszna. Wydaje mi się natomiast, że marginalną rolę spełniają w całej Polsce łowiska z limitami połowowymi i licencyjnymi, ponieważ te mają najmniejsze szanse na przetrwanie.”
Jeśli chodzi o samo tworzenie łowisk, to moim zdaniem niewłaściwym miejscem do ich lokalizacji są wody otwarte, ponieważ nie kontrolujemy w pełni tamtejszego stanu ryb, trudno też rozsądnie wydzielić odcinek do połowów. Łowiska na wodach zamkniętych nie niosą ze sobą tego rodzaju zagrożeń, nie zagrażają także środowisku wodnemu w tym miejscu. Pamiętam, kiedy swego czasu w miejscowości Gnojno funkcjonowało łowisko na jednej z odnóg Narwi. Przyjeżdżały tam tłumy wędkarzy, problem polegał na tym, że nikt nie kontrolował w jaki sposób ryby są łowione i ile z nich wędkarze zabierają do domu. Po interwencjach udało się wprowadzić tam całkowity zakaz połowu w okresie, kiedy ryby wchodzą do rzeki na tarło. Kontrola takich łowisk jest jednak naprawdę trudna”.
Rodzinne wędkowanie
Janusz Klenczon przyznaje jednak, że tworzenie łowisk specjalnych ma sens. Dlaczego? Zdaniem naszego rozmówcy są odpowiedzią na wciąż dużą potrzebę społeczną. W końcu łowiska specjalne tworzone są dla początkujących wędkarzy, którzy na trudnej wodzie nie dadzą sobie rady. Tu natomiast mają szanse na szybkie złowienie ryb i doskonalenie swoich umiejętności.
„Najczęściej wyjazdy nad takie łowiska przybierają formę rodzinnych wypadów, ponieważ takie miejsca oferują szereg atrakcji, nie tylko dla wędkarzy, ale również członków ich rodzin - są kawiarnie, place zabaw dla dzieci itp. Nie sądzę natomiast, że łowiska specjalne są odpowiedzią na rosnący spadek liczby ryb w naszych wodach. Ryb nie brakuje, a doskonałym tego przykładem jest choćby zbiornik Zegrzyński – mówi. - Choć sztuczne łowiska mają też swoje minusy. W takich miejscach kontakt z naturą jest zdecydowanie mniejszy, nie jest to w końcu dzika przyroda, z którą mamy do czynienia na zwykłym łowisku. Poza tym tu sztuką jest nie złapanie ryby, nie ma więc tej żyłki niepewności, adrenaliny związanej z polowaniem na upatrzony okaz. Za takie udogodnienia trzeba wreszcie płacić”.
Sposób na wędkarza
Chętni na taką formę wędkarstwa jednak się znajdują, o czym świadczy fakt, że łowiska specjalne mają się u nas dobrze, mimo że część z rynku się wycofuje. Powodem jest brak wymiernych efektów finansowych. Na te liczyć mogą jedynie atrakcyjne łowiska. Według Janusza Klenczona należą do nich zbiorniki regularnie zarybiane i położone blisko dużych aglomeracji. “Te położone dalej zanikają, chyba że są to tzw. łowiska okazów, gdzie łowi się wyłącznie rekordowe ryby – np. liny powyżej 2-3 kg. Wtedy wędkarze są gotowi przejechać wiele kilometrów, aby złowić taką rybę, a opłaty nie mają większego znaczenia. Niemal każde z łowisk ma bowiem w tym względzie swoje zasady. Są miejsca, gdzie płaci się średnio 3 zł za godzinę, plus za złowioną rybę, są takie, gdzie płaci się wyłącznie za dzień wędkowania, a złowione ryby można zabrać za darmo, bądź ewentualnie płaci się jedynie za wybrane gatunki”.
Łowiska specjalne – sposób na zarobek
Nieco inaczej na kwestię łowisk specjalnych patrzy prof. dr hab. Dariusz Kucharczyk członek Rady Wydziału Ochrony Środowiska i Rybactwa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, który funkcjonowanie tego rodzaju łowisk upatruje głównie pod względem ekonomicznym.
“Wyróżniamy kilka rodzajów łowisk, ale każde z nich nastawione jest na zarabianie pieniędzy. Zwłaszcza dla mieszkańców wsi i małych miejscowości taka urządzona baza do wędkowania to doskonały sposób na zarobek. Przykładem są łowiska typu „put and take”, w przypadku których złowionych ryb się nie wypuszcza, a wyłącznie wykupuje, np. zbiornik w Czarcim Jarze koło Olsztynka. Z reguły są to zbiorniki o niewielkiej powierzchni, do których wpuszcza się duże ryby hodowlane w bardzo dużym zagęszczeniu, głównie pstrągi tęczowe, karpie i karasie. Jeszcze inne to tzw. łowiska okazów, które widziałem m.in. w Rumunii i Bułgarii. Ich specyfika polega na tym, że do wody wpuszcza się wyłącznie duże okazy, np. w przypadku karpia – ryby o wadze powyżej 5 kg. Z reguły są one z powrotem wypuszczane.
Właściciele stosują różne metody zarobku – np. każą płacić za zanętę. We Francji spotykałem łowiska położone w górach, gdzie złowione ryby można było wziąć za darmo, ale trzeba było zapłacić za nocleg, wyżywienie i parking, więc praktycznie koszt ryby przekraczaliśmy kilka razy”.
Co dalej?
Jak mówi prof. Kucharczyk, łowiska specjalne są doskonałą ofertą albo dla początkujących wędkarzy, bądź dla tych, którzy dysponują mniejszą ilością czasu. Podobnego zdania jest Janusz Klenczon - “Dobrze zagospodarowane łowisko zawsze ma rację bytu” - mówi.
“Wędkarstwo w Polsce ulega przeobrażeniom, ale wciąż cieszy się olbrzymią popularnością, dlatego łowiska będą powstawać – dodaje z kolei prof. Kucharczyk. - Pamiętam doskonale jednego wędkarza, który swego czasu przyjechał na Mazury – ubrany w garnitur, w jednej dłoni trzymał komórkę, załatwiając sprawy biznesowe, a w drugiej wędkę, którą łowił pstrągi. Myślę, że to też w jakiś sposób obrazuje dokonywujące sie zmiany. Mamy coraz mniej czasu, a niektórzy na co dzień otrzymują taką dawkę adrenaliny, że wolą spokojne i pewne wędkowanie”.
Która tendencja wygra? czy łowiska specjalne? czy łowiska naturalne?
Martyna Mikulska
Autor tekstu: Redakcja wedkuje.pl
agawa-ogrody | |
---|---|
kmercyjne zbiorniki sa potrzebnei utrzymaja sie na rynku a ze przy okazji odciaza nasze lowiska to i dobrze, Poza tym gdzieś musimy uczyć machania kijem nasze piekniejsze połowy(moja jest umiarkowanie zarazona bakcylem wedkarstwa spławikowego) a nieede jej uczył spiningu na zarosniętej górskiej rzece tylko na stawie z teczakiem a jak zachorujena spining to dopiero przejdziemy na jakies naturalne wody (2009-01-22 01:23) | |