
www.fotosik.pl - zdjęcia, foto - 1 zdjęć
Przemierzając wody będące w dyspozycji do PZW, bardzo często zadaję sobie pytania : czy aby naprawdę ja, wędkarz, jestem na nich podmiotem ? czy to ja, wędkarz, mam wpływ na to, co się na nich i w nich dzieje ? czy to ja, wędkarz, nie jestem tam intruzem? Czy to ja, wędkarz, muszę tolerować widok rybaków łupiących moje wody?
Wątpliwości zrodzone przez wieloletnią obserwację tzw. rybactwa komercyjnego i prowadzonych odłowów, z roku na rok zmieniają się w potężniejącą wściekłość z oczywistej bezsilności na przyzwolenie ze strony władz PZW na wręcz rabunkowe odłowy przez różnego rodzaju podmioty rybackie na naszych wodach!
Przykłady ? Proszę bardzo :
Jezioro Nidzkie - pięknie położony w sercu Puszczy Piskiej akwen wodny. Wędkuję tam od ponad 30 lat przez kilkadziesiąt dni w roku. Od kilku lat słowo „wędkuję” powinienem zamienić na „pływam po jeziorze i posyłam różne spinningowe cacka do wody”. Bowiem obecnie złowienie szczupaka, sandacza, okonia zaczyna tam być wydarzeniem, o którym się mówi w okolicy. A jeszcze 10 lat temu kilkanaście sztuk dziennie „na kiju” było normą. Owszem trafiają się niedorostki, ale przecież tym trudno się zadowolić. To samo z rybami spokojnego żeru. Kiedyś, wcale nie tak dawno, po kilkudniowym nęceniu, ręka bolała od holu leszczy, linów i tłustych płoci. Szczególnie wieczorami można było zaobserwować stada spławiającego się białorybu, ataki szczupaków, gonitwy okoni. Woda aż gotowała się od drobnicy. Pełno było ptactwa wodnego : perkozy, rybitwy, czaple, mewy...
Kiedyś też byli tam obecni rybacy. Może tamci traktowali swój zawód poważnie, myśleli perspektywicznie, odpowiednio zarybiali, dawali jezioru przez kilka lat odpocząć od swojego towarzystwa, podlegali jakiejś kontroli ? Nie wiem. Wiem natomiast, że obecni sieciarze to ludzie pozbawieni wyobraźni. Sami podcinają gałąź na której siedzą i z której żyją. Ale co im tam. Gdy tu się skończy to przerzucą kutry na inne jezioro ( też PZW - mają ich do dyspozycji ponad 40 ) i nadal będą grabić nasze wody.
Dziesiątki wiosennych przestaw, odłowy w tarliskach, niewód, sieci stacjonarne, sznury, nieprzestrzeganie okresów ochronnych... Chapać, chapać, chapać... Przez cały rok. Także na zimowiskach. Ponieważ jest to woda PZW będąca w dyspozycji Zarządu Głownego zwróciliśmy się doń z pismem o wyjaśnienie tej sytuacji i ukrócenie tego „rybackiego” procederu. Dostaliśmy odpowiedź – co prawda nie od adresata, lecz od dyrektora Spółki Rybackiej w Rucianem – Nidzie. Nie uwierzycie co napisał. Otóż oni, owszem, odławiają. Lecz są to wyłącznie odłowy sanitarne i rocznie z ha pozyskują ok. 12 kg. ryb ! Czy to nie kpiny ? A może bezczelność ? Toż to mały brzdąc łowiąc na uklejówkę z pierwszego lepszego pomostu, rocznie wyłowi więcej.
A my naiwni wędkarze jeszcze fundujemy im w składce na tzw. zarybienia i ochronę wód spokojne bytowanie. Do tego tymże rybakom płacimy za prawo wędkowania na naszych wodach! A „nasze władze” PZW to tolerują !
Przykład drugi ?
Proszę bardzo. 12 maja ubiegłego roku. Zawody spinningowe naszego Koła na Zalewie Zegrzyńskim w Serocku. Kilkudziesięciu wędkarzy zgłasza do wagi dwa szczupaczki i kilkanaście okoneczków. Po zawodach podpłynęliśmy z kolegą coś zjeść do baru przy rybaczówce w ok. mostu w Wierzbicy. Zaproponowano nam świeżą rybkę. Sandacza. Zamówiliśmy. Podano w całości smażone niewymiarowe rybiątka. W okresie ochronnym tego gatunku !
Pewnie eksportowane z Norwegii, gdzie nie ma wymiaru ani okresu ochronnego. ( sic! )
W ofercie także sumy, szczupaki i inne smakołyki.
Na początku obecnej kadencji zorganizowaliśmy spotkanie przedstawicieli Kól, których członkowie często wędkują na Zalewie. Zaprosiliśmy na nie przedstawicieli władz okręgowych. Chcieliśmy uzyskać odpowiedź na pytanie – dlaczego na naszych wodach panuje przyzwolenie na niszczycielską działalność spólek rybackich ?
Przedstawiciel okręgu przybył i oświadczył, że to nasza wina. Nas, wędkarzy. Muszą dopuszczać komercyjne odłowy sieciowe w trosce o rybostan. My, wędkarze za mało łowimy, ryby w tym tłoku karłowacieją, chorują itp. bzdety. Nie wierzycie ? Jest na to wielu świadków.
Przykład trzeci ?
Jezioro Łańskie. Przed laty – w okresie PRL - ze względu na umiejscowiony nad nim rządowy ośrodek wypoczynkowy dla „wybrańców narodu” niedostępne dla przeciętnych wędkarzy. Niedostępne także dla rybaków. Miałem okazję tam kilkakrotnie wędkować. Połowiłem, oj połowiłem. Od połowy lat 90- tych, kiedy stało się ogólnodostępne, wkroczyły tam ze swoją gospodarką rybacką i sieciami dzielni chłopcy ze Szwaderek. I co ? To samo co na Nidzkim !
Co prawda nie wiem, czy to jezioro aktualnie jest w dyspozycji PZW, ale nie ma to znaczenia. Chodzi o wyniszczające wody zjawisko „polskiej gospodarki rybackiej „
Przykład czwarty ?
Nie.... nie będę dłużej Was zanudzał. Każdy to widzi na co dzień. Dla mnie zdumiewająca, bulwersująca i niezrozumiała jest tolerancja władz PZW w stosunku do tego procederu. Pozostają one głuche na płynące zewsząd postulaty likwidacji komercyjnego rybactwa na naszych wodach! Postulaty wspierane przez wiele autorytetów i wędkarską prasę. Jaki jest w tej tolerancji interes PZW ? Czy podmioty rybackie nie mogą, tak jak każdy inny, przystąpić do przetargu na dzierżawę wód ? Po wygraniu eksploatować je, zarybiać i chronić ? Może nawet wtedy odpłatnie dopuścić do nich wędkarzy ? Dlaczego to my, wędkarze, mamy się godzić na to, aby zarybienia i ochrona wód dla ciała obcego - jakim jest rybactwo na naszych wodach - były finansowane z naszych składek ???
Oni czerpią zyski, a wędkarze klną, narzekają, pomstują.... A nasze związkowe władze milczą, ignorują, lekceważą swoich członków....
Rozumiem, że są pewne uwarunkowania prawne i Związek musi nieraz dokonać odłowów sieciowych w celach określonych w zobowiązaniach przetargowych i ustawowych. Ale wtedy może do tego wynająć na kilka dni, bądź tygodni firmę rybacką, co niewątpliwie będzie tańszym rozwiązaniem niż codzienna grabież naszych wód!
Ale tak naprawdę to rozumiem, że nic z tej polityki PZW nie rozumiem !
Zbig28
Autor tekstu: Zbigniew Adamczyk
![]() | Bop |
---|---|
"My, wędkarze za mało łowimy, ryby w tym tłoku karłowacieją, chorują itp. bzdety." hahaha co za idioci. próbują robić z Nas wędkarzy durni. takiej odpowiedzi to bym nigdy sie nie spodziewał. (2008-09-08 13:46) | |
![]() | łysy wąż |
wiecie czym się różnili dawni rybacy z czasów PGR-ów od dzisiejszych " rybaków "? Otóż ci pierwsi łowili na swojej wodzie i musieli o nią dbać - jak wyłapią za dużo ryb w danym roku, to nie będą mieli za co utrzymać rodzin w latach kolejnych. PZW zezwala na dzierżawę jezior na np 10 lat prywatnym spółkom rybackim. I co takiego rybaka obchodzi co będzie za 11 lat z tym jeziorem? Otóż NIC. On się musi nachapać przez te 10 lat - ograbić jezioro ze wszystkiego co ma łeb, ogon i płetwy. Musi wyjść na swoje. Po 10-u latach woda znów jest PZW. I co? I nic. Dzierżawca przez 10 lat nic nie robił, a pieniążki płynęły. To co że w jeziorze zostały tylko żaby? Wędkarzom muszą wystarczyć. A może znajdzie się inny chętny, który jeszcze przez kolejnych 10 lat będzie chciał pociągać trochę sieci na tej wodzie? Wędkarze to głupi naród - przyjadą. Będą narzekać że nie ma ryb, ale co z tego - niech sobie narzekają. Mogą się wsłuchiwać w rechot żab ( i w rechot panów z PZW i rybaków ). Oj, panowie z PZW, nadchodzą dla was ciężkie czasy. TERAZ TO MY - ZWYKLI WĘDKARZE PRZEPROWADZIMY ODŁOWY KONTROLNE. A oczka w naszych sieciach będą tak małe jak oczka w sieciach rybaków urzędujących na NASZYCH ( wędkarzy - nie waszych ) wodach. I powplątują wam się łapki i nóżki. (2008-09-08 14:00) | |
![]() | Stachu |
Panowie! Jak już rozliczymy "szkódników" w PZW, to weźmiemy się za "gadów" z PZPNu. Nie będą nam gamonie na gulu grali!!! Nasza niemoc jest tylko pozorna... Sadzą się jeszcze, sadzą, ale ich koniec jest już bardzo blisko.Pamiętajcie: W KUPIE SIŁA!!! (2008-09-08 15:46) | |
![]() | z@mela |
Jak czytałem artykuł to az napał mi sie włączyl na myśl o grabieży nad wodą. W mojej okolicy na szczęście nie ma odłowów przez spolki rybackie ale jest sporo kłusoli i mięsiarzy którzy nie robią w prawdzie takiego przetrzebienia wody co rybacy ale to już jakaś część . Czytając różne posty , na róznych forach dochodzę do wniosku ze czas zabrać sie na PZW bo ttyaj robi się niezły burdel - składki do niskich nie należą ryby brak nad wodą syf . (2008-09-08 16:44) | |
![]() | dany21 |
Bardzo ciekawy artykuł. Przykład dobry do tego wpisu to hipermarkety w których sprzedaje sie niewymiarowe ryby pochodzące z naszych jezior. (2008-09-08 16:54) | |
![]() | u?ytkownik559 |
Hm... Nic dodać nic ująć. Brawa dla aurora za tak trafne spostrzeżenia. To co wyprawiają legalni kłusole ( rybacy) jest karygodne. Przykłady podane przez autora artykułu, to tylko nie liczne wyczyny czarnych bohaterów tego opracowania. Można by je mnożyć w nieskończoność. Jednak ta wypowiedź, że ryby karłowacieją w tłoku przez wędkarzy, to jest wypowiedź wręcz durna, która wydaje świadectwo temu, który ją wypowiedział. Powinno się tego "orła" do polityki posłać, byłoby wesoło przynajmniej. Z mojego doświadczenia wiem, że naprawdę nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ryb w jeziorach i rzekach już prawie nie ma. Wiemy o tym dobrze my wędkarze. Niebawem także rybacy się o tym przekonają i zaczną uciekać do innych zawodów lub zasilą grono bezrobotnych. Wtedy ryby się odrodzą, bo przyroda sobie poradzi sama jak człowiek jej nie będzie niszczył. Oby tak się stało jak napisałem. Oby, bo chyba żadną siłą, żadnym paragrafem, ani żadnym argumentem nie powstrzymamy dzisiejszych rybaków przed tym co wyprawiają. (2008-09-09 19:53) | |
![]() | faun77 |
Jak chodzę nad wodę i czytam te wszystkie posty to się zastanawiam czy Panowie i Panie w PZW nie zrobili się jak ci w PZPN. Czy to rozpasanie z czasów PRL nie przeszło do obecnych czasów. Znam miejsca gdzie konkretne koła dbają o konkretne łowiska i tam jest OK. W każdym razie wszystkie one nie wpuszczają na te tereny Rybackich sieci. Co do ryb w marketach czy nie pochodzą one z chodowli stawowych ? Z tego co wiem zarybienia prowadzone przez gospodartwa rybackie itp powinny być prowadzone pod nadzorem kogoś z PZW i do tego są dokumenty do podpisania. Inna sprawa czy czasem nie są podpisywane po wypiciu flaszki a rybka to trafia ale nie do jeziora ;) Ale takich też trzeba wyłapywać i dotkliwie karać, żeby innym się odechciało. W każdym razie ciekawy tekst. (2008-09-10 11:07) | |