Jak złowić bolenia - metody, łowiska, sprzęt, przynęty

/ 51 komentarzy / 19 zdjęć


Co właściwie jest w tych rzecznych, srebrnych rybach? Co sprawia, że spora rzesza spinningistów potrafi zaniechać łowienia szczupaków i wraz z rozpoczęciem majowego sezonu poświęcają się jedynie polowaniu na bolenie? Chyba najbardziej pociągającą cechą tych pięknych i walecznych ryb, jest ich tajemniczość. Przez dziesięciolecia, łowili je jedynie nieliczni, najbardziej doświadczeni spinningiści, którzy obserwacjom i sposobom podejścia tego czujnego przeciwnika poświęcali całe sezony. 

Jak złowić bolenia 

Niewtajemniczeni marnowali długie godziny podczas nieprzynoszącego najmniejszych efektów biczowaniu wody, najczęściej myśląc, że próbują złowić widowiskowo żerującego szczupaka lub sandacza. Łowione ryby były najczęściej przypadkowym przyłowem, a złowienie kolejnego osobnika kończyło się przysłowiowym fiaskiem. Obecnie sytuacja diametralnie się zmieniła. Wraz z postępem obejmującym sprzęt wędkarski oraz coraz łatwiejszym dostępem do informacji, łowienie boleni może właściwie opanować każdy, kto postanowi poświęcić tym rybom sezon lub dwa. Spinningistów można właściwie podzielić na trzy grupy. Na tych których bolenie nie interesują, na tych którzy chcieliby je łowić ale jeszcze im to nie wychodzi oraz na wędkarzy dla których złowienie kilku srebrnych torped nie stanowi najmniejszego problemu. Zagadnienie jest o tyle ciekawe, że aby skutecznie łowić bolenie, musimy się w pewien sposób otrzeć o specjalizację, co będzie wymagać odpowiednich przygotowań oraz poświęcenia dużej ilości czasu. Poważne podejście do sprawy i odniesienie wymarzonego sukcesu może w przyszłości ułatwić adeptom sztuki wędkarskiej łowienie innych gatunków, które właściwie są dużo trudniejsze do przechytrzenia. W tym tekście postaram się zamieścić garść informacji w pigułce, które z nadejściem kolejnego sezonu być może niektórym z Was się przydadzą. 
 
Boleń - wędkarska charakterystyka gatunku
 
Co właściwie powinniśmy wiedzieć o boleniu (Aspius aspius) potocznie nazywanym przez wędkarzy rapą? Boleń jest rybą karpiowatą o wysmukłym, pokrytym drobnymi, srebrnym łuskami ciele. Płotki, krąpie, jazie i klenie są jego bliskimi krewniakami. Zabawny jest fakt, że wszystkie wymienione powyżej gatunki obok uklei i kiełbi należą do stałego menu omawianego przez nas drapieżnika. Bolenie od momentu gdy tylko trochę podrosną, stają się bezwzględnymi zabójcami. Na początku ich ofiarami padają niewielkie owady oraz ich larwy, robaki i narybek. Wraz ze wzrostem, bolenie zaczynają uganiać się za uklejami i niewielkimi osobnikami innych gatunków. Warto pamiętać, że mięsna dieta rzecznych gangsterów nie ogranicza się tylko i wyłącznie do ryb. Ich ogromne pyski pozwalają na zassanie całkiem sporych ofiar. Nie gardzą żabami, niewielkimi gryzonia a nawet pisklętami ptaków.  Ta wiedza nie raz pomoże dobrać odpowiednią przynętę gdy klasyczne wabiki akurat zawiodą. Bolenie zamieszkują zalewiska morza Bałtyckiego, Czarnego i Kaspijskiego oraz Północnego. Spotkać je możemy głównie w dużych nizinnych rzekach, przepływowych jeziorach i zbiornikach zaporowych. Najczęstszą zdobyczą wędkarzy padają sztuki między 50 a 70 cm i wadze do 3.5 kg. Dobierając sprzęt wędkarski, warto jednak wiedzieć, że nasz przeciwnik może osiągnąć 10 kg wagi, a jego długość wtedy przekracza metr. Łowienie boleni zrobiło się popularne całkiem nie dawno więc potencjalnie mamy sporą szansę  spotkać na swojej wędkarskiej drodze tak wielkie ryby. Biorąc pod uwagę, że bolenie nie mają większych walorów kulinarnych wypadałoby potraktować je sportowo, tak jak w krajach rozwiniętych traktuje się np. szczupaka. Pozwoli nam to cieszyć się jeszcze przez wiele ich licznie występującą populacją. Obecnie wymiar ochronny bolenia wynosi 40 cm, a prawo chroni go w okresie tarła między 01.01 a 30.04.
 
Podejść bolenia
 
Każdy kto wybiera się nad rzekę ze spinningiem, czy to nad mały ciórek, czy nad duży ciek, powinien zawsze zdawać sobie sprawę, że branie każdego drapieżnika, może nastąpić pod samymi nogami wędkującego. Wybierając się na szczupaki, sandacze, jazie, klenie czy okonie, powinniśmy jak najciszej podchodzić do łowiska. W przypadku boleni ma to tym większe znaczenie, że interesujące nas ryby są świetnymi wzrokowcami i doskonale rejestrują wszystkie zmiany, które zachodzą w ich otoczeniu. Zanim wejdziemy na łowisko, bez względu czy jest to rzeczna łacha, ostroga czy opaska, warto chwilę poobserwować ze znacznej odległości co dzieje się nad wodą i sprawdzić gdzie ustawione są żerujące ryby. Być może bolenie będą przeprowadzać ataki w pobliżu miejsca na które byśmy nieświadomie wkroczyli, płosząc potencjalne zdobycze. Następnym krokiem powinno być wybranie stanowisk, które będą dla nas naturalną osłoną przed czujnym wzrokiem boleni. Jeśli nad brzegiem nie ma dużych kamieni za którymi można by przycupnąć, nie rosną akurat żadne drzewa, krzaki lub trzciny za którymi dałoby się schować, wystarczy podejść do wody w pochylonej pozycji, zachowując bezwzględną ciszę. Jeśli uda się podejść rybę nie zwracając na siebie jej uwagi, da się jak to twierdzą niektórzy boleniowi spece, zdjąć nie świadomego zagrożenia drapieżnika w dosłownie trzech rzutach. Warto o tym zawsze pamiętać, bo sposób w jaki podchodzimy bolenia, oprócz odpowiednio dobranej i prawidłowo poprowadzonej przynęty, ma największy wpływ na wynik naszych zmagań z tym niezwykle cwanym przeciwnikiem.
 
Gdzie szukać bolenia w rzece? 


Boleń jest świetnym strategiem. Podąża za ławicami uklei, obserwuje je, następnie ustawia się w miejscach z których może przeprowadzić natychmiastowy atak, tracąc jak najmniej energii. Najczęściej są to zagłębienia dna, niewielkie rynny, oraz okolice zalegających na dnie przeszkód takich jak kamienie, korzenie lub zalegające w wodzie drzewa. Mogą to być również spady dna, kanty przykos lub napływy wszelkiego rodzaju przelewów. Możliwości jest tyle, ile może stworzyć rybom rzeka. Po udanym ataku boleń wraca do swojej kryjówki, czekając na następny sprzyjający atakowi moment. Początkującemu wędkarzowi zrozumienie i rozszyfrowanie zachowań boleni może się wydawać czarną magią, jednak po którymś wypadzie nad wodę w końcu uda mu się rozłożyć na części pierwsze, ten tylko z pozoru trudny schemat. Człowiek ma również ogromny wpływ na miejsca w których przebywają bolenie. Po prostu sam je stworzył podczas swoich zabiegów melioracyjnych. Zazwyczaj są to najprostsze do obłowienia miejsca i warto im poświęcić na początek trochę uwagi.
 
- główki
 
Kamieniste lub betonowe ostrogi są jednymi z najatrakcyjniejszych miejsc dla spinningisty. Nurt wody tworzy tu kilka stref, które nazywamy napływem, zapływem, przelewem oraz warkoczem. Dodatkowo tworzą się tu wsteczne prądy i zastoiska. Interesujące nas ryby mogą przebywać i żerować w każdym z tych obszarów więc łowisko należy obłowić w całości. Na początku warto ustawić się kilkanaście metrów przed główką na brzegu od strony zapływowej lub napływowej. Da nam to możliwość skuszenia do brania boleni żerujących akurat u nasady ostrogi i da nam czas na spokojną obserwację tego co się dzieje na całym łowisku. Obszar spokojnej wody obławia się wachlarzem, poczynając od strefy przy samym brzegu. Potem rzuty należy kierować coraz bardziej na wodę w stronę środka umocnienia. Kolejnym krokiem może być obłowienie tego samego obszaru z nasady główki. Zmienia się wtedy kąt natarcia przynęty, co może zaowocować braniem, jeśli wcześniej ryby nie zareagowały na przynętę. Obławiamy wachlarzem kolejne stanowiska, przesuwając się w stronę szczytu umocnienia. Najatrakcyjniejszy napływ na czoło główki, przelew i warkocz obławiamy zajmując stanowisko odpowiednio wcześniej. Najlepiej zachować odległość na „długość rzutu”. Bolenie mogą się chować przy samym umocnieniu, więc szkoda byłoby je spłoszyć, zanim te miejsca zostanie obrzucone z większego dystansu. Tam gdzie zaczyna tworzyć się warkocz z reguły zaobserwujemy niewielki obszar powoli krążącej lub całkiem stojącej wody. Zdarza się, że takie mini zastoisko ma zaledwie metr na metr. Uwielbiają się tu gromadzić ukleje i najczęściej jest jest to bankowe miejsce z którego uda się zdjąć zapuszczającego się tu cyklicznie bolenia. Gdy szczyt główki jest już dokładnie spacyfikowany naszą przynętą, można po cichu wejść na szczyt i poszukać ryb, które przebywają w dalszej odległości od umocnienia. Szczytom ostróg często towarzyszą głębokie rynny. Pod przelewem może się kryć rozmyte przez silny rzeczny nurt przedłużenie główki. Prawie zawsze kryją się tu ryby i dobierając odpowiednią przynętę jest spora szansa na ich złowienie. Zostaje jeszcze warkocz, któremu obowiązkowo trzeba poświęcić sporo czasu. Bolenie przebywają na całej jego długości, mogą również stąd wyprowadzać swoje ataki i w nim odpoczywać.  Jeśli mamy do czynienia z dwoma lub większą ilością główek, koniecznie należy dokładnie obłowić klatkę między nimi. Najlepiej zacząć z nasady pierwszej główki od strony zapływowej. Przynętę kierujemy na napływ kolejnej główki, rzucając w stronę jej szczytu. W ten sposób wachlarzem obławiamy cały teren w stronę brzegu. Każda klatka wygląda nieco inaczej. Możemy mieć tu do czynienia z niewielką przykosą na jej środku, wstecznymi prądami lub leżącymi w wodzie przeszkodami, naniesionymi przez wysoką wodę. Są to potencjalne stanowiska boleni. Nawet jeśli łowisko nie wygląda zbyt atrakcyjnie, a woda w nim prawie stoi, nie należy tego miejsca ignorować. Ryby mogą co jakiś czas patrolować spokojną wodę w poszukiwaniu zdobyczy, co również należy wykorzystać.


 
Czasami nie trzeba za boleniami jeździć w dzikie ostępy. Rewelacyjne miejscówki można znaleźć pod samym "domem". Należy jednak pamiętać, że ryby w takich miejscach widziały zapewne już wszystkie przynęty.






















- opaski
 
Rozmyta, kamienisto faszynowa opaska z której nurt przez całe lata wydzierał kamienie systematycznie ją rujnując, jest nie lada gratką dla początkującego wędkarza. To prawdopodobnie najprostsze miejsce do obłowienia, dające szanse na spotkanie z wymarzoną rybą. Umocnieniu z reguły towarzyszy głębsza lub płytsza rynna na której dnie zalega wszystko co z mozołem woda zabrała umocnieniu. Dno usłane kamieniami, betonowymi płytami i innymi przeszkodami daje  boleniom atrakcyjne  schronienie, z którego mogą obserwować miejsca w których gromadzi się potencjalna przekąska lub wypuszczać się na patrol wzdłuż brzegu. Przeszkody
przy umocnieniu tworzą wsteczne prądy i spowolnienia nurtu. Tych miejsc trzyma się zazwyczaj drobnica. Ukleje, niewielkie klenie, płocie, krąpie i kiełbie, znajdują tu masę bezpiecznych zakamarków oraz sporo pożywienia. Aby wykorzystać potencjał łowiska należy rzucać przynętą wzdłuż brzegu pod lekkim kątem w stronę wody. Wabik spłynie w stronę opaski przepływając nad rynną w której prawdopodobnie kryją się bolenie. Jeśli atak nie nastąpi właśnie wtedy, należy ściągnąć wabik wzdłuż brzegu co również może zaowocować braniem. Jeśli kilkakrotnie przeprowadzona operacja nie przynosi żadnych efektów, można przesunąć się kilka metrów do przodu. W ten sposób mamy szansę systematycznie i dokładnie obłowić cała opaskę. Podobnie postępujemy szukając boleni przy betonowych bulwarach lub przy dzikich rzecznych burtach.
 
- przykosy
 
Piaszczyste przykosy są bardzo atrakcyjnymi miejscami do łowienia boleni. Z głębokich spadów mogą podnosić się do swoich ofiar okazowe egzemplarze. Problem w tym jak się do nich dobrać. Przykosy często są nie widoczne lub znajdują się daleko od brzegu. Jeśli nawet uda się jakąś namierzyć, za kilka dni może po niej nie być już śladu. Najprościej i najbezpieczniej jest obłowić takie miejsce z łodzi. Jeśli nie dysponujemy akurat żadnym środkiem pływającym, można dostać się do niej w spodniobutach, jeśli głębokość wody na to akurat pozwala. Jest to jednak rozwiązanie dla osób mających duże doświadczenie w brodzeniu. Przykosy są zdradliwe. Łatwo się ześlizgnąć z ich szczytu w głębinę, co może się okazać tragiczne w skutkach. Jeśli zajmiemy już bezpieczne miejsce które pozwoli na wędkowanie, należy zacząć obławianie od obrzucania wzdłuż je rantu. Właśnie w tym miejscu do gromadzącej się  drobnicy najczęściej startują bolenie. Następnie należy wachlarzowo obłowić duł za spadem, aż po boki przykosy.
 
- rafy
 
Kamieniste, rzeczne rafy, zawsze przyciągały wszelkiego rodzaju drapieżniki. Napowietrzona woda przelewająca się przez kamienie oraz zasobność w drobnicę, stwarza im świetne warunki podczas letnich niżówek. Oprócz przebywających tu kleni, jazi oraz zapuszczających się w te miejsca sandaczy i sumów, można liczyć również na spotkanie z boleniem. Najlepsze są rafy w których sąsiedztwie znajdują się głębokie rynny. Obławianie należy zacząć od napływu, ustawiając się naprzeciwko rafy, lub na wprost napływu. Tu zazwyczaj ustawiają się drapieżniki. Brania w silnym nurcie bywają bardzo agresywne, a zacięta ryba w pierwszej fazie holu, może próbować czmychnąć między kamienie. Następstwem tego może być przetarcie żyłki lub utknięcie bolenia w zaczepach. Następnie należy zająć się przelewem oraz tworzącymi się tutaj warkoczami. Wabik rzucamy wachlarzem w poprzek rzeki w interesujące nas miejsca. Boleń może kryć się w nurcie, przypuszczając ataki na niewielkie spokojne płanie i zastoiska w których gromadzi się ukleja. Na łowisku tego typu, dobrze jest użyć pływających przynęt. Ciężkie przynęty tonące, łatwo jest stracić w naniesionych przez nurt przeróżnych śmieciach, które niewidoczne dla naszego oka, zalegają miedzy kamieniami. Brodząc między rafami należy zachować ostrożność. Łatwo poślizgnąć się na kamieniach i stracić równowagę.
 
Kiedy i jak łowić bolenie
 
- wiosna
 
Największym wrogiem początkującego wędkarza jest brak kontaktu z rybą. W przypadku boleni łatwo się szybko zniechęcić i dać sobie spokój. Początek maja, jest najlepszym okresem do rozpoczęcia boleniowych łowów. Ryby są głodne po niedawno odbytym tarle. Można je spotkać we wszystkich partiach rzeki i nie są jeszcze tak czujne i płochliwe jak w pozostałych miesiącach roku. Naszym sprzymierzeńcem jest wysoka, najczęściej zmącona wiosennym przyborem woda. Ryby żerują przy samym brzegu i w miarę łatwo je podejść. Potrafią zaatakować nawet nie najlepiej dobraną przynętę, na którą nie spojrzałyby nawet lipcu lub sierpniu. Jeśli odpuścimy szczupaki i poświęcimy parę dni boleniom, prawie na pewno zaowocuje to pierwszymi złowionymi rybami. Skoncentrujmy się na obserwacji. Uczmy się czytać wodę i wytypujmy miejsca, gdzie bolenie zdradzają swoją obecność najczęściej. Te najbardziej atrakcyjne miejsca, będą prawdopodobnie okupywane przez bolenie, również w pozostałych porach roku. Jedyne co się zmieni to fakt, że ryby odejdą dalej od brzegu i będą żerować bliżej głównego koryta rzeki. Teraz warto skoncentrować się na tym, skąd drapieżniki wyprowadzają ataki, oraz gdzie chowają się bezpośrednio po swoich bandyckich wypadach. Warto też skupić się na samych uklejach. To one są głównym daniem i bolenie są w dużej mierze od nich uzależnione. Wiosną ukleje szukają nasłonecznionych miejsc, gdzie woda zdążyła się już bardziej nagrzać. Należy obserwować zastoiska za główkami, płycizny przy rzecznych spowolnieniach oraz wszelkie przeszkody, które zwalniają szybki o tej porze roku nurt rzeki. Wszystkie miejsca, które upatrzą sobie ukleje a którym będzie towarzyszyć zagłębienie dna, niewielka rynienka lub jakaś przeszkoda za którą boleń będzie się mógł schować, stanowią miejsca potencjalnie dla nas atrakcyjne. Obserwacje ułatwi fakt, że ryby teraz żerują bardzo spektakularnie, co ułatwi namierzenie polujących osobników i udane łowienie. Wszystko czego nauczymy się na wiosnę, zaprocentuje latem gdy ryby stają się czujne, kapryśne i nie będą żerować cały dzień, jak ma to miejsce w maju i na początku czerwca.

Gdy trze się ukleja

Na przełomie maja i czerwca w rzekach trze się ukleja. Tarło może odbywać się trochę wcześniej lub później w zależności od warunków pogodowych. Te małe rybki odbywają gody w płytkich, kamienistych odcinkach rzek lub jezior. W rzekach ukleje upodobały sobie również porośnięte korzeniami wysokie burty. Wśród zalanych wodą korzeni drzew momentami aż gotuje się od drobnicy. Oprócz uklei na tarliskach zbierają się również amatorzy darmowej wyżerki. Drobną ikrę wyjadają krąpie, jazie, płocie i inne gatunki ryb. Te całe zamieszanie zwabia chordy drapieżników. Nic dziwnego, łatwym kąskiem stają się zarówno wymęczone tarłem uklejki jak i inne ryby spokojnego żeru zajęte wyżeraniem ikry. Tarlisko patrolują okonie, szczupaki i sandacze, a w nocy oprócz tych ostatnich pojawiają się sumy. W tym przedstawieniu życia i śmierci nie może zabraknąć również boleni. Srebrne torpedy rąbią ukleję ile wlezie. Odnalezienie takiego miejsca w porze tarła jest dla spinningisty jak wygrana w totka. Bolenie są w amoku i przez to stają się mniej czujne. Atakują właściwie wszystko co im wpadnie pod pysk. W ciągu jednego dnia doświadczony spinningista może złowić od kilku do kilkunastu ryb. Jedynym minusem takich miejsc mogą być trudne warunki. Drzewa na wysokich, podmywanych skarpach chylą się w stronę wody. Korony drzew rozkładają się nad samym lustrem wody co utrudnia oddawanie rzutów wzdłuż brzegów. Prawidłowe poprowadzenie woblera lub innej sprawdzonej przynęty wzdłuż korzeni przynosi najwięcej brań. Jak podać wabik w warunkach pozwalających właściwie na rzut tylko na wodę? Wystarczy dobrać odpowiedniego woblera pływającego. Wystarczy spuścić go z nurtem pod korony drzew, a potem ściągnąć go do siebie. Podczas tarłowego szału nie zawsze trzeba ściągać szybko przynętę. Warto przytrzymać ja trochę w nurcie i ogólnie poeksperymentować z prowadzeniem. Bolenie potrafią być tak żarłoczne, że zdarzają się uderzenie w spuszczanego z nurtem woblera. Z łowiska nie należy schodzić po zapadnięciu zmroku. Gdy tylko przestana żerować bolenie ich miejsce prawdopodobnie zajmą sandacze lub sumy. Jeśli uda się namierzyć miejsce tarła uklei można odwiedzać je co sezon. Obserwować wodę trzeba odpowiednio wcześniej aby nie przegapić momentu kiedy zwyczajne łowisko zmienia się na kilka lub kilkanaście dni w prawdziwe wędkarskie Eldorado.  
















Gdy znajdziecie brzeg na którym korzenie pokryte są tysiącami jajeczek ikry zatrzymajcie się w takim miejscu na dłużej. Oprócz boleni będą żerować tu klenie, jazie, szczupaki, sumy i sandacze. 

 - lato

 
W lipcu i sierpniu ryby stają się chimeryczne i nieprzewidywalne. Najlepszym okresem dnia, aby się do nich dobrać jest wczesny ranek, kilka godzin przed południem oraz wieczór. Nad wodą wypada pojawić się o świcie. Bolenie urządzają sobie śniadanie, które trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. Potem ich żerowanie prawie całkiem ustaje. Gdy zza horyzontu zaczyna przygrzewać słońce i oświetlać poszczególne partie rzeki, bolenie znowu stają się aktywne. Nie jest to tak pospolite ruszenie jak podczas porannej szarówki. Najczęściej polują pojedyncze ryby lub niewielkie stada. Pokazują się co jakiś czas przy przykosach, śródrzecznych rafach, na szczytach główek lub na skraju warkocza. Ryby nie dają się już tak łatwo oszukać. Aby przechytrzyć namierzonego wcześniej osobnika, trzeba często trochę pokombinować z kątem podania przynęty, oraz z jej odpowiednim dobraniem. Dobrze jest czasami odpuścić, jeśli boleń nie reaguje i nie chce zaatakować naszego wabika. Można namierzyć kolejną rybę i spróbować ją złowić. Do poprzedniego osobnika należy wrócić za kilkanaście lub więcej minut. Może wtedy da się przechytrzyć. Wiosną można bez większego trudu łowić bolenie nawet na śródmiejskich odcinkach rzeki w miejscach gdzie presja wędkarska jest dość duża. Latem lepiej jest poświęcić trochę czasu i poszukać ich w bardziej dzikich odcinkach, gdzie ryby czują się bezpieczniej i łatwiej je zaskoczyć. Tu powinny się nam przydać wiosenne obserwacje. Jeśli mamy już namierzone boleniodajne miejsca, teraz powinniśmy zaobserwować w jakich godzinach bolenie się tam pokazują. Dzięki takim obserwacjom z czasem możemy sobie ułożyć plan boleniowych eskapad i pojawiać się w odpowiednich miejscach o odpowiednim czasie. Powinno to znacząco wpłynąć na nasze wyniki. Wieczór to czas dużych osobników. Gdy dzień zmierza ku końcowi warto wrócić w miejsca w których wcześniej zauważyliśmy oznaki przebywania największych ryb. Naszym sprzymierzeńcem jest coraz mniejszą ilość światła i fakt, że bolenie lubią się posilić przed zapadnięciem zmroku lub w krótkiej chwili po jego zapadnięciu. Ataki są najczęściej bardzo agresywne ale okres żerowania trwa bardzo krótko. Ważne jest w odpowiedni sposób wykorzystać ten moment. Nie czas wtedy na eksperymentowanie lub popełnianie jakichkolwiek błędów. W miejscach, które są w nocy oświetlone sztucznym światłem, takich jak bulwary, okolice przepompowni lub śródrzecznych portów, bolenie mogą żerować jeszcze długo po zapadnięciu zmroku i można je wtedy również z powodzeniem łowić.


Bolenie podczas przyboru


W czerwcu lub lipcu poziom rzek podnosi się na kilka lub kilkanaście dni. Wysoka woda zalewa opaski, główki i poważnie utrudnia dojście do łowiska. Nie jest to jednak pora, w której należałoby wycofać się z nad wody. Wręcz przeciwnie. Jest to świetna pora na grube drapieżniki w tym na bolenie. W zalanych krzakach i łąkach, oraz tworzących się zastoiskach gromadzi się drobnica. Drapieżniki korzystają z tego najadając się do syta. Nic nie stoi na przeszkodzie abyśmy i my trochę na tym skorzystali. Biorąc pod uwagę ciężki dostęp do wody, należy wyposażyć się w wodery lub spodniobuty. Bolenie unikają podczas wyżówki brudnej i niosącej śmieci szybko pędzącej wody. Obławiając partie przybrzeżne mamy szansę dosięgnąć ryby, które podczas normalnego stanu wody dostępne są tylko z łodzi. Brodzenie w mętnej wodzie jest niebezpieczne, dlatego należy wyposażyć się w specjalny kijek do sprawdzania dna. Wchodzenie na przelane główki, również nie należy do najbezpieczniejszych. Beton lub kamienie z których zbudowana jest główka bardzo szybko pokrywa się cienką warstwą mułu na której łatwo się poślizgnąć. Należy ustawiać się bokiem do nurtu i cały czas obserwować czy aby woda nie niesie w naszą stronę jakiegoś powalonego drzewa, które może "zdmuchnąć" nas z ostrogi. 


- jesień

 
Jesienią jest spora szansa trafić na bardzo dobre okresy żerowania interesujących nas ryb. Bolenie mogą się jednak pokazywać w bardzo nieoczekiwanych miejscach. Podczas słonecznych dni drapieżniki atakują gromadzącą się ukleję w klatkach pomiędzy główkami. Ich ataki mogą nie być już tak spektakularne jak w ciepłych miesiącach. obecność posilających się ryb mogą zdradzać wyskakujące pojedyncze uklejki lub ich żerowanie może być wcale nie widoczne. Warto ich szukać w głębszych rynnach towarzyszących rzecznym opaskom lub w wolnych napływach na ostrogi. Przynęt nie trzeba już tak szybko prowadzić. Brania mogą być bardzo agresywne ale nie zawsze. Zdarzają się dni kiedy bolenie delikatnie trącają przynętę zanim się zdecydują ją zaatakować a samo branie może się objawić jedynie delikatnym puknięciem. W tym okresie warto wymienić nadwyrężoną żyłkę na świeżą ba nadszedł czas w którym w okolice rzecznych burt, rynien i zakoli mogą zapuszczać się naprawdę duże osobniki chcące napchać sobie brzuchy przed nadchodzącym ochłodzeniem.
 
Bolenie na żywca

Co jakiś czas można usłyszeć o większych i mniejszych boleniach łowionych metodą żywcową. Najczęściej są to pojedyncze, przypadkowe sytuacje, w których boleń pożarł przynętę dedykowana okoniom, szczupakom lub sandaczom. Chociaż zdarza się to od czasu do czasu na zestawach żywcowych zarówno spławikowych jak i gruntowych ciężko przyjąć to za regułę i uznać, że tymi metodami można regularnie łowić bolenie. Boleń jest rybą niezwykle czujną i ostrożną. Potrafi płynąć kilkanaście metrów za przynętą spinningową, dokładnie oglądając ją lub nawet trącając "nosem" w celu sprawdzenia co to za czort. Podanego żywca też dokładnie obejrzy, a jeszcze dokładniej obejrzy żyłkę, ciężarki i spławik. Czasu będzie miał na to sporo, bo przecież żywiec nie będzie zasuwał w szybkim tempie jak zazwyczaj prowadzona jest przynęta spinningowa. Czy da się wiec celowo łowić bolenie na metodą żywcową? Okazuje się, że tak. Zestaw żywcowy trzeba do łowienia boleni odpowiednio odchudzić. Z okazji łowienia boleni należy pozbyć się spławika i ciężarków. Na gołej, koniecznie pływającej żyłce o przekroju 0.18 - 0.20 należy zawiązać niewielki haczyk, założyć ukleje za grzbiet i tak ją zaprezentować boleniowi. Ukleja będzie "smużyć" na powierzchni, co może sprowokować drapieżnika do brania. Uderzenia są bardzo gwałtowne. Pod żywcem "otwiera się" woda, i przynęta zostaje zassana przez bolenia. Nie należy się śpieszyć z zacięciem aby nie wyrwać uklei rapie z pyska. Trzeba zaczekać, aż żyłka odjedzie w bok. Ten sposób świetnie sprawdza się w miejscach ze stojącą lub wolno płynącą wodą, w której czasami nie sposób przechytrzyć bolenia metodą spinningową. Z dobrymi efektami łowi się tak bolenie na Kanale Żerańskim. aby podać lekką ukleję na większą odległość najlepiej użyć długiej bolonki. Długie wędzisko pozwoli również odpowiednio manewrować podana przynętą. 


Sprzęt na bolenia

- wędka na bolenia 

Dobór wędziska do łowienia boleni nie ma tak dużego znaczenia, jak w wypadku łowienia sandaczy lub nawet okoni. Zanim udamy się do sklepu wędkarskiego w celu dokonania zakupu warto wcześniej przyjrzeć się łowisku, przynętom i oczywiście rybie, na którą będziemy polować. Bolenie najczęściej łowi się w dużych rzekach, a wędkarza od potencjalnej zdobyczy dzielić może nierzadko spory dystans. Dodatkowo, rzuty często wykonuje się zza naturalnych przeszkód, takich jak krzaki, drzewa lub nawet duże kamienie, które mogą uczynić wędkarza mniej wystawionym na czujny wzrok drapieżnika. Z tego samego powodu wyrzut przynęty nieraz odbywa się z pozycji siedzącej lub w kucki. Tu najodpowiedniejsze byłoby wędzisko o długości minimalnej 270 cm. Długość maksymalna może spokojnie przekroczyć 300 cm. Długim wędziskiem będzie nam łatwiej kontrolować tor przynęty oraz manewrowanie nią między zatopionymi drzewami, rzecznymi rafami i innymi przeszkodami, które często są naturalnymi kryjówkami boleni, a ich okolice okresowymi stołówkami. Drugim ważnym czynnikiem jest ciężar przynęt. Najlżejsze wabiki ważą około kilkunastu gram, tak, jak lekkie woblery pływające lub niewielkie blaszki obrotowe. Najcięższe mogą ważyć nawet kilkadziesiąt gram. Najczęściej używa się wędki o gramaturze wyrzutu 10-30 gram lub nawet 10-45 gram, jeśli mamy zamiar łowić np. popperami. Jeśli polowanie na bolenie nie wiąże się z długą wędrówką wśród zakrzaczonych brzegów rzeki i będzie raczej stacjonarne, można używać dwóch wędek o mniejszym i większym wyrzucie.  Zwróćmy uwagę również na zachowanie ryby podczas ataku oraz w pierwszej fazie holu. Boleń może pobrać naszą zanętę prawie niezauważalnie na dużym dystansie lub prawie wyrwać kij z ręki wędkarza uderzając z impetem pod jego samymi nogami. Odpowiednie wędzisko powinno umożliwić nam poradzenie sobie w obu okolicznościach. Zacięty boleń najczęściej reaguje bardzo żywiołowo, tym bardziej jeśli mamy do czynienia z dużym przeciwnikiem. Wędka musi sparować początkowy szał ryby oraz typową dla tego gatunku ucieczkę pod prąd. Chociaż bolenie najczęściej szybko się męczą, właśnie te pierwsze kilkanaście sekund holu decyduje o tym, czy pokonamy walczącego o życie przeciwnika. Dobierając wędzisko warto również wziąć wcześniej pod uwagę, czy będziemy łowić żyłką, czy plecionką. Zbyt sztywna wędka w parze z plecionką spowoduje, że ryby będą nam spadać lub wyrywać sobie przynętę z pyska. Zbyt miękki kij i rozciągliwa żyłka nie pozwoli nam zaciąć bolenia, kiedy ryba zaatakuje naszą przynętę na dużym dystansie. Wraz z kołowrotkiem o precyzyjnym hamulcu wszystkie elementy zestawu muszą ze sobą współgrać i tworzyć harmonijną całość. Właściwie nie da się podać uniwersalnej receptury na zestaw doskonały. Każdy ma swoje własne predyspozycje i każdy lubi łowić innymi wędziskami. Najważniejsze, aby wędka była wygodna, dobrze leżała w ręku oraz spełniała nasze oczekiwania. 

Dobrej wędki na bolenie szukałem właściwie kilka lat. Co ważne musi to być dobrze dobrany sprzęt. Tysiące wykonanych rzutów szybko ujawni zalety i wady każdego modelu. Po jakimś czasie składy zaczynają się rozsuwać, co finalnie prowadzi do złamania wędki. Obecnie używam Savage Gear Parabellum Spin 307cm cw 9-32. Tym modelem mogę "opędzić" lżejsze, oraz cięższe przynęty, co pozwala mi zostać przy jednym wędzisku. Praca wędziska amortyzuje nawet najbardziej zajadłe ataki na przynętę. Bez strachu o spięcie się ryby można łowić plecionką. 



-kołowrotek na bolenia 

Kołowrotek jest elementem zestawu, na którym nie wolno oszczędzać. Trzeba wziąć pod uwagę, że spędzając nad wodą nawet kilka godzin, będziemy zmuszeni oddać kilkaset lub nawet więcej rzutów. Kręcioł musi być wykonany z lekkich materiałów i być na tyle wytrzymały, aby posłużył przynajmniej kilka sezonów. Tanie egzemplarze zawodzą najczęściej pod koniec pierwszego sezonu lub w jego trakcie. Wytrzymała konstrukcja musi znieść spore przeciążenia i ciągłą pracę. Najważniejszym elementem naszej maszynki będzie oczywiście precyzyjny hamulec, reagujący na pierwsze zetknięcie wabika z rybą. Taki kontakt, następujący pod nogami wędkarza, może się skończyć stratą przynęty lub co gorsza złamaniem wędki, jeśli akurat na szpulce kołowrotka nawinięta będzie plecionka. To, czy hamulec będzie przedni czy tylni, w przypadku egzemplarzy z wyższej półki nie ma obecnie większego znaczenia. Dobrym rozwiązaniem jest również hamulec walki, pozwalający błyskawicznie reagować na poczynania zaciętej ryby. Duże przełożenie kołowrotka pozwoli na szybkie ściąganie przynęty, jeśli tego akurat będzie wymagać sytuacja. Bolenie często lubią, jeśli wabik prowadzony jest płynnie, bez szarpnięć i zrywów. To może umożliwić nam podwójna, wyważająca kołowrotek korbka, niwelująca szarpanie szczytówką, podczas zwijania żyłki lub plecionki.

-co na szpulę

Większość wędkarzy, zaczynających przygodę z boleniami, robi podstawowy błąd. Za bardzo bierze do siebie informacje o czujności i płochliwości boleni, co skutkuje złym dobieraniem grubości żyłek. Część z nich plecionkę uważa za szczyt ignorancji, co najczęściej wynika z braku doświadczenia. Nie raz zaczynają od żyłek o przekroju 0.16 góra 0.18 mm, co na ogół kończy się ogromnymi stratami w przynętach lub zerwanymi rybami. Ciężko jest na takiej nitce utrzymać kilkukilogramową rybę, zwłaszcza, jeżeli nasza ryba zapragnie wskoczyć pod zatopione drzewo lub wykręci godny łososiowatych młynek lub piruet nad wodą. Łowiąc w bardzo klarownej wodzie, odpowiednia będzie żyłka o przekroju 0.20 lub 0.22 mm. W wodzie mętnej spokojnie można użyć żyłki trochę grubszej. Decydując się na plecionkę, odpowiednia będzie linka w przekroju od 0.12 do 0.15 mm. Wędkarze, którzy po jakimś czasie przesiedli się z żyłek na plecionki, raczej nie zauważają spadku brań boleni. Co prawda, plecionka jest dużo droższa w zakupie, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że żyłkę będzie trzeba zmienić w sezonie kilka razy, co w sumie wyjdzie finansowo prawie na to samo. Jak to się potocznie wśród wędkarzy mówi, "żyłka wybacza błędy". O prawdziwości tego twierdzenia nie ma co nawet dyskutować więc dla początkujących żyłka może być dobrym rozwiązaniem. Na „miękkim” zestawie ryby zachowują się dużo spokojniej. Sztywna plecionka, która ma również swoje zalety takie, jak przenoszenie drgań przynęty oraz dużo większą wytrzymałość od żyłki, ma również swoje wady. Zestawienie jej ze zbyt sztywnym wędziskiem może skutkować prostowaniem kotwic przez ryby lub rozginaniem kółeczek łącznikowych. Warto wcześniej wymienić je na mocniejsze. Podsumowując, oba rozwiązania są dobre, a wybór jest sprawą bardzo osobistą. Zdarzają się wędkarze, którzy nie znoszą łowić na plecionki. Są również tacy, którzy w większości przypadków, jeśli mowa o spinningu, odstawili żyłki do lamusa.

-przynęty na bolenia 

W przypadku łowienia boleni przynęta jest sprawą wręcz kluczową. Żerujący akurat szczupak zareaguje na prawie wszystko, co mu zaserwujemy. Uderzy w wahadłówkę, dużego woblera lub odpowiednio poprowadzoną gumę. Jego zmysłem, który odpowiada za atak jest głównie linia boczna. To dzięki niej ocenia wielkość domniemanej ofiary oraz jej kondycję. Kolebiąca się na boki blacha wahadłowa idealnie imituje chorą rybę, którą szczupak może zaatakować bez spalania dużej ilości energii. Skusić bolenia do brania nie jest już sprawą tak prostą. Bolenie polują w inny sposób i są świetnymi wzrokowcami. Przynęta powinna idealnie imitować uciekającą w popłochu ukleję. Jest to oczywiście spore uproszczenie, bo dobór wabika i jego prowadzenie będzie zależeć od pory roku, pory dnia, specyfiki łowiska, temperatury, klarowności wody i wielu innych szczegółów , a szczegóły te będą składały się na odniesiony przez nas sukces w postaci widowiskowego ataku ryby w wobler, blachę lub gumę. Jeszcze kilkanaście lat temu wędkarze mieli do wyboru jedynie wąskie blachy wahadłowe, oraz różnego rodzaju wirówki. Z reguły praca tych przynęt była zbyt agresywna, co nie pozwalało na poprowadzenie ich w silnym nurcie rzecznych warkoczy i przelewów. Łowcy boleni byli zmuszeni do przerabiania ogólnodostępnych przynęt lub do tworzenia własnych egzemplarzy. W ten sposób powstały kultowe ołowianki oraz wirujące torpedy.

- blachy wahadłowe na bolenia 

Na bolenia bardzo dobrze sprawdzają się podłużne, wąskie blachy wahadłowe. Najlepiej sprawdzają się modele srebrne. Ich zaletą jest ciężar, dzięki któremu przynętę można bardzo daleko posłać. Podając wabik prostopadle do nurtu lub pod skosem można dać jej spłynąć. Szybkie prowadzenie raczej odpada chyba, że użyjemy specjalnie wykonanych pod bolenie ołowianek. Na rynku można spotkać wiele modeli wykonanych przez rękodzielników. 

- wirówki na bolenia 

Wędkarze swoje pierwsze bolenie łowią właśnie wirówkami. Jest to najczęściej przyłów, podczas poszukiwania kleni lub jazi. Bolenie lubią zaatakować niewielkie modele typu long w kolorze srebrnym. Celowe łowienie wirówkami dużych osobników jest bardzo trudne i właściwie wirówki wypadają najsłabiej w porównaniu z innymi przynętami na bolenie dostępnymi na wędkarskim rynku. 

- woblery na bolenia 

Prawdziwy przełom nastąpił wraz z pierwszymi, ręcznie wykonanymi woblerami, które swoją delikatną pracą idealnie imitowały przepływającą ukleję. Obecnie, charakteryzujące się umieszczonym pod kątem 90 stopni sterem uklejo-podobne woblery, można znaleźć w ofercie większości firm produkujących sprzęt wędkarski. W sklepach stacjonarnych oraz za pośrednictwem internetu, jest szansa nabyć również woblery ręcznie wykonane. Najczęściej nie znajdziemy wśród nich dwóch tak samo pracujących egzemplarzy, ale dzięki temu mamy możliwość trafić na wręcz niepowtarzalną, niesamowicie łowną  przynętę, która będzie siać spustoszenie wśród żerujących boleni. Imitujące ukleję woblerki powinny mieć delikatną, wręcz niezauważalną pracę. Część z nich jedynie drga podczas szybkiego prowadzenia w szybkim nurcie. Niektóre mocniej lusterkują, a ich praca jest silniejsza, co daje możliwość przytrzymania wabika w nurcie lub sprowokować do brania bolenia, polującego w rzecznym zastoisku. Warto popróbować też łowić popperami. Prowadzona pod samą powierzchnią wody przynęta, rozbryzguje przed sobą wodę, sprawiając wrażenie rybki, która za sekundę wyskoczy nad powierzchnię wody. Dokładnie tak samo zachowują się atakowane przez bolenie ukleje.

Chociaż wybór woblerów i innych przynęt dostępnych na rynku jest ogromny, wędkarz nie jest skazany na tachanie ze sobą kilku lub kilkunastu pudeł z wabikami, jak to mają w zwyczaju czynić wędkarze polujący na sandacze. Najczęściej wystarczy jedno lub dwa pudełka z zapasem paru łownych i sprawdzonych egzemplarzy. Do tego, jakie to będą przynęty, trzeba będzie dojść metodą prób i błędów. Często zdarza się tak, że wobler, uznany za boleniową przynętę nr 1 na Odrze,  będzie się słabo sprawdzał nad środkową Wisłą, i odwrotnie.

Osobiście łowię głównie woblerami, więc na chwilkę przy nich przystanę. Woblery na bolenie może nie są najtańsze ale za to chyba najskuteczniejsze. Moim pierwszym łownym wobkiem był Salmo Thrill i właściwie do dzisiaj jestem im wierny. Ich zaletą jest duża gama kolorystyczna, mocne i ostre kotwice, oraz wytrzymałość konstrukcji. Pod tym względem na pewno przewyższają konkurencję. Oczywiście nie wolno się tylko do nich ograniczać, ponieważ na rynku wędkarskim znajdziecie wiele innych łownych modeli ale na pewno warto od nich zacząć. Z czasem zaopatrzycie się również w znakomite rękodzieło, które warto mieć w swoim pudełku. Pamiętajcie również o tym aby mieć w swoim asortymencie modele zarówno tonące jak i pływające. 


- gumy na bolenia 

Nie wolno zapomnieć o przynętach silikonowych, które również powinny mieć stałe miejsce wśród boleniowych pewniaków. Twistery oraz rippery mają tę zaletę, że są tanie. Dzięki temu, bez większego stresu można je podawać w miejsca, najeżone zaczepami. Zaletą jest również możliwość zmiany obciążenia, w zależności od warunków, aktualnie panujących na łowisku. Paleta gumowych przynęt jest ogromna. Jednak nas będą głównie interesowały średniej wielkości białe, perłowe oraz kremowe twistery, oraz uklejo-podobne rippery i kopyta. Białe twistery są niesamowicie łowną przynętą na początku maja, gdy woda jest podwyższona i brudna. Taka przynęta jest wtedy dużo lepiej widoczna dla ryb, niż ginący wśród płynących śmieci, imitujący naturalny pokarm, delikatnie pracujący wobler. Stosowane do połowu boleni rippery i kopyta najczęściej są jasne z ciemnym grzbietem w odcieniach zielonym, niebieskim lub kolorze czarnym. Obecnie można nabyć silikonowe przynęty, bardzo wiernie imitujące wygląd niewielkich rybek. Jeśli trafimy na egzemplarze wiernie odzwierciedlające ukleję lub inne niewielkie rybki, warto kupić sztukę lub dwie i poeksperymentować. Być może przypadkiem uda się trafić tanią i bardzo łowną przynętę. Wędkarze często przycinają odpowiednio gumowe ogonki przynęt w przypadku, jeśli ich praca jest zbyt agresywna i zniechęca ryby do brania. Niektórzy wędkarze łowią głównie na gumy, osiągając bardzo dobre wyniki. Mając do wyboru inne przynęty może nie należy się do nich ograniczać, lecz warto im poświęcić trochę wolnego miejsca w pudełku.

- cykady na bolenia 

Cykada jest rewelacyjną boleniową przynętą, którą można spenetrować głębszą wodę. Wabik posiada zazwyczaj trzy oczka w które zapina się agrafkę. Każde oczko nadaje przynęcie bardziej lub mniej agresywną pracę. W przypadku łowienia boleni należy wyprać oczko które które nada najbardziej drobny ruch przynęty. Na bazie konstrukcji cykad wykonywanych jest wiele przynęt powlekanych gumą i imitujących ukleję. 

Przydatne "drobiazgi"

- okulary polaryzacyjne

Okulary polaryzacyjne pozwolą obserwować przynętę prowadzoną pod powierzchnią wody. Jest to o tyle ważne, ponieważ drapieżnik potrafi płynąć za wabikiem nawet kilka metrów. Widząc takie zachowanie można przyśpieszyć prowadzenie gumy lub woblera co może zaowocować atakiem. Bolenie potrafią uderzyć w wabik pod samymi nogami. Sytuacja jest trudna, ponieważ krótki odcinek żyłki lub plecionki poważnie obniża amortyzacją całego zestawu. Taki atak może skończyć się urwaniem woblera, złamaniem wędki lub w najlepszym wypadku spięciem ryby. Dobrze jeśli zauważymy taki atak jak najwcześniej co mogą właśnie umożliwić okulary polaryzacyjne. 

- podbierak

Nie zawsze jest możliwość podebrania ryby ręką lub wyślizgu na piaszczysty brzeg. Zdarza się, że łowić z wysokich burt lub miejscach gdzie podebranie ryby może być utrudnione. Niewielki podbierak z krótką rączką (świetnie sprawdzają się modele używane do podbierania troci) ułatwi podebranie dużego bolenia w ciężkich warunkach. 

- spodniobuty

Spodniobuty umożliwią dotarcie do miejsc w których ryby przebywają daleko od brzegu. Brodząc można obławiać śródrzeczne łachy, rafy oraz przykosy. W wodzie należy zachować najwyższą ostrożność, a najlepiej posiłkować się przytroczonym do pasa kijkiem do brodzenia. 

Podsumowanie
 
Ta garść podstawowych informacji być może ułatwi Wam poruszanie się po boleniowych łowiskach. Nic jednak nie zastąpi doświadczenia nabytego nad wodą. Aby jednak nabrać doświadczenia nie wolno zniechęcać się porażkami. Waszym największym sprzymierzeńcem będzie cierpliwość i wytrwałość a nagrodą złowienie pierwszej ryby. Gdy to nastąpi i nabierzecie wiary we własne siły, reszta powinna pójść jak spłatka. Dołączycie do szeregów łowcy boleni, czego z całego serca Wam życzę.

Jak złowić bolenia 


Pamiętajmy, że zasoby boleni w naszych rzekach nie są nieskończone. Czasami warto odmówić sobie wątpliwej jakościowo kolacji i darować rybie życie. 

 


4.9
Oceń
(94 głosów)

 

Jak złowić bolenia - metody, łowiska, sprzęt, przynęty - opinie i komentarze

KkLukiKkLuki
+1
"Pamiętajmy, że zasoby boleni w naszych rzekach nie są nieskończone. Czasami warto odmówić sobie wątpliwej jakościowo kolacji i darować rybie życie. " dokładnie tak. Oczywiście 5+ ! (2014-01-12 17:38)
u?ytkownik146431u?ytkownik146431
0
Konkretny artykuł.Napracowałeś się. (2014-01-12 17:58)
Zibi60Zibi60
0
Wszystko o rzecznych, a u mnie występują "zaporówkowe" i nie występuje ukleja. Seba doradź coś, aby mi nie grały na nosie ! 5* (2014-01-12 18:18)
grisza-78grisza-78
0
Świetny artykuł Seba. Bolki zaczynają mnie interesować, bo jest ich w mojej okolicy coraz więcej, więc taki instruktaż, jak napisałeś bardzo się przyda w praktyce. ***** i pozdro! (2014-01-12 18:27)
Sebastian KowalczykSebastian Kowalczyk
0
Większość boleni łowionych na zaporówkach padają na woblery ciągnięte za łodziami. Ja raczej nie przepadam za trolem i nie posiadam w tej kwestii doświadczenia aby komuś doradzać. Łowienie boleni z ręki na stojącej wodzie na spinning to ciężka sprawa. Jeśli ktoś opanował tą sztukę i regularnie łowi bolki w takich warunkach to należy kłaniać mu się w pas. Chyba że... (2014-01-12 18:27)
Sebastian KowalczykSebastian Kowalczyk
0
Tutaj wklejam rozdział który wywaliłem z tekstu, a może ci się Zbyszku przyda.  Na żywca co jakiś czas można usłyszeć o większych i mniejszych boleniach łowionych metodą żywcową. Najczęściej są to pojedyncze, przypadkowe sytuacje, w których boleń pożarł przynętę dedykowana okoniom, szczupakom lub sandaczom. Chociaż zdarza się to od czasu do czasu na zestawach żywcowych zarówno spławikowych jak i gruntowych ciężko przyjąć to za regułę i uznać, że tymi metodami można regularnie łowić bolenie. Boleń jest rybą niezwykle czujną i ostrożną. Potrafi płynąć kilkanaście metrów za przynętą spinningową, dokładnie oglądając ją lub nawet trącając "nosem" w celu sprawdzenia co to za czort. Podanego żywca też dokładnie obejrzy, a jeszcze dokładniej obejrzy żyłkę, ciężarki i spławik. Czasu będzie miał na to sporo, bo przecież żywiec nie będzie zasuwał w szybkim tempie jak zazwyczaj prowadzona jest przynęta spinningowa. Czy da się wiec celowo łowić bolenie na metodą żywcową? Okazuje się, że tak. Zestaw żywcowy trzeba do łowienia boleni odpowiednio odchudzić. Z okazji łowienia boleni należy pozbyć się spławika i ciężarków. Na gołej, koniecznie pływającej żyłce o przekroju 0.18 - 0.20 należy zawiązać niewielki haczyk, założyć ukleje za grzbiet i tak ją zaprezentować boleniowi. Ukleja będzie "smużyć" na powierzchni, co może sprowokować drapieżnika do brania. Uderzenia są bardzo gwałtowne. Pod żywcem "otwiera się" woda, i przynęta zostaje zassana przez bolenia. Nie należy się śpieszyć z zacięciem aby nie wyrwać uklei rapie z pyska. Trzeba zaczekać, aż żyłka odjedzie w bok. Ten sposób świetnie sprawdza się w miejscach ze stojącą lub wolno płynącą wodą, w której czasami nie sposób przechytrzyć bolenia metodą spinningową. Z dobrymi efektami łowi się tak bolenie na Kanale Żerańskim. aby podać lekką ukleję na większą odległość najlepiej użyć długiej bolonki. Długie wędzisko pozwoli również odpowiednio manewrować podana przynętą.  (2014-01-12 18:29)
rysiek38rysiek38
0
Takiego wykładu mi było trzeba bo przyznam że mimo dość dlugiego stażu kontaktu z boleniem nie miałem a warto by choć jednego dopaść czyli zdecydowac sie na dalszy wypad (w mojej okolicy ich nie ma - no chyba że ktoś zna łowisko niedaleko Katowic) Może dzięki Twoim radom taki wypadzik będzie skuteczny (2014-01-12 18:40)
pavel-93pavel-93
0
Sebastianie, mam pytanie dotyczące tego sposobu żywcowego, bo mam miejsce ze stojącą wodą, gdzie jest sporo bolenia, a tylko raz złapałem tam siedemdziesiątkę na spinning i to szukając okonia z opadu wirującym ogonkiem. Ciekawi mnie jak uzbroić taką ukleję? Za pysk, grzbiet czy pod ogonem? (2014-01-12 19:09)
Sebastian KowalczykSebastian Kowalczyk
0
Za grzbiet, po braniu należy poczekać aby żyłka odeszła na bok. Inaczej można wyrwać ukleję z pyska boleniowi. Brania są bardzo widowiskowe - można w gatki narobić z wrażenia. :D (2014-01-12 19:30)
pavel-93pavel-93
0
Dzięki za odpowiedź :) jak spinning nie przyniesie tam efektów to spróbuję na żywca (2014-01-12 19:34)
PawgasPawgas
0
Uwielbiamtę rybę. Zmierzam poświęcić jej znaczna część maja i czerwca. (2014-01-12 20:01)
FELIPEFELIPE
0
Ten artykuł do skarbnica wiedzy, bardzo fajnie i rzeczowo opisane. Widać dużo wiedzę z zakresu rzecznego spiningowania. Tylko pogratulować ***** (2014-01-12 20:56)
Zibi60Zibi60
0
Dzięki Seba, tylko to nie dla mnie, ani żywiec (ostatnio łowiłem ok. 30 lat temu) ani trol mnie nie rajcuje. Boleni jest sporo i dość słusznych rozmiarów, ale poławiane są sporadycznie, przypadkowo. Widowiskowe żerowanie robią na wylęgu sandacza w połowie maja - wtedy są poza zasięgiem, bo u mnie można pływać od 1 czerwca. (2014-01-12 21:25)
TomekooTomekoo
0
Materiał na małą książkę Seba ;-) czytałem z uwagą , bardzo mnie wciągło to co dodałeś na blogu i myślę że dla utrwalenia wrócę tu kilkakrotnie ;-) ***** Pozdro (2014-01-12 21:50)
marekzalewskimarekzalewski
0
P. Sebastianie, czekam aż Pan wyda jakąś książkę lub kilka tomów i podzieli się Pan swoją wiedzą i doświadczeniem :D Pozdrawiam :) (2014-01-12 22:03)
wedka35wedka35
0
Po prostu nie dało się oderwać .Rzadko się zdarza żeby ktoś tak wyczerpująco opisał jak się do tej ryby dobrać opis na*****i tyle dałem. Pozdrawiam i powodzenia w nowym sezonie. (2014-01-12 22:42)
cytryn74cytryn74
0
Gratuluję wpisu-wyczerpujący i pracochłonny ***** Gratuluję też wyboru kija-używam tego samego tylko cw 7-23 (jak z dolnikiem? Nie jest dla Ciebie zbyt długi? Mi akurat to podpasowało ,ale wiem ,że nie wszystkim) (2014-01-13 00:13)
krisbeerkrisbeer
0
Wielkie dzięki za tak wyczerpujący opis. Przygotowuję właśnie woblery na majowego bolenia. W ubiegłym roku troche mi bolki podnosiły ciśnienie. Twój wpis bardzo mi pomoże. Masz u omnie *****. Pozdrawiam (2014-01-13 08:37)
korczenskiskorczenskis
0
Super artykuł aż chce się czytać, piąteczka się należy bez dwóch zdań. Oby więcej takich wpisów!! (2014-01-13 10:13)
slawekkiel17slawekkiel17
0
Wyczerpujący opis, prawie jak ksiazka !!!. Dla wszystkich zainteresowanych ta ryba, wiele ciekawych informacji. Milo sie czyta taka lekture. Oczywiscie *****5-ka !!! i pozdrowienia i do nastepnego razu. Slawek (2014-01-13 11:49)
marciin 2424marciin 2424
0
Ach te Bolenie trochę z nimi powalczyłem w zeszłym sezonie ,ale do czego się człowiek zmusza żeby go dopaść wszystko musi być dopięte na ostatni guzik tzn. czas, miejsce, przynęta i dobra kryjówka. Pięknie to opisałeś Sebastian pozdrawiam i*****(: (2014-01-13 12:13)
owczarkiowczarki
0
piękne ryby czy jest może wasza strona na you tube ? jeśli tak to prosze na priv jej adres pozdrawiam yt wędkarstwo KOŁO (2014-01-13 16:05)
unixunix
0
Bardzo miło się czyta właśnie tak wyczerpujące wpisy. Ładne te Bolki. Wisełka i znane miejscówki. Już niedługo... (2014-01-13 19:48)
amon7000amon7000
0
Artykuł na 5+ i polecam spróbować wobki hegemon. (2014-01-13 21:05)
u?ytkownik32263u?ytkownik32263
0
Artykuł-skarbnica wiedzy:) Muszę przyznać że trzeba mieć niemało talentu aby zawrzeć tyle informacji w tak krótkim tekście. I to przydatnych;-) Gratuluję i pozdrawiam! (2014-01-14 16:11)
weekendowy moczykijweekendowy moczykij
0
artykuł na *****. napisany konkretnie a w dodatku okraszony super fotkami. naprawdę super.pozdrawiam (2014-01-14 17:32)
pawel75pawel75
0
Krótko mówiąc naprawdę świetna robota !!! Pozdrawiam i duże ***** zostawiam (2014-01-14 18:30)
JacoslawJacoslaw
0
Jeden z najlepszych opisów rapowania jakie czytałem. Gratuluję i zostawiam 5* (2014-01-14 18:37)
kabankaban
+1
Wpis bogaty i wyczerpujący w treści co do dużych rzek. Zbiorniki i małe rzeki to już inny temat. Pozdrawiam z wiadomą oceną. (2014-01-14 19:51)
szpuntszpunt
+1
No Seba moje gratulacje dawno nie miałem przyjemności czytać tak perfekcyjnie przygotowanego artykułu . W życiu złowiłem już sporo bolków , ale podane informacje na pewno wdrożę w życie. Gratuluję i pozdrawiam. (2014-01-14 23:00)
esox61esox61
+1
Wspaniały artykuł :) a jakby co to u mnie jest jezioro koło 100ha 18mgł z rapami jak krokodyle. I naprawdę ciężko skubańca trafić. Woda jest kryształ na 6m uklei miliony aż gęsto. Ataki tych kłód to jakby pnie drewniane w wodę rzucał. Potrafią ochlapać łowiących na spławik wędkarzy. Kolega Mariusz kilka minut holował rapę koło 5-7kg i spadła. W czerwcu tarło uklei..................można by połowić i artykuł kolejny zamieścić. (2014-01-15 13:55)
jesion1985jesion1985
+1
Super artykuł,w niektórych książkach nie ma tylu przydatnych informacji o bolkach.Wszystko opisane od A do Z.Koledzy czapki z głów dla Seby Pozdrawiam i 5 dla Ciebie (2014-01-23 21:57)
graf74graf74
+1
Gratulacje, tego mi było właśnie potrzeba. Najistotniejsza esencja została zawarta w tak krótkim tekście. Przysłowiowy "Szacun" i piątka. (2014-01-26 13:57)
belle-islebelle-isle
+1
Ojjj, biedne te bolenie :/ Po takim i podobnym artykule trzeba je wpisać na listę gatunków zagrożonych... Najlepszą lekcja łowienia tej pięknej ryby, jest z 3latka praktyki, konsekwencji, samozaparcia, a wyniki z czasem same przyjdą... po tak długim czasie rozpracowywania, nabierze się szacunku do nich i wszystkie uwolni. (2014-02-09 11:42)
scanfiszscanfisz
+1
Pełen profesjonalizm, do tego zrozumiały dla początkujących. Wielkie dzięki. (2014-03-18 15:41)
szpenio666szpenio666
+1
Świetny artykuł dużo przydatnych informacji oczywiście 5 (2014-04-04 10:21)
olaflipczynskiolaflipczynski
+1
Świetny artykuł, na 5+5. Zibi60 może spróbuj na Meppsa Aglia w kolorze białym. A ja lubię raz, dwa razy do roku zjeść grillowanego bolka w przyprawach, pokropionego cytryną...... (2014-04-19 23:56)
DOBRY76DOBRY76
0
Wszystko ładnie , fachowo,-tylko jak to teraz przenieść do realu? (2014-04-22 11:14)
wirefreewirefree
-2
Heh przyłow na wirowke to jest dobre tylko ze ja uzywam tylko wirowek i bez problemu lowie bolenie i to nie przypadkiem. (2014-04-22 11:53)
krisbeerkrisbeer
-1
W roku ubiegłym przez bolenie skakało mi ciśnienie, ale spinning to nie moja bajka. Choć przyznać muszę że zimą z kolegami wzieliśmy się za produkcję wobków. Przygotowałem więc dla siebie kilka teoretycznie ,,boleniowych''. Jeżeli i w tym roku będą mnie drażnić to pewnie trochę pomacham spinem. Może mi się poszczęści... artykuł na *****` (2014-04-22 13:14)
krisbeerkrisbeer
-1
W roku ubiegłym przez bolenie skakało mi ciśnienie, ale spinning to nie moja bajka. Choć przyznać muszę że zimą z kolegami wzieliśmy się za produkcję wobków. Przygotowałem więc dla siebie kilka teoretycznie ,,boleniowych''. Jeżeli i w tym roku będą mnie drażnić to pewnie trochę pomacham spinem. Może mi się poszczęści... artykuł na *****` (2014-04-22 13:15)
u?ytkownik168824u?ytkownik168824
+1
Niestety rzeczne Bolenie są dla mnie obce,gdyż nie mam u siebie dużej rzeki.Najbliższe większe rzeki na których mogę połowić to Nogat i Wisła,ale to trochę kilometrów musiałbym przejechać.Natomiast mam dośyć blisko zbiornik zaporowy Pierzchalski,w którym jest duża populacja tej ryby,ale to już inna bajka łowić tą rybę w rzece a inna w wodach stojących.Za wpis*****:) (2014-04-22 19:20)
barrakuda81barrakuda81
+1
Bardzo przydatne informacje nie tylko dla poczatkujacych i oczywiście na czasie.Świetny,profesjonalny wpis.***** (2014-04-23 08:36)
radzikhradzikh
+1
5 x * No i proszę... materiał na broszurkę o Boleniu... Gratulacje Seba :) (2014-04-24 23:07)
SithSith
+3
Odgrzane przez Redakcję, ale dobrze, bo instruktaż najwyższej klasy ***** (2016-08-28 13:35)
Sebastian KowalczykSebastian Kowalczyk
+1
Dziękuję :) (2016-08-28 22:49)
Artur z KetrzynaArtur z Ketrzyna
0
Seba nie dziękuj, tylko dawaj więcej takich wpisów. (2016-08-29 08:47)
szukaWedkarki szukaWedkarki
-3
nakupowalem rok temu tych woblerow i nic ,w zimie lapalem i po 10 boleni a w lecie nic . ale rok temu w lecie zucilem ukleje na grunt ,alez bylo branie ,jak by mi pociag porwal haczyk ! 90 cm 5 kg i do wody , bolenia raz jadlem ale to byl moj blad ;-)lepiej papier toaletowy ugrysc (2016-08-29 09:09)
SithSith
+1
W bierzącym sezonie na poważnie zabieram się do "boleniowania". Początek sezony dla mnie jest niedostępny z uwagi na obowiązki służbowe, ale lato i jesień będą moje. Już zaopatrzyłem się w odpowiedni sprzęt i zobaczymy jak bolenie przyjmą moje zaloty. ;)) (2021-07-02 12:48)
barrakuda81barrakuda81
+1
Połamania kija zatem na potężnych Rapach.To bardzo uzależniający gatunek.Boleni się nie łowi - na bolenie się poluje.Bynajmniej ja tak to odbieram.To nie jest nudne i beznamiętne opukiwanie gumą dna w poszukiwaniu sandacza ,który albo tam jest albo go nie ma...Rapa to duch rzeki.Ta ryba sprawia że woda żyje i za to zasługuje na szacunek.Ten sezon dla mnie tak naprawdę się jeszcze nie zaczął.Jest słabo.Coś tam połowiłem ale jeszcze nie ruszyły jak powinny.Wszystkko przed nami.Powodzenia Aleksandrze.Pozdrawiam. (2021-07-02 15:55)
erykomerykom
+1
Olku pamiętaj ze od boleniozy juz nie ma powrotu :) Jedynie bolenie trzymaja mnie przy wedkarstwie. Bez porownania do innych gatunkow (2021-07-03 18:22)

skomentuj ten artykuł