Szczupak z zatoki. - zdjęcia, foto - 7 zdjęć
Liście na drzewach już dawno nabrały jesiennych barw. Żółte,czerwone,mieniące się złotem i we wszystkich innych barwach zdobią już nie tylko gałęzie ale i kamienie na brzegu rzeki.Nadeszła jedna z moich ulubionych pór roku dojrzała pełna jesień. Moje przygotowania do niej trwały długo zarówno te fizyczne typowo wędkarskie w postaci przygotowania sprzętu i przynęt jak i te duchowe. W głowie już widzę te piękne marmurkowe miętusy, potężne zębate szczupaki i grubaśne klenie które też na pewno spróbuję łowić.
Dzień pierwszy
Cios w twarz.:)
Połowa października minęła już kilka dni temu czas ruszać po raz pierwszy na spotkanie z miętusem. Zmrok zapada około godziny siedemnastej nad rzeką chcę być około piętnastej żeby rozłożyć sprzęt,spróbować złowić rybki na przynętę. Przygotować wszystko do łowienia w ciemności. Przed samym wyjazdem wyjmuje z zamrażarki kilka złowionych wcześniej rybek,zawsze coś biorę bo przecież nie wiem czy coś będzie brało i uda mi się przed zmrokiem złowić jakaś drobnicę. Dziś jednak dzień sprzyja łowię sporo rybek.Dlatego szybko rozkładam drugą wędkę. Na feeder zakładam pół uklejki i zarzucam a drugą wędką ciągle bawię się z uklejkami i kiełbiami.Zestaw jakim łowię jest prosty na żyłkę główną daję ciężarek z krętlikiem około 40 g, następnie stoper,krętlik,przypon z plecionki około 60 cm i hak nr 4.Feeder ustawiony pod kątem około 45 stopni,kabłąk kołowrotka otwarty a żyłka wciśnięta w wbity pod kołowrotkiem patyk który przeciąłem wzdłuż. Żyłka wciśnięta lekko dlatego że o zmroku nim na żer ruszy miętus często zdarzają się brania klenia a on wypluje przynętę przy najmniejszym oporze. Dlatego pierwsze szarpniecie kijem i uwolnienie żyłki z zaczepu daje niedużo czasu na zacięcie dwie -trzy sekundy,później nurt naprze na wybieraną żyłkę z siłą którą ryba wyczuje bez problemu i pozbędzie się przynęty. Podobnie łowię miętusy po braniu dają mu odpłynąć kilka metrów i zacinam,różnica jest taka że miętus nie jest wrażliwy na opór on nie pozbywa się odruchowo przynęty przy najmniejszym oporze tak jak kleń.
Jednak dziś żaden kleń nie wziął. Zrobiło się ciemno z kościoła odległego około 500 m od przeciwnego brzegu rzek i słyszę rozpoczynającą się mszę. Mam też pierwsze branie.Świetlik na szczytówce zaczyna drgać,spoglądam na żyłkę przy kołowrotku.Branie jest jednak słabe i ryba nie może wyrwać jej z patyka. Widzę wszystko dobrze,wcześniej pomiędzy dolnikami postawiłem wkład do znicza i zapaliłem go by widzieć kołowrotki,żyłkę i mieć kontrolę nad wszystkim. Cierpliwość wędkarza ma swój koniec,moja też więc po kilkudziesięciu sekundach nie wytrzymuję i zacinam. Zacięcie jest puste,szybko znajduje zadowalające mnie wytłumaczenie - miętus był mały. Zmiana przynęty i zestaw do wody. W tym samym miejscu gdzie wcześniej następuje szybko kolejne branie tym razem zacinam szczęśliwie i po chwili mogę sie cieszyć widokiem pierwszego miętusa w tym roku. Pierwszego ponieważ wiosna nie dopisała mi kompletnie rybkami tego gatunku. Potem nastąpiła tragedia.W ciągu dwudziestu-trzydziestu minut mam 5-6 brań,żadnego nie zacinam. Jestem zły i zmarznięty. Minęła kolejna godzina a mi jest już wszystko jedno. Myślami jestem już przy jutrzejszym dniu i obmyślam sposoby na skuteczniejsze oszukanie ryb. Wtedy nagle jedna z wędek pochyla się jednostajnie żyłka zostaje wyrwana a ryba szybko wybiera żyłkę. Zacinam dość mocno i łowie drugiego miętusa tego wieczoru. Kończę łowienie. Matematyczne podsumowanie nie wygląda najlepiej. Osiem-dziewięć brań i dwa złowione miętusy. Jutro będzie lepiej.
Dzień drugi
Kleń na niego zawsze można liczyć
Na swojej stałej miejscówce w ciągu ostatnich dwóch dni nie miałem żadnych brań. Dlatego na kolejny dzień wybrałem nową.Jest to fajny głęboczek znajdujący się na prostym odcinku rzeki który dalej się wypłyca a na tej płytkiej już wodzie leżą dwa zwalone drzewa. Przyjechałem z planem próby złowienia tu kolejnych miętusów,miejsce jest naprawdę obiecujące. Zarzucam zestawy.Pierwszy bliżej brzegu w wsteczny prąd, drugi dalej w dołek na jego skraj przy głównym nurcie. Zrobiło się ciemno. Pomimo że łowię pierwszy raz w tym miejscu nie jest źle warunki mam wręcz komfortowe. W moim najbliższym sąsiedztwie nie ma drzew i mogę śmiało operować wędziskami przy zarzucaniu według uznania. Dno też mi sprzyja nie ma żadnych poważniejszych zaczepów.Niestety nie ma też żadnych brań pomimo że minęło już z dwie godziny od czasu jak zacząłem łowić. Więc przyczyną braku brań na wcześniejszym miejscu nie było on sam w sobie po prostu ryba nie bierze. Zdarzają się takie okresy,przerwy w żerowaniu których nie da się przeskoczyć żadnymi nawet najbardziej tajnymi zaklęciami a wszelkie magiczne przynęty staja się po prostu zwyczajne i nieskuteczne.
Siedzę więc i patrzę na lśniące w blasku księżyca feedery które kupiłem chyba dwa lata temu specjalnie do późnojesiennych nocnych łowów. Mają wspaniałą akcję i sygnalizacje brania a górna część blanku jest przedłużeniem szczytówki sygnalizacyjnej,współpracuje z nią w sposób którego nie spotkałem w żadnych innych feederach. Wtedy jeden z nich błyskawicznie się zgiął .Nawet nie patrzę na żyłki czy kołowrotki. Wiem ze tak błyskawicznie bierze o tej porze raczej tylko kleń i nie ma czasu na nic,trzeba jak najszybciej zaciąć. Wziął w wstecznym nurcie przy samym brzegu i tam też wywija piękne koziołki. Nie widzę ich ale czuję wszystko na kiju i powoli staram się przejąc inicjatywę by pomyślnie zakończyć walkę. Wszystko mi sprzyja więc po krótkim czasie zaciskam dłoń na jego grubym karku. Jest piękny i zimny.
Dzień trzeci
Szczupak perła w jesiennej koronie
Od samego rana przemierzam najdziksze i najmniej dostępne odcinki rzeki ze spinningiem w reku. Szukam szczupaków. Jak do tej pory bez powodzenia. Jeden spiął mi się na początku pod samymi nogami,nie był wielki a wręcz śmiało powiedzieć że był mały. Było to na pierwszym prostym i głębszym odcinku który obławiałem. Później ominąłem płytką wewnętrzną część dużego łuku. Następnie była kolejna prosta ale bez najmniejszego efektu jeśli nie liczyć straconych przynęt. Dojechałem do ostatniego odcinka który mam zamiar sprawdzić przed powrotem do domu. Jest to zewnętrzna część sporego zakrętu a na niej kilka obiecujących miejsc. Łowiłem już tu różne ryby.Klenie,brzany,bolenie do szczupaka jakoś nigdy tu nie miałem szczęścia. Czas to jednak zmienić.
Na samym początku łuku woda utworzyła sporą zatoczką z wolnym wstecznym prądem. Miejsce nie jest łatwe. Na dnie leżą kamienie i betonowe szwele kolejowe którymi kiedyś umocniono brzeg,czas i natura zrobiły jednak swoje powstało w ten sposób piękne miejsce pozwalające bytować rybom w miarę dzikich warunkach.
Na początku zakładam cienki delikatny przypon wolframowy i nieduży wobler. Nim zacznę przeszukiwać miejsce dużymi ciężkimi przynętami sprawdzę czy nie ma tu jakiegoś klenia. Pierwsze dwa rzuty nie przynoszą efektu. Rzucam trzeci raz i powoli prowadzę tonący wobler od strony głównego nurtu w poprzek zatoki aż na jej skraj gdzie wychodzi on naokoło metrową płyciznę. Wtedy następuje uderzenie błyskawicy. Widzę tylko składające się w uderzeniu cielsko które natychmiast po chwyceniu jej zawraca w kierunku głębokiej wody. Szybkość i gwałtowność ataku mnie poraziła nawet nie wiem jaka ryba zgięła mój kij i ostro wybiera żyłkę przy grającym hamulcu. Podnoszę kij do pionu tak aby jak najkrótszy odcinek żyłki był w wodzie przez co chcę uniknąć jego ewentualnego spotkania z zaczepami. Ryba kołuje,robi zwroty. Już wiem że to nie kleń,jest stanowczo za duża i zbyt silna jak na klenia. Spokój,opanowanie i trochę cierpliwości przynoszą oczekiwany efekt. Szczupak znów jest przy brzegu na płytkiej wodzie.T eraz mogę go zobaczyć w pełnej krasie a jest na co popatrzeć. Piękny,lśniący barwami i już dobrze najedzony przed nadchodzącą zimą. Wyjmuję rybę z wody i odchodzę kilka metrów na bok gdzie rośnie młody dąb.Kładę go pomiędzy brązowymi jesiennymi dębowymi liśćmi robię pamiątkowe zdjęcie.
Opisałem kilka dni nad rzeką wyrwanych z całej jesieni.Okresu bogatego w wyprawy i godne ryby. Z czasu kiedy pomimo coraz gorszych warunków atmosferycznych spędziłem w znacznej części nad wodą. Gdy patrzę dziś przez okno na leżący śnieg myślami jestem już przy zmierzchu tego roku. Jednak przed nim jest jeszcze wiosna (do której już trwają moje przygotowania ) później lato. Wszystko ma swój czas i miejsce. Trzeba umieć się w tym odnaleźć i "brać" z wędkarskiego życia ile się da pamiętając jednak że nie jesteśmy nad wodą tylko bezmyślnymi konsumentami ale małym,drobnym ogniwem w bardzo długim łańcuchu. Łańcuchu którego nam przedstawicielom jedynego gatunku który szczyci się inteligencją nie wolno zachwiać.
Autor tekstu: Krzysztof Kloc
Ocena użytkowników:
Jakość: | (4) | |
Cena: | (2) | |
Użytkowanie: | (5) |
Średnia ocena:
pstrag222 | |
---|---|
Ja bym jeszcze do tej trojki dopisał sandacza i okonia:) Jesień dla mnie to przed wszystkim drapieżnik , drapieżnik , drapieżnik:)Spining tylko na początku , póżną jesienia jak zimą przyjemniejszą i moim zdaniem skuteczniejszą metodaą jest żywcówka i trupek i za wpis ***** pzdr.pstrag222 (2013-01-10 12:20) | |
bednar14 | |
Trochę ci zazdroszczę tak rybnej rzeki ;-) Fajny wpis gratulacje. (2013-01-11 11:15) | |
DelTor0 | |
Brawo brawo Krzychu, fajnie sie czytalo :) (2013-01-11 13:52) | |
u?ytkownik27896 | |
Ja też czekam do wiosny i nie mogę się już doczekać a tu jeszcze dwa miesiące. (2013-01-11 15:22) | |
u?ytkownik75617 | |
***** (2013-01-11 15:59) | |
ekciak | |
Brawo 5***** (2013-01-11 18:05) | |
kamil11269 | |
***** gratuluję. Pozdrawiam kamil11269 (2013-01-11 20:21) | |
Lin1992 | |
Świetny wpis.***** (2013-01-11 20:32) | |
darek300 | |
Super napisany artykuł, w pełni oddający piękno wędkarstwa i rzeki. *****:)i piękne jesienne rybki. (2013-01-12 09:08) | |
grisza-78 | |
Szkoda, że mamy styczeń ;( ***** i pozdro! (2013-01-12 22:07) | |
camelot | |
Gratuluję ,,Korony Jesieni" ! - Krzysiu ! Jesteś nie tylko mistrzem wędki , ale i mistrzem słowa ! - Mało na portalu tak świetnie napisanych tekstów ! Pozdrawiam serdecznie ! (2013-01-12 23:43) | |
damiano88 | |
Ah byle do wiosny :)5* (2013-01-13 22:51) | |
rysiek38 | |
Miło się czytało ,niestety na moich terenach ciężko o takie rzeki a dokładnie przynajmniej by były w miare przystepnej dla mnie odległości choć ostatnio na niepozornym strumyczku dopadłem kropka-opisałem to w moim sezon2112. łowie ponad 30lat i przyznam że miętusa nie mam na końcie (2013-09-20 20:19) | |
karol-lolak | |
Ocena sprzętu: Jakość:Cena:Użytkowanie: chciałbym tyle złowić w kielach (2016-01-08 21:20) | |
karol-lolak | |
hi (2016-01-08 21:22) | |
erykom | |
Ryukon te feederki ze zdjęcia to Konger Carbomaxx? (2016-11-21 20:31) | |
ryukon1975 | |
Cormoran Black Master Heavy Feeder 3,9 m oraz 4,2 m cw jednego jak i drugiego to 150 g. Dawne czasy już mają innych właścicieli, jednak stare czasy były dobre i rybne. :) Może kiedyś jeszcze tak połowię na rzece niestety chyba nie w tym roku. (2016-11-21 20:51) | |
rysiek38 | |
Nie ma zmiluj sie - piąteczka musiała poleciec bo wpisik czytalem z prawdziwą radością ,szczera relacja miła chyba dla każdego czytelnika, żałuję tylko ze u mnie z rzekami w okolicy kiepsko bo też bym tak POJESIENIŁ :-) (2016-11-21 21:42) | |
LeoAmator | |
Po odświeżeniu tematu widzę Krzysztofie jak kiedyś pisałeś teksty ,rób tak dalej teraz.Nie ma tu nazw sprzętu tylko jego walory użytkowe i wędkarstwo w czystej postaci.***** (2016-11-21 22:37) | |
Sith | |
Jak zwykle, na najwyższym poziomie *****+ (2016-11-23 06:30) | |